niedziela, 24 lutego 2013

David Foenkinos "Delikatność"



David Foenkinos „Delikatność”, Znak 2012, ISBN 978-83-240-2192-5, stron 208

Ona – Nathalie, ekonomistka, zwyczajna kobieta, poukładana, wiodąca normalne, uporządkowane życie, bez szaleństw.

On – François, bankowiec z pasją życia, spontaniczny, pełen wigoru, wielbiciel puzzli.

Oni – Nathalie i François, przypadkowe spotkanie na ulicy, on ją zaczepił, ona poszła z nim do kawiarni, gdzie zamówiła sok morelowy, o którym on pomyślał. Uczucie, ślub, wspólne życie idealne, ale krótkie. On wyszedł pobiegać i już nie wrócił, ona nie zapamiętała ostatnich jego słów.

Ona – musi żyć dalej. Wraca do pracy.

On – Charles. Jej szef. Pociągała go. Postanowił spróbować swojej szansy. Nie wyszło.

On – Marcus. Przybysz ze Szwecji. Podwładny Charlesa. Mijający Nathalie na korytarzu, wrażliwy, niepewny siebie.  

Ona pocałowała Jego. Przypadkiem? Zaraz po już o tym nie myślała. On nie potrafił zapomnieć. Postanowił zawalczyć. Jeszcze raz, wbrew swoim doświadczeniom.

Nie powiem, żeby ta opowieść wywarła na mnie jakieś piorunujące wrażenie. Może za jakiś czas zapomnę, o czym dokładnie była. Ale na pewno zostanie ze mną opis samotności po śmierci najbliższej osoby: dojmujący, wzruszający, głęboki, prawdziwy.
„Szczególnie poruszył ją widok zakładki. Książka została w ten sposób przecięta na dwoje; pierwsza część została przeczytana za życia François. I na stronie 321 umarł. Co należało zrobić? Czy można dokończyć lekturę książki przerwaną przez śmierć męża?” (str. 33)

„(...) i absurdalne dokumenty, które się numeruje, jakby nie były tylko ciągiem elementów bez najmniejszego znaczenia. (...) wszystkie te papierzyska przewyższają nas pod wieloma względami, że nie podlegają chorobom, starości ani wypadkom. Żadne dokumenty nigdy nie zostaną potrącone, gdy wyjdą, żeby pobiegać w niedzielę.” (str. 47)

I jeszcze jedno, dla mnie sens tej powieści: język, styl, narracja, warsztat pisarski - to wszystko jest urzekające. Lekkie, subtelne, ale jednocześnie pełne znaczeń. I te wtrącenia, które niby nic nie wnoszą, ale jednak są świeże i dają możliwość oddechu.

Ciekawa jestem, jak autor radzi sobie w innych swoich powieściach.

2 komentarze:

  1. książki nie planowałam czytać, także chyba od razu zabiorę się za film :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.