Harlan Coben „Zostań przy mnie”, Albatros 2013, ISBN 978-83-7885-615-3, stron 464
Losy trójki ludzi splotły się w przeszłości. Tego rodzaju
przeszłości, której nie da się zapomnieć. Wspomnienia towarzyszą na każdym
kroku; choćbyś nie wiem jak się starał o nich nie myśleć, one są i każą o sobie
pamiętać. To mogą być przebłyski, flesze, jak u Ray’a; to może być tęsknota za
poprzednim życiem, jego ekscytacją i dreszczem adrenaliny, jak u Megan; to
wreszcie zadra tkwiąca gdzieś pod czaszką, nierozwiązana sprawa, która
Broome’owi nie pozwala odejść, bo wie, że pewnej rodzinie jest winien
wyjaśnienia. Ta przeszłość teraz właśnie do nich wraca.
Ray miał przed sobą wielką przyszłość. Utalentowany
fotoreporter z doskonałym okiem do przekazywania tego, co istotne. Ale teraz
stoczył się na samo dno i ciężko mu spojrzeć na siebie w lustrze. Najlepszym
kompanem stała się butelka; o satysfakcji z pracy też mówić nie można, bo z
czego tu się cieszyć, gdy robi się ustawki z celebrytami? I do tego ten
pojawiający się znienacka obraz, pozbawiający sił i ochoty, by dalej żyć.
Detektyw Broome niedługo zakończy swoją karierę. Ale
tajemnicza sprawa zaginięcia pewnego mężczyzny nie daje mu spokoju, przecież
poważani, szanowani obywatele z rodziną, jakiej można zazdrościć, nie znikają
tak po prostu. Policjant pracuje ze swoją byłą żoną – wtedy nie umieli się
dogadać, ale teraz łapią w lot swoje myśli, a on dalej ją kocha, choć wyszła za
mąż i ma prawdziwy dom. Teraz znika kolejny mężczyzna, w dodatku syn wpływowego
ojca. Okoliczności obu zniknięć mają ze sobą coś wspólnego.
Harlan Coben. Nazwisko – marka. Czytałam wszystkie jego
powieści, staram się być na bieżąco w tym, co się u nas ukazuje i na razie mi
to wychodzi. Najbardziej lubię te jego powieści, których bohaterem jest Myron
Bolitar. Choć sama twierdzę, że autor idzie trochę na ilość, to i tak uwielbiam
jego powieści. Co z tego, że jedne są lepsze, a drugie gorsze; co z tego, że
fabuła większości z nich szybko umyka – zawsze mam frajdę z czytania i świetną
rozrywkę na kilka godzin.
Charakterystyczną cechą Cobena jest język: prosty,
naturalny, ironiczny, pełen dialogów, które gwarantują błyskawiczne tempo
odwracania stron. Tym razem jednak pisarz zrezygnował z typowych dla niego
sarkastycznych wstawek na rzecz rozbudowanych opisów dotyczących przeżyć
wewnętrznych postaci. W żadnym razie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, daje
ciekawe spojrzenie. Postawił też na bohaterkę, którą niekoniecznie można
rozumieć – bo która kobieta, będąca dawniej striptizerką, chciałaby do tego
wrócić? Raczej dominuje w naszej świadomości inny stereotyp pań oddających się
temu zajęciu.
Coben doskonale opanował sztukę zwodzenia czytelnika i wie,
co zrobić, by zafundować mu narastające napięcie. Potrafi tak zakręcić fabułą,
że kilka razy zmieniamy przypuszczenia na temat zabójcy. W tym przypadku
zakończenie okazało się być niespodzianką, i choć z perspektywy całości wydaje
się być ono nawet logiczne, to i tak na nie wpadłam.
„Zostań przy mnie” to kawałek solidnej prozy kryminalnej,
która przynosi wszystko to, co najlepsze: wyraziste postaci, które można lubić
lub się ich bać; stopniowaną dawkę adrenaliny; wartkie tempo zdarzeń, nie
pozwalające się nudzić; zaskakujące rozwiązanie wątków i wreszcie soczysty
język. We mnie Harlan Coben ma wierną fankę.
Muszę wreszcie poznać twórczość Coben, bo każdy ją zachwala a ja jeszcze jej nie znam :(
OdpowiedzUsuńJa również...
UsuńZachęcam, a wybierać jest z czego;)
Usuńnigdy nie czytałam żadnej książki autorki, w sumie nawet nie miałam zamiaru, ale zachęcasz, musze przyznać, więc może się skuszę pewnego dnia :>
OdpowiedzUsuńxo, A.
HC to mężczyzna... :)
UsuńPolecam;)
UsuńMasz rację Coben to marka. Tej książki jeszcze nie czytałam, muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy kolejne wspólne upodobania:)
UsuńChyba nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie znam Twojego gustu, więc się nie wypowiem dokładniej, ale zawsze możesz spróbować;)
UsuńZnaczy się coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńJasne, że tak:)
UsuńNie wiedziałam, że czytasz kryminały. Myślałam, że głównie powieści obyczajowe ;) Do książek Cobena przymierzam się od dawna...
OdpowiedzUsuńCzytam i nawet bardzo lubię, ale fakt, że ostatnio coś mi się nie darzy, rzadziej trafiam na nie w bibliotece, a kupuję sporadycznie:)
Usuńuwielbiam Cobena, tej książki nie czytałam, ale na pewno to uczynię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pokrewna dusza;)
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie tylko zapowiada, jest ciekawie:)
UsuńRównież bardzo lubię Cobena, ale co ciekawe czytałam chyba tylko jego książki spoza serii z Myronem :) Tę o której dziś piszesz mam już za sobą i wrażenia miałam pozytywne :)
OdpowiedzUsuńJakkolwiek ta podobała mi się bardzo, to jednak te z Myronem są lepsze;)
UsuńPrzekonałaś mnie, dzięki :)
OdpowiedzUsuń