Agata Przybyłek „Żona na pełen etat”, Czwarta Strona
2018, ISBN 978-83-7976-869-1, stron 416
Spędziłam z tą lekturą zaledwie jedno popołudnie.
Przybyłek, a właściwie jej proza, ma to do siebie, że nawet jeśli jest coś, co
mi zgrzyta i czego się czepiam, to i tak strona biegnie za stroną. Tym razem
też nie będę ukrywać, że nie przypadł mi do gustu wątek z plotkującymi
sąsiadami. Wiem, że życie na wsi może wiązać się z tym, że ludzie bardziej
interesują się cudzym losem, niż swoim, ale jakoś tak wydawało mi się, że
autorka trochę przejaskrawiła, zbyt mocno przerysowała te epizody.
Tak czy owak, Przybyłek nie pozwala Zuzannie na nudę.
Oprócz użerania się z sąsiadami, nieustająco przygotowującą się do własnego pogrzebu
mamusią czy rozwikływaniem problemów przyjaciół, Zuzka stanie także przed nie
lada wyzwaniem, kiedy okaże się, jak trudno umówić się na romantyczne
tête-à-tête z własnym mężem. A ten przecież jest nieodzowny, jeśli ma się w
planach drugie dziecko…
Patrząc na poszczególne tomy, ostatnia część serii
podobała mi się bardziej, niż ta poprzedzająca. Ogólnie cały cykl można krótko
określić jako ciepłe, zabawne i optymistyczne powieści o życiu rodzinnym. Nadal
jednak będę się upierać, że wolę Agatę Przybyłek w takim wariancie, jaki
zaprezentowała w „Bez Ciebie” oraz „Bądź przy mnie zawsze”, dlatego czekam z
niecierpliwością na ciąg dalszy tego ostatniego tytułu.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Koniecznie muszę sięgnąć po książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńZnam trzy poprzednie tomy, więc zapewne przeczytam i czwarty.
OdpowiedzUsuńMam tę serię w planach. Czeka już na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńDzięki za szczerą opinię :) Serdeczności, Agata
OdpowiedzUsuń