Remigiusz Mróz „Wotum nieufności. W kręgach władzy I”, Filia
2017, ISBN 978-83-8075-188-0, stron 624
Marszałek Sejmu Daria Seyda budzi się któregoś dnia w
zupełnie obcym miejscu, mając w pamięci dziurę, jak mogła znaleźć się w tak
nieciekawym położeniu. Dyskretne śledztwo przeprowadzone przez jej najbliższego
pracownika, Huberta Korodeckiego, nie przynosi rezultatów. Na razie jednak
kobieta musi skoncentrować się na czymś innym, ponieważ urzędujący prezydent
oznajmia, że jest ciężko chory i ustępuje, a w związku z tym Daria zostaje
głową państwa. W nadchodzących wyborach jej najgroźniejszym konkurentem będzie
prawicowiec, Patryk Hauer, wschodząca gwiazda Unii Republikańskiej,
przewodniczący komisji śledczej, która ma wyjaśnić tajemnicę śmierci polskiego
obywatela na Słowacji.
Z jednej strony Mróz stworzył rzeczywistość alternatywną.
Oczywiście mamy w powieści klasyczny podział na lewicę, prawicę i centrum sceny
politycznej, ale jednocześnie wykreował zupełnie nowe ugrupowania, które doszły
do władzy (lub do tego dążą). Z drugiej strony jest w „Wotum...” wszystko to,
co na co dzień kojarzy się z polską polityką, z tym bagnem, jakie możemy
codziennie obserwować za pośrednictwem przekazów medialnych. Są układy mniejsze
i większe, jest walka o wpływy, jest podkładanie sobie świni, nie ma natomiast
troski o tych, którzy całe to towarzystwo wybrali i tym samym niejako pozwolili
im robić, co im się żywnie podoba. Może tylko Daria Seyda próbuje jeszcze
trzymać się swoich ideałów i zasad, ale nieszczególnie jej to wychodzi.
Zazwyczaj u Mroza jest tak, że bohaterowie wzbudzają sympatię czy choćby
słabsze, ale mimo wszystko ciepłe uczucia. Tym razem tak nie jest. Nie
przypadła mi do gustu ani pani marszałek, ani tym bardziej jej przeciwnik
polityczny, o jego żonie to nawet nie wspomnę. Ale to chyba świadczy przede
wszystkim o tym, że kolejny raz autorowi się udało – wykreował postaci
prawdziwych, rasowych polityków, a tych przecież generalnie się nie lubi.
Przyznaję, że początek nie wzbudził we mnie wielkiego
entuzjazmu i trochę potrwało, zanim zostałam wciągnięta w wir wydarzeń. Potem
było już tylko lepiej, aczkolwiek kierunek fabuły włączył mi jakiś wewnętrzny
hamulec, zastanawiałam się, czy Mróz nie poszedł odrobinę za daleko i nie
przesadził, gdyż patrząc na rodzinne ugrupowania, ich działania oraz idący za
nimi odbiór społeczny, wolałabym wierzyć, że nie jesteśmy na takim etapie i
daleko nam do takiej grozy. Ale cóż, to raczej życzenia, a nie pewność.
Zakończenie „Wotum...” jest już klasycznie „Mrozowe”, wywołujące chęć rzucenia
książką o ścianę w ramach zemsty na autorze za pozostawienie czytelnika w takim
momencie...
„Wotum nieufności” uznaję za powieść bardzo dobrą, jednak z
uwagi na samą jej materię nie zaliczę jej do moich ulubionych z dorobku
Remigiusza Mroza, pozostanę wierna Chyłce i Forstowi.
Ja jestem do tyłu z książkami Morza. Oj bardzo.
OdpowiedzUsuńZa nim trudno nadążyć...
UsuńObok serii Zordon & Chyłka, Behawiorysty, właśnie Wotum nieufności najbardziej mi się z twórczości Mroza podoba. Lubię Mroza i lubię polityczne klimaty.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, czyli w tym jednym przypadku nam nie po drodze;)
UsuńInteresuję się polityką i wbrew powszechnej opinii cenię i lubię polityków (niektórych - wiadomo ;)) Ciągle jeszcze nie przeczytałam "Wotum...", ale mam w planach. Wiem, że to książka dla mnie, ale na razie mój cel to "Oskarżenie" :)
OdpowiedzUsuńMarta
Też czekam niecierpliwie na "Oskarżenie":)
UsuńMnie Wotum nie zachwyciło, no ale ja nie cierpię polityki☺
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie nie mogło Cię zachwycić;)
UsuńJedyną powieścią Mroza, która intrygowała mnie swoją tematyką, był "Behawiorysta". Na resztę na razie nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńNic na siłę, jasne;)
UsuńJa na razie przeczytałam tylko "Behawiorystę" i bardzo mi się podobał. Teraz w kolejce czeka "Kasacja"! Więc zobaczymy...
OdpowiedzUsuń"Kasacja" rozpoczyna jedną z moich ulubionych serii Mroza:)
Usuń