Kevin Powers „Żółte ptaki”, Insignis 2013, ISBN
978-83-63944-12-4, stron 288
Każda wojna, prędzej czy później, ale kiedyś się kończy. Nie
wszyscy z niej wracają. Część nie wraca fizycznie; w psychikę innych wojna
wdziera się już nieodwołalnie, tkwiąc na dobre i złe w myślach, przywołując
obrazy, snując zapachy i sprawiając, że wszystko wokół traci sens. To
właśnie spotkało Johna Bartle’a. On wraca. W glorii bohatera, którym wcale się
nie czuje. Nie spełnił przecież obietnicy, którą kiedyś złożył, niesiony chwilą
i jej podniosłym nastrojem.
Czy w otaczającym koszmarze da się zauważyć pierwsze oznaki
zatracania się? Czy przegapił jakiś konkretny moment? Czy coś mógł zrobić
inaczej? Nie ma dnia, żeby Bartle się nad tym nie zastanawiał. Wspomnienia
towarzyszą mu na każdym kroku: wyraziste lub w przebłyskach. Czy miał prawo zrobić
to, co wtedy wydawało mu się najwłaściwsze?
„Żółte ptaki” obwołano arcydziełem współczesnej literatury
wojennej. To debiut Kevina Powersa, strzelca karabinu maszynowego w
amerykańskiej armii, stacjonującej w Iraku w latach 2004 i 2005. Trudno się nie
zastanawiać, ile z jego doświadczeń znalazło swoje odzwierciedlenie na kartach
powieści. Służył w mieście Tal Afar – akcja rozgrywa się w Al Tafar. Biorąc pod
uwagę intensywność opisów, emocjonalność i esencjonalność, szczegółowość,
sądzę, że nie wszystko jest tutaj kwestią wyobraźni. Ja na pewno nie tak
wyobrażałam sobie obecność żołnierza na froncie walki w imię czegoś. Albo może
nie zastanawiałam się nad tym zbyt dokładnie. Styl Powersa narzuca myślenie o
„Żółtych ptakach” raczej jak o literaturze faktu, a nie powieści.
„A może powinienem był im powiedzieć, że pragnę umrzeć (...)
ponieważ nie da się odpokutować zabijania kobiet ani nawet przyglądania się ich
zabijaniu, to samo zresztą dotyczy zabijania mężczyzn i strzelania im w plecy,
strzelania do nich więcej razy, niż to było konieczne, żeby ich zabić, i czasem
masz wrażenie, jakbyś próbował pozabijać wszystko, co tylko uda ci się
zobaczyć, i czujesz, jakby do twojej duszy sączył się kwas, i nagle twojej
duszy już nie ma, a ty wiesz, na podstawie tego, czego uczono cię przez całe
życie, że rzeczy, które tu robisz, nie można w żaden sposób odkupić” (str.
181). Trafność i celność spostrzeżeń – to właśnie charakteryzuje autora. Stawia
pytania o sens wojny, o podleganie dowódcom, ale też o to, czy możliwa jest
przyjaźń w tak nieludzkich warunkach, gdzie bardziej liczy się to, żeby
zaspokoić instynkt przetrwania. Czy na wojnie da się być wiernym samemu sobie i
złożonym obietnicom? Po co w ogóle się na nią idzie? Co chce się w ten sposób
udowodnić?
Książka Kevina Powersa nie zalicza się do łatwych
opowiastek, obok których można przejść zupełnie obojętnie. Nie potrafię też jej
jednoznacznie ocenić, przypuszczając, że autor oparł ją w jakimś stopniu na
własnych przeżyciach. Motyw interwencji zbrojnej w obcym kraju powoduje, że to
nie jest książka do podobania się; ona ma inne zadanie: uświadomić, jak wojna potrafi
zdruzgotać tych, którzy kiedykolwiek brali udział w takim konflikcie. Jakiś
czas po powrocie do domu nadal zaciskasz palce na karabinie, którego nie ma.
Czujesz mdlący zapach krwi i śmierci. Słyszysz dźwięki. Widzisz tych, których
dawno pożegnałeś. Są przy tobie. I prawdopodobnie już cię nie opuszczą.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Portalowi
Sztukater.
Muszę przeczytać wszak mój ulubiony wokalista Piotr Rogucki interpretuje tę książkę utworem ,,Zółty ptak" :)
OdpowiedzUsuńGdzieś o tym czytałam;)
UsuńPoczułam ciarki podczas czytania twojej recenzji. Bardzo obrazowo ją przedstawiłaś. Muszę koniecznie się za nią rozejrzeć, bo intryguje mnie ogromnie.
OdpowiedzUsuńO, jak miło. Cieszę się, że Ci się spodobało, bo miałam problem z napisaniem tej recenzji.
UsuńMuszę kiedyś się skusić, bo sporo pozytywnych recenzji już czytałam :)
OdpowiedzUsuńNa razie widziałam jedną tylko, ale myślę, że będzie o niej głośno.
UsuńPierwszy raz słyszę o tym tytule, nie wiem sama co o niej myśleć, może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńAguś, na pewno nie jest to książka na cięższe chwile, więc na pewno na doła jej nie polecam. To raczej na czas, gdy poczujesz, że chcesz czegoś skłaniającego do refleksji.
UsuńNie słyszałam o tej książce, a widzę, że jest warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńJa takiej jeszcze nie czytałam, to było dla mnie nowe doświadczenie.
Usuń