Sarah Jio „Jeżynowa zima”, Znak 2012, ISBN
978-83-240-2307-3, stron 352
Jest rok 1933. Dwudziestoparoletnia Vera pracuje jako
pokojówka w hotelu, ale ledwo wiąże koniec z końcem, by zapewnić utrzymanie
sobie i trzyletniemu synkowi, Danielowi. Nie może liczyć na żadne wsparcie i
przychodzi noc, gdy musi zostawić dziecko samo, by pójść na nocną zmianę. Jej
szefowa już raz miała jej za złe, gdy wzięła go ze sobą. Gdy dziewczyna wraca
nad ranem, Daniela nie ma w domu. Przepadł. Na śniegu został tylko jego mały,
ukochany miś. Policja twierdzi, że na pewno uciekł i szybko wróci do domu.
Trzylatek...
Ze wszystkich powieści Sarah Jio, które ukazały się na
polskim rynku, „Jeżynową zimę” uważam za najlepszą. Dwutorowa narracja
wciągnęła mnie od samego początku, a historia widziana oczami Very przejęła i
wzruszyła. A do tego zbulwersowała, bo autorka wiarygodnie przedstawiła klimat
tamtych czasów, przede wszystkim drastyczne różnice i podziały klasowe. Wtedy o
sposobie postrzegania człowieka decydował jego stan posiadania, a biedni od
razu znajdowali się na przegranej pozycji. Nawet ci, którzy też nie mieli za
wiele, ale byli odrobinę zamożniejsi, rościli sobie prawa do rozporządzania ich
życiem i uważali, że stojący niżej na tej nierównej drabinie dla pieniędzy, a
co za tym idzie – przetrwania, zrobią wszystko, oddając ciało i duszę. Nieważne
było też to, że to właśnie biedniejsi często żyli uczciwie, a za fasadami domów
bogaczy dochodziło do nadużyć i dramatów, którym można było zapobiec – znane
nazwisko gwarantowało spokój i nietykalność. Powszechny szacunek sprawiał, że
bogaczom wszyscy ustępowali drogi; biedni nie mieli nic i nawet swoim wyglądem
razili szlachetne oczy wielkich państwa.
„Jeżynowa zima” jest opowieścią o macierzyństwie, ale tym
utraconym. To właśnie ten motyw bardzo mocno oddziałuje na czytelnika, budząc w
nim współczucie i wszelkie towarzyszące mu uczucia, gdy poznaje losy Very i
Claire.
Na mój odbiór tej książki nie rzutuje fakt, że zakończenie
jest dość przewidywalne. Pewne przypuszczenia pojawiły się już na początku i
nie pomyliłam się, ale to naprawdę bez znaczenia. Nie odebrało mi to
przyjemności lektury. Natomiast ogromne zastrzeżenia mam do korekty: literówki
(typu „korku” zamiast „kroku”) występują bardzo często, że nie wspomnę o
brakujących przecinkach, co sprawia, że niektóre zdania trzeba czytać parokrotnie,
by zrozumieć sens. Jestem zaskoczona, że Znak pozwolił sobie na takie
zaniedbania i nie usprawiedliwia go wcale to, że jest to wydanie kieszonkowe.
W „Jeżynowej zimie” dostaniemy sporą dawkę miłości, ból
utraty, zarys przekroju społeczeństwa amerykańskiego lat trzydziestych oraz
wyjaśnienie tajemnicy sprzed lat. A wszystko to podane w interesujący sposób.
Takie powieści obyczajowe lubię.
Ogromnie mi się podoba okładka tej książki. Tematyka macierzyństwa również mnie interesuje, dlatego postaram się w wolnej chwili przeczytać „Jeżynową zimę”.
OdpowiedzUsuńTo trzeba przyznać wydawnictwu, że okładki ma zazwyczaj ładne:)
UsuńPewnie przeczytam, skoro piszesz, że najlepsza, a znam tylko "Marcowe fiołki" i bardzo fajnie mi się tę powieść czytało.
OdpowiedzUsuńOd "Marcowych fiołków" zaczynałam i też mi się podobały. Teraz czekam niecierpliwie na "Kameliowy ogród", bo widziałam, że jest grubszy od pozostałych, więc mam nadzieję, że i w treści autorka jeszcze bardziej rozwinęła skrzydła.
UsuńJa po okładce stwierdziłbym, że to jakieś nędzne romansidło (wybaczcie ;), ale opis fabuły rzeczywiście wydaje się ciekawy :-)
OdpowiedzUsuńNędzne romansidła też są dla ludzi, ważne, żeby w ogóle czytać:)
UsuńNie wiem, jakie książki lubisz, więc nie mogę zapewnić, że przypadłaby Ci do gustu, mogę mówić jedynie o sobie, a dla mnie czas spędzony na lekturze nie był czasem straconym;)
Popieram - najważniejsze, żeby w ogóle czytać ;) nie każdy lubi "cięższą" literaturę...
UsuńWłaśnie;) Sama sięgam czasem po lżejszą i wcale się tego nie wstydzę. I daleka jestem od oceniania kogokolwiek pod kątem tego, co czyta. Jedni lubią fantastykę, inni obyczajówki i super.
UsuńUwielbiam prozę tej autorki. Przeczytałam już dwie jej powieści i teraz kolej na tą. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńI nie powinnaś się czuć zawiedziona:)
UsuńCzytałam i również polecam. Poza tym okładka jest obłędna!
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba:)
UsuńCzytałam i polecam każdemu!:)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Nie jestem sama w swojej opinii, super:)
UsuńZ ogromną chęcią bym przeczytała!:) Już mi się udzielił nastrój książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Aguś:)
UsuńTytuł mnie zaintrygował, okładka ładna, ale bez treści. Recenzja pomocna.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak uważasz:)
UsuńNiestety czasami takie "wybrakowane" wydania się trafiają, jeden , dwa błędy jestem w stanie zaakceptować, ale jak się to jawi notorycznie to już zaczyna czytelnika faktycznie denerwować i rozpraszać, bo musi się niekiedy domyślać, ale sama w sobie historia mnie ciekawi, dlatego chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, przecież ktoś chyba odpowiada za to, żeby tych błędów nie było, więc powinien się bardziej postarać;)
Usuńnie lubię literówek eh... ale mimo wszystko może przeczytam, bo historia ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa też nie. Dobrze, że fabuła świetna, bo jakby ona jeszcze była do kitu, to pewnie bym się nie męczyła i podziękowała;)
Usuń