Rebecca
Johns „Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory”, Pascal 2013, ISBN
978-83-7642-213-8, stron 432
Elżbieta Batory, siostrzenica króla Polski, Stefana
Batorego; córka jednego z najznamienitszych rodów Węgier. Od dzieciństwa
przygotowywana do pełnienia roli wielkiej. Wychowywana przez rodziców, którzy
pokazali jej, jak może wyglądać miłość. Choć jej matka sama wybierała swoich
mężów, dla niej ułożono małżeństwo, które miało połączyć dwie potężne dynastie.
W dniu zaręczyn miała 11 lat.
Dom rodzinny opuściła na długo przed ślubem, by stać się
towarzyszką przyszłej teściowej, Orsolyi Kanizsay.
Pierwsze spotkanie z
wybranym dla niej małżonkiem, Ferencem Nádasdym, nie napawało optymizmem i nie
zapowiadało związku, jaki sobie wymarzyła. Dopiero jedno wydarzenie, przy
okazji którego Elżbieta udowodniła, że potrafi sprawnie zarządzać domem i
gospodarstwem sprawiło, że jej mąż spojrzał na nią inaczej. Od tamtej pory
wszystko się zmieniło i wiodło jedną ścieżką do końca Elżbiety.
Hrabina. Pani na włościach. Dama. Elżbieta Batory. Kobieta
inteligentna, oczytana. Gospodyni trzymająca służbę twardą ręką czy kobieta
okrutna, czerpiąca radość z zadawania bólu innym, zwłaszcza młodym kobietom?
Stała się legendą, damskim Drakulą. Wymiary zarzucanych jej zbrodni przerażają.
Jaka naprawdę była Krwawa Hrabina? Rebecca Johns kreśli jej wyrazisty portret,
od którego trudno się oderwać. Autorka przedstawia Elżbietę z rozmachem, ale
jednocześnie powściągliwie, nie zdradzając własnej oceny. Z jej słów wyłania
się kobieta, która pragnęła miłości, a gdy ta stała się jej udziałem, robiła
wszystko, by ją zachować. Z drugiej strony była szlachcianką, która podczas
częstej nieobecności męża, miała dbać o porządek w domostwie, a naturalne było,
że problemy wśród służby trzeba było rozwiązywać, by nie dochodziło do
kolejnych. Punktem zwrotnym można chyba uznać moment podziwu ze strony męża,
któremu spodobał się pomysł ukarania jednej z służących. Dla zaskarbienia sobie
jego łask, Elżbieta chętnie wysłuchała wywodu o jego „sztuczkach”. Walczyła o
szacunek i akceptację, ale wybrała niewłaściwe metody. Pamiętajmy, że Elżbieta
już od małego przyzwyczajona była do obserwowania otaczającego ją okrucieństwa.
To, w jaki sposób potraktowała skazanego na śmierć, wzbudza niepokój, że
widziała przemoc jako coś normalnego.
W tamtych czasach kobiety ciągle nie miały wiele do
powiedzenia. Co z tego, że Elżbieta umiała czytać i pisać, znała języki. Miała
dzieci, którym musiała zapewnić przyszłość należną ich pozycji. Po śmierci
męża, to na jej głowie były starania o posagi, co w zmieniającej się
dynamicznie sytuacji politycznej nie było łatwym zadaniem. Zazdrość i zawiść
nie są przypisane do jednej tylko epoki, nic więc dziwnego, że majątki Elżbiety
niejednego pewnie kłuły w oczy, a upominanie się u króla o zwrot długu nie
polepszyło pozycji hrabiny. Sentymenty rzadko brały górę, więc jej usunięcie
nie stanowiło większego problemem. Nawet jeśli była to polityczna zagrywka, a
sama Elżbieta dostarczyła do niej pretekstów, na siłę mężczyzn walczących o władzę
była po prostu za słaba.
Elżbiety Batory, jako głównej postaci „Hrabiny”, nie da się
łatwo ocenić. Nałożyło się na nią kilka ról, którym niełatwo było jej sprostać.
Żona, matka, kochanka, zarządczyni, szlachecka pani, której na wiele pozwalano,
bo takie też były przywileje klasy możnych. Czy ona się w tym nie pogubiła? Czy
nie tkwiła w niej ciągle mała dziewczynka, stawiająca sobie za wzór matkę i jej
małżeństwa? Czy to, że mogła mieć wszystko, nie wzbudzało w niej apetytu na
więcej? Czy kierowała nią tylko konieczność utrzymywania dyscypliny i ładu?
Niełatwe pytania, niełatwe odpowiedzi. Z jednej strony czuła matka – powieść
jest napisana w formie zwierzeń matki w liście do ukochanego syna, z drugiej
szalona kobieta z ostatniej, brutalnej sceny.
Jedno jest pewne: „Hrabina” to rewelacyjna książka, która
czyta się prawie sama. Świat Elżbiety Batory pochłania, hipnotyzuje, nie
pozostawia obojętnym. Jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym
roku. Dla miłośników literatury historycznej pozycja obowiązkowa.
tym razem chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńRozumiem;)
UsuńNie jestem miłosniczką literatury historycznej i chyba szybko się to nie zmieni, dlatego szczerze napiszę, że tym razem nie jestem zainteresowana powyższą książką.
OdpowiedzUsuńSzczerość jak najbardziej wskazana:) Mogę napisać tylko tyle, że kiedyś też nie pałałam chęcią do powieści historycznej, a teraz coraz bardziej mnie do niej ciągnie:)
UsuńNie sięgam często po książki historyczne, ale to tylko z braku czasu. O rządach Stefana Batorego czytałam jedynie w powieści Kraszewskiego "Banita", ale bardzo mało pamiętam. Z chęcią Paulinko przeczytałabym "Hrabinę":)
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie czytała więcej historycznych, bo tyle się teraz ciekawych ukazuje, ale nie mam do nich takiego dostępu, jakbym chciała. Dlatego tym bardziej się cieszę, że udało mi się dostać "Hrabinę", naprawdę świetna książka:)
Usuńcoś dla mnie. Widziałam jeden film o Elżbiecie Batory i tak mnie zaintrygował, że postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o niej.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale ja za wiele o niej nie wiedziałam, dlatego fajnie, że udało mi się poznać ją trochę lepiej dzięki tej książce:)
UsuńSuper! Już teraz wiem, po jaką pozycję sięgnę w najbliższej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że poczułaś się zachęcona.
Usuń