sobota, 5 października 2013

Marcin Prus "Wszystkie barwy siatkówki"


Marcin Prus „Wszystkie barwy siatkówki”, SQN 2013, ISBN 978-83-7924-010-4, stron 256

Zdarzyło mi się niejeden raz obejrzeć mecz siatkówki albo chociaż jego fragmenty. Ale na pewno nie powiem o sobie, że jestem kibicem tej dyscypliny sportowej. Za to żałujcie, że nie widzieliście, jak potrafi kibicować siatkarzom moja babcia. Moi dziadkowie ogólnie lubią oglądać sport, ale to chyba siatkówka porywa ich najbardziej. Co takiego ma w sobie piłka siatkowa? Czym przyciąga swoich kibiców? Jak wygląda codzienne życie siatkarza, reprezentanta klubu i kraju? I co jest istotą, sednem tego życia? Takie właśnie pytania postawiłam sobie, zaczynając czytać książkę Marcina Prusa. Kojarzycie może sportowca, który bardzo często zmieniał kolor włosów? Od blondu, poprzez czerwień, do mozaiki barw? Tak, to właśnie on.

Urodził się w 1978 r., w tym samym dniu, w którym Karol Wojtyła został wybrany papieżem. Sport pojawił się w jego życiu bardzo wcześnie, za sprawą rodziców. Czego spróbował? Była „kula do pchania, oszczep, szachy i skakanka” (str. 15), ale też tenis, ping-pong i dopiero na końcu siatkówka. Początki wcale nie były łatwe, o czym świadczy choćby opuszczenie pierwszego obozu w Sulęcinie, z braku sił. Ale wraz z dostaniem się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, przyszły pierwsze sukcesy, w tym powołanie do reprezentacji juniorów. Zdobył mistrzostwo Polski, Europy i świata, ale jego pięknie rozwijającą się karierę przerwały kontuzje. Siatkówka nadal jednak pozostaje największą pasją Prusa – jest trenerem; zajmuje się też dziennikarstwem, komentując mecze oraz podejmuje działania popularyzujące volley.

Mam dość mieszane odczucia po lekturze „Wszystkich barw siatkówki”. Czy faktycznie poznałam wszystkie jej odcienie? Nie wiem. Marcin Prus daje możliwość zajrzenia za kulisy; ujawnia, jak wyglądały przygotowania do meczów, zgrupowania, obozy szkoleniowe. Ale to wszystko jest opisane dość powierzchownie, lekko tylko zarysowane. A przynajmniej ja to tak odebrałam. Z jednej strony chronologicznie przebijamy się przez kolejne wydarzenia; po chwili autor serwuje anegdotę, która niewiele wnosi do samej treści, a jeszcze później pojawiają się poważne rozważania, np. jak mógłby wyglądać system premiowania trenerów czy szkolenie młodzieży, która to kwestia w naszym kraju jest traktowana po macoszemu. Zabrakło mi tutaj równowagi między wspomnieniami, a przedstawianiem własnego światopoglądu. Najbardziej chyba rozczarowała mnie część dotycząca podróży – kilka krajów, którym poświęcono parę zdań. „Tego, co widziałem, nikt mi nie odbierze” (str. 184) – no właśnie, ale czego? Wiem, że to nie jest pozycja podróżnicza, a sportowcy na pewno nie mieli zbyt wiele czasu na zwiedzanie, ale mimo wszystko liczyłam na więcej. Poza tym uważam, że kiedy ktoś decyduje się na wydanie książki autobiograficznej, powinien potraktować temat naprawdę solidnie. Zwłaszcza że autor chciał, aby wydarzenia, o których pisze, zostały w naszych sercach na dłużej. W moim odczuciu to zadanie spełnia tylko fragment o sytuacji siatkarza w czasie leczenia i po zakończeniu kariery. Wszystkie moje drobne uwagi nie zmieniają faktu, że całość czyta się przyjemnie i szybko.

Prus pisze bardzo prostym językiem, tak jakby opowiadał nam swoją historię bezpośrednio. Jest też do bólu szczery, opowiadając np. o podrywaniu „lasek”. Wydaje mi się, że tutaj nie ma żadnej kreacji z jego strony, że on taki po prostu jest i gdy pisze: „Kiedyś za przyjaciół byłbym w stanie poświęcić rękę. Dziś zapier...bym bez ręki” (str. 208), to naprawdę tak uważa. Taki język rodzi też pytanie, do kogo właściwie skierowana jest ta książka, kto byłby jej najlepszym odbiorcą. Licznie występujące wstawki „Prus mówi”, takie jak ta powyżej, czy choćby: „Nie bój się zmian. To one są kluczem do ostatecznego sukcesu” (str. 151), mimo że nie można im odmówić życiowej mądrości, to jednak trącą mi trochę dydaktyzmem, moralizatorstwem czy – ujmując to jeszcze inaczej – stylem poradnikowym, którego bardzo nie lubię. Te „złote myśli” widziałabym jako właściwsze dla młodszego czytelnika, np. chłopaka marzącego o karierze sportowca. Przez książkę przewijają się też podziękowania dla osób, które w życiu siatkarza odegrały znaczącą rolę.

Komu więc poleciłabym „Wszystkie barwy siatkówki”? Oczywiste jest, że wszystkim fanom tej dyscypliny. Mają szansę poznać znanego sobie, utalentowanego zawodnika z różnych perspektyw: i tej prywatnej (choć w mniejszym stopniu), i tej zawodowej. Po tę pozycję mogą sięgnąć również ci, którzy lubią czytać wspomnienia ludzi szczerych, obdarzonych poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.          

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Portalowi Sztukater.



Książka bierze udział w wyzwaniach „Nie tylko literatura piękna...” oraz „Polacy nie gęsi”.

21 komentarzy:

  1. Ta książka akurat nie podchodzi pod mój gust;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie o tyle, że lubię literaturę faktu. Ale fakt, że liczyłam na więcej;)

      Usuń
  2. Jakąś wielką fanką siatkówki nie jestem, ale lubię od czasu do czasu obejrzeć ten sport, gdyż ma w sobie coś takiego, co emocjonuje. Natomiast jeśli chodzi o powyższą książkę, to chyba jednak nie dam rady jej przeczytać, gdyż w kolejce czekają inne, bardziej priorytetowe książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że właśnie dzięki tej książce dowiem się, co takiego ma w sobie siatkówka, że emocjonuje. Ale jednak się nie dowiedziałam. Trochę szkoda.

      Usuń
  3. Lektura nie dla mnie. Kompletnie nie interesuje się sportem, nie zaciekawia mnie więc ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem fanką sportu, ale jakoś poczułam ochotę na tę książkę;)

      Usuń
  4. Jeju, siatkówka to moja trauma z wuefu. Gorsze od niej było tylko bieganie i stawanie na rękach. Nudziła mnie potwornie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nudziła, powiadasz, mnie bardziej stresowała, że nie odbiję albo co:P

      Usuń
    2. A ja czekałam jak ta ciapa na piłkę, na swoim kawałku boiska i nawet mi się wysilać nie chciało. Zieeeew. Wolałam koszykówkę. Zdecydowanie. :)

      Usuń
    3. Przez całe liceum ani razu nie grałyśmy w koszykówkę;)

      Usuń
  5. Tym razem spasuję, nie moje gusta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, wychodzi na to, że moje też nieszczególnie, skoro miałam uwagi;)

      Usuń
  6. To coś dla mnie bo jestem fanką siatkówki :) i nawet ostatnio ubolewałam, że w tej dyscyplinie nie ma publikacji, mamy piłkę nożna, bieganie, tenis, a kompletnie nic z siatkówki i proszę prośby moje zostały wysłuchane :) od razu mówię chce więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pozycja idealna dla Ciebie:) Zajrzyj może na stronę tego wydawnictwa, może jest jeszcze coś z tej dziedziny sportu.

      Usuń
  7. Pozdrowienia dla czytających i tych, którzy są na "nie".

    Prus mówi: "Jeśli nie przeczytasz sam/sama - nie wyciągaj wniosków. Posiłkowując się opinią innych zatracasz zdolność samooceny." Marcin Prus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz:)
      Podoba mi się to zadanie;)

      Usuń
  8. Właśnie jestem w trakcie pisania recenzji tej książki i już widzę, że chociaż w niektórych kwestiach się z Tobą zgadzam, to jednak ogólnie mam nieco inne zdanie :)

    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o to właśnie chodzi, żeby umieć się różnić:) A nie wszystko musi się podobać wszystkim, prawda? Każdy ma inny gust:)

      Usuń
    2. Dokładnie! Jakież życie byłoby nudne, gdyby wszystkim podobało się to samo:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.