Justyna Bargielska „Małe lisy”, Czarne 2013, ISBN 978-83-7536-505-4, stron 112
Opis wydawcy: „Małe lisy to szalona opowieść o nożowniku z podwarszawskiego lasu. A może o rozmarzonej matce i wygadanej singielce? Może o dzieciach, namiętnościach, snach? Albo o zwykłym życiu, którego podskórnym nurtem są groteska i strach? Bez wątpienia to drapieżna proza, która surrealistycznie zakrzywia świat pod płaszczykiem opisu codzienności. Fenomenalną plastycznością języka i wyobraźni Bargielska potwierdza niekwestionowaną pozycję mistrzyni krótkiej formy.”
Muszę się przyznać: zupełnie nie rozumiem tej książki. Niby historia o dwóch kobietach, a w tle szereg postaci i wydarzeń, opisów snów i obraz życia, którego nie ogarnęłam. Magda i Agnieszka, mężatka z dwójką dzieci oraz singielka, której chłopak zginął w wypadku samochodowym. Jedna i druga zaplątana w romans z Pajdą, nożownikiem ukrywającym się w lesie. Jakie miało być przesłanie tej powieści? Nie wiem.
Język, jakim jest napisana, może faktycznie jest żywy i obrazowy, ale niezbyt łatwy w odbiorze, przez co lektura szła mi topornie, a skończyłam tylko dlatego, że miała niewiele stron. Nie lubię książek tego rodzaju, a biorąc pod uwagę, że autorka była w tym roku nominowana do Nagrody Nike (za tom wierszy), jest to kolejny przykład na to, że książki polecane przez krytyków i znawców literatury nie leżą w moim guście. Mam też wrażenie, że coraz częściej zwycięża niepojęte przekonanie: im dziwniej i bardziej bez sensu, tym większe prawdopodobieństwo, że krytycy padną z zachwytu. Ja tego nie kupuję. Jestem zwolenniczką fabuły, a nie książek opartych na jakimś zarysie, szkielecie ledwie, wokół którego wije się strumień myśli autora. To nie mój czytelniczy świat.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe” oraz „Polacy nie gęsi”.
Katarzyna Berenika Miszczuk „Ja, anielica”, W.A.B. 2011, ISBN 978-83-7747-518-8, stron 384
Opis wydawcy: „Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znani z powieści Ja, diablica powracają! A to oznacza, że już nikt nie będzie się nudził. W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati...”
Fantasy, fantastyka i wszystkie gatunki im pokrewne, a traktujące o tym, co nie z tego świata, zupełnie nie leżą w moim guście. Ale... Pierwszą część trylogii Katarzyny Bereniki Miszczuk przeczytałam za namową koleżanki siostry, która była nią oczarowana. I miała rację. „Ja, diablica” ubawiła mnie do łez i zapewniła świetną rozrywkę. Zanim w bibliotece pojawiła się druga część, sporo czasu upłynęło. I chyba o ten czas się rozchodzi. Dojrzałam, zmienił mi się gust czytelniczy, czego innego w literaturze szukam – nawet jeśli to akurat rozrywka, to innego typu, i dochodzę do wniosku, że na wszystko, co nierealne, szkoda mi czasu, gdy tyle jeszcze książek nieprzeczytanych. Albo jest jeszcze inna opcja – w porównaniu z pierwszą częścią, „Ja, anielica” jest po prostu słaba. Zarzuty mam dwa: jest nudno i mało zabawnie. Nie zaprzeczę, że wyobraźnia autorki pracuje pełną parą, ale nie ma już tego elementu zaskoczenia, co przy pobycie Wiktorii w Piekle. Akcja rozkręca się powoli; rewelacyjne komentarze dziewczyny do otaczającej ją rzeczywistości już tak nie śmieszą i jest ich mniej. Rozczarowałam się i wiem, że po trzecią część – „Ja, potępiona” – już nie sięgnę.
Książka bierze udział w wyzwaniu „Polacy nie gęsi”.
Do tej pory czytałam dość pochlebne recenzje książki "Ja anielica". Twoja opinia trochę je zweryfikowała.
OdpowiedzUsuńWiesz, może gdybym ją czytała zaraz po pierwszej części byłoby inaczej, a tak to czas zrobił swoje i zupełnie inne książki mnie teraz ekscytują;)
UsuńBardzo lubię takie dziwne książki, w których występuje groteska i nie do końca wiadomo o co chodzi. Chętnie sięgnę po "Małe lisy". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo w takim razie jest to książka w sam raz dla Ciebie:) Ja jednak wolę ogarniać, o co chodzi;)
UsuńOsobiście chciałam przeczytać ,,Ja anielica'', ale skoro twoim zdaniem jest nudno i mało zabawnie to ja jednak podziękuję tej pozycji.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie mogę się zmusić, żeby ją polecić, nie da się. W Piekle tyle się działo, a tu w Niebie jest tak nudno, że aż przykro;)
UsuńPanią miszczuk mam w swoich planach czytelniczych :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część super, druga jak widzisz;) Innych nie znam.
Usuń