Antoni Kroh „Sklep potrzeb kulturalnych po remoncie”, MG
2013, ISBN 978-83-7779-152-3, stron 464
Sklep potrzeb kulturalnych. Ciekawa nazwa, prawda? I do tego
autentyczna, bo używana. Takie zaszczytne miano nosił sklep w Bukowinie
Tatrzańskiej. A w nim nie byle jakie towary: „poradniki rolnicze, przybory
szkolne, utwory naszych wielkich pisarzy jak Putrament, Kraszewski,
Kruczkowski, Czeszko, Mickiewicz i inni, a niekiedy papier toaletowy” (str.
117). Antoni Kroh urodził się w Warszawie, ale ze względu na stan swojego
zdrowia trafił do Bukowiny, spędzając tam część dzieciństwa. Lata te
zaowocowały miłością do Podhala, która trwa przez całe jego życie. Ale miłość w
jego przypadku wcale nie oznacza bezkrytycyzmu.
Książka nie ma układu chronologicznego – owszem, zaczyna się
od dzieciństwa autora, ale po chwili przedstawia on już czyjąś historię, by
zaraz przejść do wywodów etnograficznych. I tak to się wszystko przeplata,
wspomnienia z nauką, losy regionu z ich podbudową teoretyczną. Może to sprawiać
wrażenie chaosu, luźnych rozdziałów niepołączonych ze sobą. A jednak całość czyta się bardzo przyjemnie
– zakładam, że gdyby Kroh zastosował podział na, powiedzmy, dwie części,
osobistą i typowo etnograficzną, ta druga byłaby cięższa do przejścia. A tak,
to swoiste pomieszanie z poplątaniem daje chwilę na oddech, nie pozwalając się
nudzić. Zresztą autor dysponuje jeszcze jedną bronią: swoim poczuciem humoru,
które sprawiło, że miejscami wybuchałam głośnym śmiechem. Niemała też w tym
rola samych górali i ich stoickiego czasem podejścia do życia.
Tematów podejmowanych w „Sklepie...” jest mnóstwo. Choćby
podejście Podhalan z dziada pradziada do obcych, widziane najpierw oczami
małego chłopca, a później osoby dorosłej. Można się dowiedzieć, jakie są
różnice między ludźmi, a panami, bo zapewniam, że są. Dużo miejsca Kroh
poświęca sztuce ludowej, temu, co nią rzeczywiście jest, a co ją tylko udaje ku
uciesze niewprawnych ceprów. Sporo jest odniesień historycznych, i co ważne,
bez unikania tego, co trudne i bolesne, jak np. postępowanie górali po
wysiedleniu Łemków. Istotne jest też to, że etnograf właśnie z punktu widzenia
swojej dziedziny traktuje Podhale bardzo szeroko, pisząc również o Spiszu,
Pieninach, Orawie. Ale przede wszystkim są ludzie, przyzwyczajeni do ciężkiej
pracy, ale też lubiący się bawić. Ciekawy był dla mnie rozdział o Muzeum
Tatrzańskim, którego Kroh był pracownikiem, i jego ewolucji od stereotypowego,
zmurszałego miejsca po prężnie działającą placówkę kulturalną.
Nie spodziewałam się sama, że będę pod takim wrażeniem tej
książki. Nie nazwałabym się jakąś wielką miłośniczką góralszczyzny; bardziej
lubię góry, niż ich otoczkę skierowaną w stronę masowego turysty. Lektura
„Sklepu...” była doskonałą wycieczką krajoznawczo-historyczną w Tatry i
góralski świat.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Dorocie z Wydawnictwa MG.
Nigdy nie byłam w górach ale lubię książki, które oscylują wokół tej tematyki, dlatego jak nadarzy się okazja to chętnie przeczytam powyższą pozycje.
OdpowiedzUsuńJa w góry mam dość blisko, ale jestem tam rzadziej, niż bym chciała, stąd też wybór właśnie takiej literatury.
UsuńO proszę, popatrz w życiu bym nie pomyślała,że to będzie taka ciekawa lektura:) Może i ja się kiedyś na nią skuszę? :)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo do niej ciągnęło i bardzo się cieszę, że się nie zawiodłam:)
UsuńKsiążka już czeka na mojej półce. Widzę, że zapowiada się świetna lektura.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakie będą Twoje wrażenia;)
Usuńa myślałam, że to będzie średnia pozycja :) w takim razie muszę i ja przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZależy, czego oczekujesz, ale według mnie wcale średnia nie jest:)
UsuńJa mam już za sobą i moje odczucia są raczej podobne :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś Twoją recenzję, fajnie, że się zgadzamy:)
UsuńLubię góry, czuje do nich sentyment szczególnie polskich tatr, zatem chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzyli książka w sam raz dla Ciebie:)
Usuń