sobota, 6 kwietnia 2013

Chevy Stevens "Jak kamień w wodę"


Chevy Stevens „Jak kamień w wodę”, Świat Książki 2011, ISBN 978-83-247-2100-9, stron 368

Dochodzę do wniosku, że najbardziej lubię jasne sytuacje, albo książka mi się podobała, albo nie. Najgorzej, gdy wywołuje mieszane uczucia. Najczęściej mam wtedy problemy ze sformułowaniem myśli tak, by nie zdradzać fabuły. Tak też jest z powieścią „Jak kamień w wodę”.

Annie jest agentką handlu nieruchomości. Prowadzi akcję „Otwarty dom”. Na ten wieczór miała już plany – kolację z narzeczonym. Niestety zupełnie inne zamiary miał mężczyzna, który zjawił się przed sprzedawanym domem. Annie zostaje porwana, a jej życie zamienia się w koszmar.

Z góry przepraszam za mały spoiler, ale muszę napisać to, co stanowi dla mnie wadę nie tylko tej, ale ogólnie książek. Nie lubię, jak od samego początku mogę przypuszczać, jak powieść się skończy. Narracja ma formę monologu kobiety na sesjach psychoterapeutycznych. Przedstawia w nich nie tylko to, co przeżyła, ale też, jak wpłynęło to na jej teraźniejszość. Mamy więc wymieszanie czasów i trochę ciężko przestawiało mi się z jednego na drugi.

Kolejny aspekt, z którym zresztą mam największy problem, to sama treść. Ta książka niby nie jest drastyczna, niby nie jest bardzo makabryczna czy brutalna, ale wszystko rozbija się o to małe słówko „niby”. To, co robił z Annie porywacz, jest przedstawione bardzo oszczędnymi środkami, ale chyba właśnie przez to robi takie wrażenie. Bardzo sugestywnie oddaje grozę sytuacji i oddziałuje na wyobraźnię, odwołując się do najgorszych koszmarów każdego człowieka, a kobiety na pewno. I może podeszłabym do tego bardziej na luzie – w końcu to tylko książka – ale po pierwsze, psychopatów na tym świecie nie brakuje i taka historia jest możliwa, a dwa, mam teraz taki czas w życiu, że chyba szkodzą mi kryminały; może to przesyt, może to ten tak na mnie wpłynął, ale jakoś zakłócają mi równowagę i potrzebuję jednak bardziej pozytywnych lektur. W samej fabule był jeszcze jeden moment, który szczególnie przeżyłam, może się domyślicie, jeśli będzie mieć możliwość przeczytania.

Zakończenie. Jest tak szokujące i wstrząsające. Nie spodziewałam się go wcale, obstawiałam zupełnie inną wersję. Bardzo działa na psychikę, rodzi bunt, agresję, pytania, jak można cos takiego zrobić. To następny punkt świadczący o tym, jak ciężko (i długo) czytało mi się tę historię.

Odniosę się jeszcze do tłumaczenia tytułu. Uważam, że oryginalny tytuł: „Still missing”, co tłumaczę sobie jako „Nadal zaginiona”, lepiej pasuje do treści, niż nasz „Jak kamień w wodę”.

Powieść C. Stevens nie jest kryminałem, w którym akcja toczy się błyskawicznie, a trup ściele się gęsto. Na pierwszym planie zdecydowanie jest psychika i przeżycia głównej bohaterki. Nie zachęcam, ani nie odradzam, ja tę książkę odebrałam na swój własny sposób - ktoś inny może stwierdzić, że nie rozumie, o co mi chodzi - i chyba jednak żałuję, że ją przeczytałam. 

14 komentarzy:

  1. Książkę mam, kupiłem na Welbildowej promocji już jakiś czas temu. Czegoś takiego w sumie oczekiwałem, recenzja wcale mnie nie zniechęciła. Kto wie, być może ja odbiorę ją (książkę) nieco lepiej. Albo gorzej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie, tym bardziej, że może mężczyźni inaczej patrzą na takie historie.

      Usuń
  2. Ooo czyli już wiem,że nie dla mnie lektura, nie mój klimat. Dobrze,że przeczytałam opinię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja myślałam, że to jest mój klimat, ale jednak nie udźwignęłam tej historii, choć czytałam już chyba gorsze.

      Usuń

  3. Czytałam niedawno, i domyślam się o jaki moment chodzi. Mnie było strasznie przykro, że tak ten wątek się skończył. Myślę, że pozycja jest godna polecenia:)
    Czytałaś "W najciemniejszym kącie"? Podobna tematyka, ale o wiele większe emocje.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, ale zainteresowałam się nią. Ale jakbym miała możliwość jej przeczytania, to na pewno nie teraz, za jakiś dłuższy czas może:)

      Usuń

    2. Tak rozumiem, pisałaś że na razie stopujesz z kryminałami. Nie wiem o co chodzi, ale życzę powodzenia w rozwiązaniu trudnych spraw życiowych:)))

      Usuń
    3. Spokojnie, nic strasznego się nie dzieje, po prostu jakiś taki czas, że ciężkie lektury wybitnie mi nie służą.

      Usuń
  4. Czytałam jak do tej pory same zachęcające opinie o tej książce, Twoja jest trochę mniej entuzjastyczna, ale i tak jestem bardzo ciekawa jak ta historia się skończyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem, może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  6. wiem doskonale, co masz na myśli, ja również nienawidzę takich sytuacji, na szczęście zdarzają mi się bardzo rzadko... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.