wtorek, 17 września 2013

Alyson Richman "Zakochana modelka. Ostatnia muza Vincenta van Gogha"


Alyson Richman „Zakochana modelka. Ostatnia muza Vincenta van Gogha”, Bukowy Las 2012, ISBN 978-83-62478-53-8, stron 304

Marguerite Gachet ma dwadzieścia jeden lat. Po śmierci matki to ona zajmuje się domem, opiekując się ojcem i młodszym bratem. Paul chodzi jeszcze do szkoły, a ojciec para się medycyną niekonwencjonalną, tworząc ziołowe, homeopatyczne nalewki. W ich domostwie gościło kiedyś kilku znanych malarzy, Cézanne, Pisarro, których osobistym lekarzem mienił się doktor Gachet. Ale na dłużej przyjął tylko Vincenta van Gogha.

W domu panuje atmosfera mieszczańskiego zaduchu i hipokryzji. Niedługo po pogrzebie matki, ojciec sprowadził Madame Chevalier, która miała być guwernantką dzieci, ale została już na dobre, choć jej umiejętności pedagogiczne były dość ograniczone. Przed Marguerite nie ukryły się też wycieczki nauczycielki do sypialni ojca. Jakiś czas później dołączyła do nich córka Madame, Loiuse-Joséphine, do której Gachet miał rodzącą podejrzenia słabość, ale obydwie kobiety, w czasie wizyt gości, musiały siedzieć w zamknięciu, nie dając znaku swojej obecności.

Vincent van Gogh przybywa do Auvers koić zszargane nerwy. Terapia doktora Gacheta zaleca jedno: malować i jeszcze raz malować, stąd pobyt w tym miasteczku stanie się dla artysty wyjątkowo płodnym czasem. Nie wolno też zapominać o nalewkach produkcji lekarza. Ślad zainteresowania za strony van Gogha daje Marguerite nadzieję, że może ten mężczyzna zmieni oblicze jej przyszłości, że da jej szansę na coś nowego. Dziewczyna zostaje muzą malarza, pozując mu do portretów, czego nie może znieść ogarnięty zazdrością Paul.

Po „Wojennej narzeczonej”, którą bardzo dobrze mi się czytało, wiele sobie obiecywałam po kolejnej książce Alyson Richman, tym bardziej że powieści związane z historią coraz częściej goszczą na liście moich lektur. Niestety ogromnie się rozczarowałam. Wada podstawowa: nuda. Już dawno tak się nie zmęczyłam podczas czytania. Rozumiem, że błędem byłoby oczekiwanie wartkiego tempa niesamowitych wydarzeń. Wiem, że akcja miała toczyć się niespiesznie, żeby pokazać, jak rozwijało się uczucie dwojga głównych bohaterów, jak narastało wzajemne przyciąganie, a zarazem dziwna fascynacja malarzem w domu Gachetów. Ale autorka przedstawiła to tak sucho, tak beznamiętnie, że nie poczułam żadnych emocji. Nie dostrzegłam piękna rodzącego się uczucia, bo nie przebiło się ono przez monotonię. Nawet hipokryzja ojca dziewczyny czy jego próby wydania się lepszym, by zaimponować van Goghowi, nie zdołała wyrwać mnie ze znużenia. Akcja nabiera ikry dopiero pod sam koniec, ale nie rekompensuje to wcześniejszego, ślimaczego tempa.

Nie mogę jednocześnie odmówić pisarce talentu do kreowania pięknych, plastycznych i poetyckich opisów. Wyjątkowo ciekawe porównania, bogata inwencja w prezentowaniu kolorów stosowanych przez mistrza, technik jego pracy, tworzonych przez niego dzieł, to wszystko zaliczyłabym do zalet „Zakochanej modelki”. Tyle tylko, że nie udało się zachować równowagi między tłem, a istotą, sednem sprawy. Samego van Gogha nie jest też zbyt dużo w powieści, to Marguerite jest na pierwszym planie.

„Wojenna narzeczona” trzymała w napięciu i pochłaniała uwagę. Teraz miałam wrażenie, że trzymam książkę kogoś zupełnie innego, jakiegoś niewprawnego twórcy. Posłowie autorki wyjaśnia, skąd wziął się pomysł na tę opowieść. Całość skłoniła mnie do refleksji, że historia z niesamowitym potencjałem została, z przykrością to stwierdzam, zmarnowana. Mieć takie świadectwa, do jakich dotarła Richman, a nie potrafić ich wykorzystać...

Wpadłam w jakiś ciąg i nic mi się ostatnio nie podoba. Nie doszukuję się zastrzeżeń na siłę, one same pchają się do głowy. „Zakochana modelka” mogła być powieścią świetną, pełną kipiących emocji, a jest ledwie przeciętną. Po powieściach na motywach historycznych spodziewam się pełnokrwistych bohaterów i mocnych wrażeń. Alyson Richman nie zdołała mi ich zapewnić. Szkoda.     
  

18 komentarzy:

  1. Tak jak piszesz - nie ma nic gorszego niż zmarnować potencjał historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre, że autorka nie udźwignęła historii, do której dotarła.

      Usuń
  2. Znam ten "ciąg do niepodobania" ;) ale skoro nie chwalisz to nie ma sensu sobie nią zaprzątać głowy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chwalę i jeszcze się dziwię tym wszystkim pozytywnym recenzjom na LC, chyba coś ze mną nie tak, bo zupełnie nie czuję tej powieści.
      A ten ciąg mnie denerwuje, to już chyba piąta książka, która mi się nie podoba;)

      Usuń
  3. oh szkoda, a tak się super zapowiadało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, a wiesz, z jaką radością kupowałam tę książkę? Zwłaszcza że znalazłam ją na wyprzedaży za 9,90? Tak się cieszyłam, a wyszła taka wielka porażka...

      Usuń
  4. Znam twórczość tej autorki dzięki „Wojennej narzeczonej”, która bardzo mi się podobała, ale skoro twierdzisz, że w przypadku powyższej książki wieje nudą, to ja podziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie tego najbardziej nie mogę przeżyć w związku z tą książką, że po świetnej "Wojennej narzeczonej" przeczytałam takie nudne coś. Gdyby były odwrotnie, to "Wojennej..." nie dałabym szansy.

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tej autorce. Szkoda, że nie zaspokoiła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tej Ci nie polecam do poznania autorki, zdecydowanie lepiej sięgnąć po "Wojenną narzeczoną".

      Usuń
  6. Zdecydowanie książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się już "Wojenna narzeczona" nie podobała, miała być miłość, a była sztuczność i drętwota, jeżeli ta książka nie podoba się nawet osobie, której podobała się poprzednia, to ja się od niej trzymam na kilometr :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że o tamtej książce miałyśmy odmienne zdanie;) Ta to dopiero by Cię znudziła, daj spokój. Tym razem dążenie do przeczytania wszystkiego, co napisał dany autor, mnie zwiodło.

      Usuń
  8. Nie słyszałam o tej książce. Będę pamiętać, że nie jest warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko kiedy odradzam tak zdecydowanie, ale tutaj niestety nie widzę nic przyciągającego.

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Mimo moich wątpliwości? To musisz mieć silne samozaparcie;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.