Jeanne Kalogridis „Żona inkwizytora”, Pascal 2013, ISBN
978-83-7642-230-5, stron 416
„W wyniku krwawych pogromów w hiszpańskim kościele
zaroiło się od nowych chrześcijan – conversos, czyli nawróconych – zwanych tak
dla odróżnienia od „starych chrześcijan” (str. 18). Nowi i starzy
chrześcijanie, ci z dziada pradziada oraz ci, którzy przechodzili na nową
religię, by zapewnić sobie bezpieczeństwo i spokój. Wśród konwertytów byli
zarówno ci, którzy wykazywali się prawdziwą żarliwością w nowej modlitwie, jak i
ci, którzy w ukryciu odprawiali pradawne rytuały religijne, zachowując wierność
wierze przodków. Jedni i drudzy dochodzili do władzy; chcieli prowadzić
normalne życie. Obie grupy liczyły na królową Izabelę Kastylijską, która
zasiadła na tronie dzięki Żydom i konwertytom. Tym drugim był nawet jej mąż,
Ferdynand Aragoński. Pokładano zaufanie w jej mądrości i sprawiedliwości oraz
głębokiej pobożności. Z jednej strony wierzono, że nie da ona skrzywdzić tych,
dzięki którym została wyniesiona do piastowanej godności; z drugiej nienawiść
tliła się nieprzerwanie i rosła w siłę, szczególnie wśród jej doradców. Pod ich
wpływem Sewillę ogarnie koszmar inkwizycji.
Jeanne Kalogridis miała świetny pomysł, by osadzić akcję
swojej powieści pod koniec XV wieku; czas, gdy w Hiszpanii rozszalała się
piekielna inkwizycja. Już samo to sprawia, że książka wywołuje silne emocje.
Tym bardziej że autorka w pewnym momencie nie oszczędza wrażliwości
czytelników, posługując się brutalnymi i makabrycznymi szczegółami. A gdy
człowiek uświadomi sobie, że pewnie tak faktycznie wyglądały działania
przedstawicieli tej zbrodniczej instytucji kościelnej, to krew się w nim
gotuje, bo to wszystko niby w imię miłosiernego Pana, który przecież wszystkich
miał traktować równo...
Umiejscowienie wśród tej „religijnej” histerii młodej,
zakochanej kobiety, mnie osobiście bardzo przejęło. Przywiązałam się do
Marisol, która sama sobie nie radziła z wypełniającymi ją uczuciami, które
pewnie nigdy by się nie pojawiły w innym czasie i okolicznościach. Rozdarta
między miłością do matki, a bólem upokorzenia, zamyka się w skorupie, a
prawdziwe oblicze postępowania rodziców zrozumie dopiero po czasie, gdy los
wystawi ją na najcięższą próbę. Patrzeć, jak niewyobrażalnie cierpi
najukochańsza, najbliższa osoba; znaleźć w sobie siły do walki o przetrwanie,
ale i uratowanie innych; nie załamać się i nie poddać. Do tego ten niedający
się zapomnieć rozdźwięk między rzeczywistym postępowaniem Antonia, a wiarą w
niego i moc pierwszego umiłowania. Skoro przestał pisać listy, mimo
postawionego ultimatum, dlaczego pojawił się na jej ślubie? I wreszcie Gabriel,
świeżo poślubiony mąż, patrzący na nią z nieukrywanym pożądaniem, ale i czymś
jeszcze, więc o co tak naprawdę mu chodzi? Przecież przez wzgląd na dalszą i
bliższą przeszłość, musi sobie zdawać sprawę z tego, że ona go nie kocha i nie
pokocha nigdy?
„Żona inkwizytora” idealnie wpisała się w mój zmieniający
się gust czytelniczy. Fascynują mnie od pewnego czasu opowieści o silnych
kobietach, żyjących w intrygujących historycznie czasach. Gdy do tego ich losy
wypełnione są po brzegi ciekawymi wydarzeniami i czasem sprzecznymi, ale zawsze
burzliwymi i prawdziwymi emocjami, to już nic więcej do zadowolenia mi nie
potrzeba.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Justynie z
Wydawnictwa Pascal.
Ciekawa historia, gdyby nie fakt obładowania książkami pewnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńTrochę zaległości też mam, ale nie nazwałabym tego jeszcze obładowaniem;)
UsuńNiezbyt przepadam za książkami, w których fabuła oscyluje wokół historycznych realiów, dlatego tym razem nie skuszę się na powyższą pozycje, ale cieszę się, że tobie się tak bardzo podobała.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, Cyrysiu, że kiedyś też wybierałam fabuły tylko współczesne, ale teraz ciągnie mnie do historii:)
UsuńRaczej nie moje klimaty, więc tym razem sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem;)
UsuńJa też lubię historie o takich kobietach. Muszę poszukać tej książki.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy bierze nam się stąd, że w dawnych epokach kobiety nie miały prawa głosu, więc tym bardziej intryguje, co myślały, jak żyły, czego oczekiwały.
UsuńDzięki twojej recenzji na moją listę książek do przeczytania wpadla kolejna pozycja ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, lubię polecać dobre książki:)
UsuńUwielbiam powieści o silnych, pewnych siebie kobietach. Koniecznie muszę przeczytać "Żonę inkwizytora"! :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zachęcam:)
UsuńInkwizycja kojarzy mi się z filmem z Bardemem ("Duchy Goi" - świetny!), a książkę chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że mogę na Ciebie liczyć, czasem rzucisz jakimś tytułem filmu, w czym ja akurat jestem kiepska;) Tytuł o uszy mi się obił, ale nie wiedziałam, że tego dotyczy.
UsuńPauluś tak napisałaś,że z chęcią gdybym mogła już teraz chwyciłabym za książkę i zabrała do czytania!:) widać musiała być świetna:)
OdpowiedzUsuńO, to super wiesz, jak ja lubię wywoływać takie emocje:)
UsuńZdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńAle świetna recenzja! jakbym miała książkę przy sobie - zaczęłabym czytać od razu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Książka świetna, to i recenzję się miło pisało:)
Usuń