wtorek, 1 października 2013

Krystyna Mirek "Prom do Kopenhagi"


Krystyna Mirek „Prom do Kopenhagi”, G + J Książki 2011, ISBN 978-83-7778-055-8, stron 248

Mieszkają w małej wsi, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, a plotkowanie jest ulubioną rozrywką. Ale jeśli potrzeba, to sąsiedzi chętnie pomagają. Weronika i Konrad. Znają się od małego, razem dorastali i wiedzieli, że zawsze będą razem. Ale nagle coś się zmieniło. Ona, najpiękniejsza dziewczyna w okolicy, za którą wszyscy szaleją, wychowywana przez zamkniętego w sobie ojca. On, biedny syn alkoholika, który dostrzega, jak niewiele może dziewczynie dać. Ale co tak naprawdę się wydarzyło? Czy będą umieli o tym porozmawiać?

Pierwsze koty za płoty. Tak można krótko podsumować debiut Krystyny Mirek. Bo cóż powiedzieć więcej poza tym, że to książka, jakich wiele? On biedny, choć uczciwy i pracowity; ona może niezbyt zamożna, ale za to ładna. Co by autorka nie robiła – wprowadzanie wątków pobocznych, wyjaśnianie tajemnicy rodzinnej – i tak nie trudno się nie domyślać, jak to wszystko się skończy. A takich przewidywalnych zakończeń to ja ostatnio bardzo nie lubię. Trochę mi się zmienia gust czytelniczy i od powieści obyczajowych zaczynam oczekiwać znacznie więcej. Pewnie, czytam takie, które mają być resetem, odprężeniem i relaksem, ale generalnie liczę na jakieś emocje, refleksje, zaskoczenie, coś, co mnie w pewnym stopniu poruszy. Ta książka nie spełnia takiej roli – na reset jest mało radosna, do mojego życia nic nowego też nie wniosła. Nie twierdzę, że nie podobała mi się wcale; sto osiemdziesiąt stron było całkiem w porządku, tylko zakończenie mnie rozczarowało.

Na pewno autorka ma potencjał, który widzę w dwóch elementach. Pierwszym są te wspomniane wątki poboczne, gdyby nie one, historia by zupełnie poległa. Wprowadzenie innych postaci – mam na myśli głównie Cześka Wilka i niemieckiego pracodawcę Konrada – pokazało, że pisarka potrafi kreować ciekawe obrazy ludzkich losów, nawet tych zwyczajnych, ale o których dobrze się czyta. Drugi pozytywny aspekt to język, poprawny, lekki, naturalny.

Nie będę się rozpisywać. „Prom do Kopenhagi” to lekka opowieść bez większych niespodzianek. Nie jest zła, ale raczej nie zapisze się w mojej pamięci na dłużej. Przede mną jeszcze jedna książka z tej serii, pisana pewnie w tej samej konwencji, oraz wydany niedawno „Pojedynek uczuć”, po którym spodziewam się więcej dobrego.

Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”. 


Krótkie podsumowanie września.
Książek przeczytanych: 21
Polska powieść miesiąca: "Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna" Kasia Bulicz-Kasprzak
Polska niebeletrystyczna książka miesiąca: "Miłość w Powstaniu Warszawskim" Sławomir Koper
Zagraniczna książka miesiąca: "Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory" Rebecca Johns
Rozczarowanie miesiąca: "Zakochana modelka" Alyson Richman.

16 komentarzy:

  1. Jeśli będę miała okazję to zajrzę, ale. Ie będę szukać tej książki na siłe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bym chciała poznać twórczość tej autorki. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że każda następna powieść autorki będzie lepsza.

      Usuń
  3. Znaczy się,że mogę ale nie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Chyba że będziesz potrzebować czegoś, co niezbyt zajmie Twoje myśli;)

      Usuń
  4. Szkoda, że zakończenie rozczarowuje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ono rozczarowało mnie, nie twierdzę, że z Tobą byłoby tak samo;)

      Usuń
  5. W swojej biblioteczce mam jedynie "Pojedynek uczuć" napisany przez tę autorkę. Z tego co się orientuję jest to lepsza książka od "Promu do Kopenhagi"
    Mimo, że nie czytam zbyt dużo, to również coraz częściej szukam w powieściach czegoś innego, czegoś co mnie zachwyci,urzeknie. Ty Paulinko przy takiej ilości przeczytanych pozycji nie dziwię się, że jesteś odrobinkę znudzona czytając kolejną przewidywalną powieść obyczajową:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pojedynek..." też czeka na półce i bardzo na niego liczę, obym się nie nastawiła za bardzo;)
      Fakt, że powieści obyczajowe u mnie dominują, dlatego też szukam w nich czegoś więcej, bo nie mogę się czasem oprzeć wrażeniu, że czytam jedno i to samo, tylko w innej otoczce. A to już interesujące nie jest. Stąd też bardziej mnie ciągnie do powieści np. historycznych albo literatury niebeletrystycznej.

      Usuń
  6. Właśnie mam za sobą taką przewidywalną książkę. Nie jest to fajne. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie jest, element zaskoczenia jest jak najbardziej wskazany;)

      Usuń
  7. Nurtuje mnie ta książki, czasem przyda się coś tak lekkiego, gratuluję wyników 21 książek to spory wyczyn :) Pozdrawiam ):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na potrzebę czegoś lekkiego będzie jak znalazł, to fakt. Dziękuję:)

      Usuń
  8. Polecam Ci "Pojedynek uczuć tej autorki, mnie zachwyciła ta książka ;)

    "Promu..." jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pojedynek" stoi na półce i jakoś nie mogę do niego dotrzeć, ale wiele sobie po nim obiecuję:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.