poniedziałek, 25 listopada 2013

Marc Eliot "Nicholson. Biografia"


Marc Eliot „Nicholson. Biografia”, Axis Mundi 2013, ISBN 978-83-61432-64-7, stron 416

Przyznaję już na wstępie, że nie znam całego dorobku aktorskiego Jacka Nicholsona, ba, jeszcze parę lat temu zupełnie go nie lubiłam. Dwie role zmieniły jednak moje podejście do niego jako aktora. Pierwszą była kreacja ogarniętego kompulsywną obsesją Melvina Udalla w „Lepiej być nie może” – po pierwszym obejrzeniu zostaje w pamięci jego obraz idącego chodnikiem i pilnującego, by nie nastąpić na łączenia płytek. Drugi film to „Lepiej późno niż później” – gra tam playboya, Harry’ego Sanborna, który nawiązuje romans z matką swojej młodej kochanki. Te dwie role sprawiły, że doceniłam jego kunszt aktorski. Biografia autorstwa Marka Eliota miała dać mi szansę poznania Nicholsona jako człowieka. Czy spełniła swoje zadanie? O tym za chwilę.

Jack Nicholson, a właściwie John Joseph „Jack” junior, przyszedł na świat w 1937 r. Wychowywał się w rodzinie niepełnej po tym, jak jego matka wyrzuciła z domu ojca, nie mogąc znieść jego nałogu alkoholowego. Miał dwie siostry: June, której nie znał, bo wcześnie wyjechała z miasta, i Lorraine, której mąż był uwielbiany przez Jacka i pełnił raczej rolę jego ojca, niż szwagra. Chłopiec uciekał od nieustającego zgiełku i ciągłej obecności ludzi w domu, w którego części matka prowadziła salon fryzjerski. Idealne dla siebie miejsce znalazł w lokalnym kinie, którego stał się stałym bywalcem. W szkole średniej, najpierw dorywczo, grywał w przedstawieniach, a gdy okrył, jak bardzo mu się to podoba, do szkolnego teatru zapisał się na stałe. Po skończeniu edukacji wyjechał do Los Angeles, w odwiedziny do June. Gdy obejrzał „Na nabrzeżach”, film z Marlonem Brando, wiedział już, że nie jest jego marzeniem powrót do domu i stypendium na politechnice. Choć miał świadomość, jak długa droga przed nim, nie chciał już niczego innego.

Książka Eliota zaczyna się dość mocnym akcentem: zapowiedzią tajemnicy rodzinnej, której ujawnienie spowodowało całkowitą zmianę osobowości Jacka jako człowieka i jako aktora. Jej wyjaśnienie, no cóż, nie dziwi mnie, że wywarło tak znaczący wpływ na Nicholsona, ale jako czytelnik liczyłam na coś bardziej spektakularnego, bo tak to przedstawił pisarz. A tymczasem takie rzeczy chyba nie zdarzają się rzadko. Taki intrygujący początek dawał nadzieję, że całość będzie podana w stopniu silnie utrzymującym uwagę. Niestety tak nie jest. Pierwsza część była zwyczajnie nudna, później było tylko trochę lepiej. Częściowo wynika to z faktu, że nie znam pierwszych dokonań zawodowych aktora. Ale jednocześnie to, jak Eliot snuł opowieść o ścieżce Nicholsona, nasunęło mi porównanie z biografią Johnny’ego Deppa, którą czytałam jakiś czas temu: w obu przypadkach dużo miejsca poświęcono osobom, które współpracowały z bohaterami. Kompletnie mnie to nie interesowało i z całych sił opierałam się znużeniu, a ono i tak wygrywało. Okładka zapewnia, że ta książka to „niezbędna pozycja w bibliotece kinomana” – ja nim nie jestem i może dlatego ciężko brnęło mi się przez niektóre fragmenty, co przełożyło się na całościowy odbiór.

Rozdziały ułożone są w kolejności chronologicznej i koncentrują się na kolejnych filmach. Nowością było dla mnie to, że Nicholson zajmował się nie tylko graniem; podejmował również próby pisania scenariuszy i reżyserowania. W większości przypadków autor nie oparł się pokusie i dokonał swojej oceny. Przy każdym filmie odnotowywał też wyłożone na realizację budżety w porównaniu z osiągniętymi zyskami. Przy nominacjach do Oskarów pisał też, za co byli współnominowani inni aktorzy. Takie przywiązanie do szczegółów daje pewność, że Eliot solidnie przyłożył się do pracy nad książką, chcąc zaprezentować wielowymiarowy i pełny obraz Nicholsona. Standardowo już u mnie, minusem jest mała liczba zdjęć.

„Nicholson. Biografia” skłoniła mnie również do wniosku, że zdecydowanie bardziej wolę książki biograficzne pióra polskich autorów. Te zagraniczne muszą być albo naprawdę świetnie napisane, lub ich bohater musi mnie mocno fascynować. Niniejsza publikacja i przywołana wcześniej pozycja o Johnnym Deppie nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, żebym zmieniła zdanie. Eliot skupił się na filmach, w tle pozostawiając życie prywatne aktora – a gdy już o nim pisał, zdarzało mu się przywoływać fakty, które bardziej pasowałyby do brukowców, niż do poważnej biografii. Z jednej strony aktor, który potrafił grać w sposób wybitny i rzucający na kolana, z drugiej – często dokonywał wysoce nietrafionych wyborów. Mężczyzna, który będąc w związku z jedną kobietą, równocześnie oddawał się swawolnym harcom z coraz młodszymi panienkami na jedną noc; z innej perspektywy – ojciec dbający o przyszłość swoich dzieci. Nie w pełni udało się autorowi oddać złożoność charakteru gwiazdy, ale zaznaczam, że to nie do końca jego wina. Trafny wydaje się cytat, z którym Was zostawię: „Kiedy pewnego razu spytałem Henry’ego Jagloma [przyjaciel aktora] kim jest tak naprawdę Jack Nicholson, odpowiedział: „Nie jestem pewien, czy ktokolwiek zna tak naprawdę Jacka”. „Nawet on sam?” – spytałem. Henry tylko się uśmiechnął” (str. 387).          

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Portalowi Sztukater.

http://www.sztukater.pl/


Książka bierze udział w wyzwaniu „Nie tylko literatura piękna...”.


OGŁOSZENIE:

 
Rusza akcja „Oddaj MiSie”
Chciałbyś podzielić się radością? Masz w domu dawno zapomniane zabawki czy gry planszowe? A może książki dla dzieci? Przyłącz się i "Oddaj MiSie"!
Zapraszamy na kolejną edycję akcji! W dniach od 9 do 11 grudnia w kampusie Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach członkowie Studenckiej Organizacji Public Relations „PRogress” będą zbierać zabawki dla podopiecznych ze świetlicy św. Agaty w Katowicach.
Apel odnosi się do każdego rodzaju zabawek: pluszaków, lalek, samochodzików, klocków, gier planszowych oraz książek. Choć akcja „Oddaj MiSie” organizowana jest przez studentów, to skierowana jest do każdego. Przyłączyć mogą się zarówno młodsze, jak i starsze osoby posiadające zabawki, którymi nikt się już nie bawi.
Jest to już piąta edycja akcji. Podczas ubiegłorocznej zbiórki studentom udało się wywołać uśmiech na twarzach 50 dzieci, które poczuły upragnioną atmosferę świąt.
Członkowie Studenckiej Organizacji Public Relations „PRogress” będą czekać na zabawki od 9 do 11 grudnia w godzinach od 8:00 do 15:00 przy wejściu głównym w budynku A Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (ul. Bogucicka 3). 
Finał odbędzie się 17 grudnia 2013r. w Centrum Sztuki Filmowej „Kosmos” w Katowicach. Wtedy właśnie mali podopieczni katowickich świetlic otrzymają prezenty.

16 komentarzy:

  1. Tym razem książka nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie takie książki są szczególnie cenne dla fanów konkretnej osoby, choć sama chętnie czytam biografie osób, które cenię. Trochę martwią mnie jednak brukowe informacje bo akurat taki aspekt życia zupełnie mnie nie interesuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, niby nie było ich dużo, ale jednak pojawiały się zdania, które z powodzeniem autor mógł sobie darować. Nawet jeśli faktycznie tak było, to nie czuję się szczęśliwsza, że o tym wiem;) Skoro Eliot przyjął strategię skupiającą się na filmach, to o życiu prywatnym mógł napisać konkretnie, suche fakty, bez łóżkowych szczegółów...

      Usuń
  3. Świetna recenzja, ale na książkę się nie skuszę

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię kreacje aktorskie Nicholsona, więc z przyjemnością bym o nim poczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znasz więcej jego ról, niż ja, to serdecznie polecam:)

      Usuń
  5. Nie przepadam za biografią, chociaż ostatnio z czystej ciekawości przeczytałam życiorys i twórczość M. Jacksona napisany przez jego najbliższego przyjaciela i byłam tym mile zaskoczona, dlatego może dam szansę powyższej książce, chociaż niczego nie obiecuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to super:) Jeśli lubisz Nicholsona, to możesz kiedyś spróbować, jeśli nie, to może poszukaj czegoś innego, bo jeszcze się całkiem zrazisz;)

      Usuń
  6. Jako,że mnie znasz, biografie są nie dla mnie, chyba,że akurat dotyczyłaby na prawdę kogoś dla mnie interesującego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Aguś, więc nie namawiam, tym bardziej że ta nie jest idealna;)

      Usuń
  7. Chociaż bardzo lubię biografie, to niestety rzadko po nie sięgam... Za duży wybór różnego rodzaju literatury. Wszystko chciałabym przeczytać, ale niestety nie dam rady. Dlatego najczęściej odkładam biografie na kiedy indziej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zobacz, a mnie się coś przestawiło i właśnie ostatnio ciągnie mnie do biografii i szeroko pojętej historii, i ubolewam, że nie mam dostępu do wszystkiego, co mnie interesuje;)

      Usuń
  8. Lubię biografie. Chociaż nie wszystkie są dobre i nadają się do czytania ; )

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.