Sławomir Koper „Alkohol i muzy. Wódka w życiu polskich
artystów”, Czerwone i Czarne 2013, ISBN 978-83-7700-136-3, stron 336
Alkohol. W życiu artystów pełnił dwojaką rolę, tę pozytywną,
jakkolwiek by to nie zabrzmiało i o ile można w ogóle tak powiedzieć, oraz
negatywną. Z jednej strony był „wspomagaczem”, potrzebnych w chwilach szukania
natchnienia oraz pomagał w integracji towarzyskiej; z drugiej dla wielu okazał
się przepustką do szybszej śmierci. Sławomir Koper, autor poczytnych książek z
ciekawym spojrzeniem na historię, tym razem bierze na warsztat tych, którzy nie
wylewali za kołnierz. I jak zwykle robi to w świetny sposób, nie oceniając, a
skłaniając do przemyśleń.
„Bachanalia pod Giewontem” to część poświęcona karierze, jak
stała się udziałem Zakopanego. Wraz z królującą tam swobodą erotyczną, jak
grzyby po deszczu wyrastały kolejne knajpy i lokale, które raczej nie świeciły
pustkami. Górski klimat przyciągał znane nazwiska, a w lokalnym kolorycie
doskonale odnaleźli się kompozytor Karol Szymanowski, architekt Karol
Stryjeński i Witkacy. Ten ostatni to dopiero miał fantazję. Tworzył obrazy
sygnowane skrótem używki, pod wpływem której malował, eksperymentując nie tylko
z alkoholem.
Trunki nie były też obce skamandrytom. We fragmencie
poświęconym tej grupie, historyk skupia się na Kazimierzu Wierzyńskim i dobrze,
bo mnie jest on najmniej znany spośród reszty. Bo o ile nazwiska Tuwima czy
Iwaszkiewicza, Lechonia i Słonimskiego, przywołują więcej skojarzeń, o tyle o
Wierzyńskim nie wiedziałam nic. A był
redaktorem naczelnym „Przeglądu Sportowego” i autorem „najlepszej biografii
Chopina, jaka kiedykolwiek powstała” (str. 179).
Kolejny poeta, którego życia nieodzowną częścią był alkohol,
to Konstanty Ildefons Gałczyński. Przy prezentacji jego sylwetki, Koper
zastanawia się też, na ile wiarygodne są biografie pisane przez dzieci „tych
znanych”. Bo choć rzeczywiście znali również inne oblicze artysty – codzienne,
intymne, prywatne, to czy faktycznie potrafią zachować do końca obiektywizm,
czy raczej walczą o zachowanie dobrego imienia?
Na uwagę autora zasłużył także Stefan Jaracz, jeden z
najbardziej utalentowanych aktorów pierwszej połowy XX wieku oraz Ireneusz
Iredyński, pisarz, „młody gniewny PRL-u”, tak samo pracowity, co lubiący się
napić.
Cóż mogę napisać o książce Sławomira Kopra, żeby się nie
powtarzać? Jego styl znów przełożył się na komfort w czasie czytania; dobór
bohaterów też nie zawodzi, przyczyniając się do chęci zgłębienia ich biografii.
Jedynie nastrój tej lektury jest dość specyficzny. Bo choć niektóre wybryki
artystów po pijaku mogą wywoływać rozbawienie, to z całości wyłania się gorzka
i smutna refleksja, że talent nie zawsze idzie w parze z osobistym szczęściem.
Szukanie ucieczki w alkoholu często nadawało ich życiu tragiczny wymiar. Można
powiedzieć, że przecież jakoś to wszystko musiało się zacząć, a do gardła im
nikt na siłę nie wlewał, i będzie to prawda. A jednak demony w szalejącej
psychice nie dawały się uspokoić innym „lekarstwem”. Osobną kwestią pozostaje też
pytanie, czy ich twórczość byłaby bez alkoholu inna, a może nawet, czy w ogóle
by była? Ale na takie dylematy odpowiedzi już nie znajdziemy...
Książka bierze udział w wyzwaniu „Czytamy książki
historyczne”, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste...”, „Nie tylko literatura
piękna...” oraz „Polacy nie gęsi’.
Podsumowanie października:
Przeczytanych książek: 20
Książka miesiąca: "Zamek z piasku" Magdalena Witkiewicz
Rozczarowanie miesiąca: "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk
W październiku odeszła jedna z moich ukochanych pisarek - Joanna Chmielewska. A pod koniec miesiąca odbyły się Targi Książki, na które zawsze czekam z niecierpliwością.
Podsumowanie października:
Przeczytanych książek: 20
Książka miesiąca: "Zamek z piasku" Magdalena Witkiewicz
Rozczarowanie miesiąca: "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk
W październiku odeszła jedna z moich ukochanych pisarek - Joanna Chmielewska. A pod koniec miesiąca odbyły się Targi Książki, na które zawsze czekam z niecierpliwością.
Jakiś czas temu oglądałam w programie ,,Uwaga'' o zgubnych skutkach działania alkoholu i wypowiadali się głównie znani artyści. Byłam bardzo zdumiona, że ten nałóg dotyka także ludzi na uprzywilejowanych pozycjach. Co do powyższej książki, niczego nie obiecuje, ale jak trafi w moje ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, i można dyskutować, czy te uprzywilejowane pozycje faktycznie dają w życiu szczęście. Bo może nam się tylko wydaje, że oni mają lepiej, a wcale tak nie jest.
UsuńBardzo mnie zainteresowałaś tą książką! Z chęcią ją przeczytała jak tylko będzie możliwość :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:) Koper naprawdę fajnie pisze.
Usuń20 książek? Kiedy ty masz na to czas? :P
OdpowiedzUsuńNa razie ciągle daję radę go znajdować;)
UsuńDobrze się zapowiada
OdpowiedzUsuńI tak właśnie jest:)
UsuńNie od dziś wiadomo, że światek artystyczny niejako zmusza do różnego rodzaju uzależnień. Bardzo ciekawy temat. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że masz całkowitą rację i że jest tak już od dawna.
UsuńWyczuwam ciekawy temat. :D
OdpowiedzUsuńIntuicja Cię nie zawodzi:)
UsuńCiekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńAutor udźwignął temat, więc naprawdę tak jest:)
Usuń