Dariusz Michalski „Krzysztof Klenczon który przeszedł do
historii”, MG 2013, ISBN 978-83-7779-164-6, stron 496
Muzyka była w jego życiu od zawsze. To ojciec wprowadził go
w jej magiczny świat. Razem spędzali długie godziny, rozmawiając, śpiewając,
grając na gitarze. A śpiewali przede wszystkim pieśni patriotyczne – ojciec był
żołnierzem AK, który po wojnie musiał się ukrywać; za jego też przyczyną młody
chłopak odkrył w sobie miłość do kresów. Utkwiła w nim na zawsze i do końca
znajdowała odbicie w tworzonej przez niego muzyce.
Krzysztof Klenczon urodził się w 1942 r. W dzieciństwie i
młodości miał dwie wielkie pasje: muzykę i sport; z tej drugiej pozostał mu
dyplom Studium Nauczycielskiego Wychowania Fizycznego w Gdańsku. To tam
rozpoczęła się jego kariera.
Na festiwalu młodych talentów poznał Czesława
Niemena, dzięki któremu został zaproszony do zespołu Niebiesko-Czarni. Choć
wiele się tam nauczył, wiedział, że chce czegoś więcej. Przyszły więc
Pięciolinie, a wreszcie zespół, który na wieki zapisał się w dziejach polskiej
muzyki i w pamięci słuchaczy: Czerwone Gitary. Ich stare piosenki bardzo lubię,
stąd też moje zainteresowanie niniejszą publikacją.
Dariusz Michalski, dziennikarz i historyk muzyki
rozrywkowej, Krzysztofa Klenczona znał osobiście. Przekłada się to na styl,
jaki przyjął w swojej książce, a który bardzo mi odpowiadał. Dotarł do osób z
najbliższego, ale i trochę dalszego, otoczenia muzyka. Sięgnął również do
swojego archiwum, z niego pochodzą wypowiedzi samego Klenczona. Cytatów jest mnóstwo
i dobrze, bohaterowie mówią swoim głosem. Michalski dopowiada, wyjaśnia,
prostuje, komentuje.
Tym, co może najbardziej zainteresować czytelników znających
historię zespołu, jest kwestia odejścia Klenczona, gdy święcili swoje
największe triumfy. Choć pojawia się kilka teorii – chciał zająć się czymś
nowym, pociągał go inny rodzaj muzyki, czuł, że się nie rozwija, dwóch liderów
w czteroosobowym zespole to o jednego za dużo – sprawy tej Michalski nie
wyjaśnił do końca. Dwie osoby nie chcą zdradzić, co się faktycznie wydarzyło. A
może i lepiej tego nie wiedzieć? Ciekawe i zabawne jest wyjaśnienie nazwy
zespołu; kolor w niej użyty zapewnił „czerwonogitarowcom” spokój ze strony
cenzury. Tytuł książki również nie jest przypadkiem.
Autor przedstawia losy artysty, gdy zakładał nowy zespół –
Trzy Korony – i gdy odchodził. Opuszczał nie tylko kolegów, z którymi tworzył i
grał, ale też Polskę. Z żoną i córką emigrował do Stanów Zjednoczonych. Mamy
możliwość dowiedzieć się, jak na to zareagowała „branża”, ludzie mu bliscy,
oraz jak odbiło się to na nim samym. Wyłania nam się obraz człowieka rozdartego
między miłością do rodziny, a uczuciem, niesłabnącym, do muzyki. Mając na
względzie to, jak ułożyło mu się w Ameryce, trudno się nie zastanawiać, co by
było, gdyby... Niemałą rolę odegrała tu żona Klenczona, Alicja, zwana Bibi. Z
jej wypowiedzi oraz dalszego życia już po tragicznej śmierci muzyka, można
wyciągnąć różne wnioski – swoje zdanie zachowam dla siebie, ale cały ciąg
wydarzeń jest w pewien sposób uderzający.
Dariusza Michalskiego poznałam za sprawą lektury biografii
Kaliny Jędrusik, która znacząco wpłynęła na moje zainteresowanie aktorką.
Wiedziałam więc, jak rzetelnie do swoich bohaterów podchodzi. Tym razem też się
nie zawiodłam. Dostałam pełny obraz człowieka i artysty, przepleciony osobistą
nutą. „Krzysztof Klenczon który przeszedł do historii” to solidna, fachowo
przygotowana, przyjemna w odbiorze czytelniczym książka, którą polecam nie
tylko jego fanom artysty i polskiej muzyki tamtych lat.
Książka bierze udział w wyzwaniach „Nie tylko literatura
piękna” oraz „Polacy nie gęsi”.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o Krzysztofie Klenczona i jakoś nie mam jednak ochoty zagłębiać się w jego biografię, ale zapewne dla fanów tego artysty powyższa publikacja będzie bardzo cenna.
OdpowiedzUsuńNo wiem, biografia to nie Twoja bajka;) Ale dla fanów książka obowiązkowa:)
UsuńTwórczość Krzysztofa Klenczona znam, ale o nim samym nie wiem zbyt wiele. Chętnie to zmienię, bo Twoja recenzja jest zachęcająca. A dobre biografie bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńMoja wiedza na temat Klenczona do tej pory była raczej powierzchowna, po lekturze jest znacznie lepiej:)
UsuńCzekam właśnie na tę książkę. Lektura zapowiada się niezwykle interesująco.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że po przeczytaniu będziesz mieć takie samo zdanie:)
UsuńNawet brzmi ciekawie biografia Klenczona, chociaż wiesz dobrze,że to nie moja działka, ale może kiedyś się skuszę? :)
OdpowiedzUsuńWiem, ale myślę, że jak tylko choć trochę lubisz osobę, o której jest dana książka, to powinno Ci się lekko czytać:)
UsuńUwielbiam Klenczona! W ostatni piątek byłam na takich zaduszkach muzycznych, była też śpiewana jego piosenka. Nastrojowy klimat, w tle jego zdjęcie... Potem mi się śniło, że byłam na koncercie Trzech Koron, po którym poprosiłam Klenczona o autograf. :) I po tym wszystkim pomyślałam sobie, że koniecznie muszę przeczytać jego biografię. Coś tam o nim już wiem (z artykułów w prasie i Internecie oraz z programów radiowych i telewizyjnych). Polecam wywiad z jego żoną tutaj: http://muzyka.onet.pl/wywiady/krzysztof-czul-ze-zbliza-sie-koniec/3rr4b Biografię Kaliny Jędrusik też w końcu muszę przeczytać. Mam na koncie kilka innych książek Dariusza Michalskiego, więc wiem, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dzięki za recenzję!
To w takim razie jesteś idealnym odbiorcą tej książki, bo nie dość, że jesteś fanką Klenczona, to jeszcze znasz inne pozycje autora:)
UsuńNie za co, polecam się:)
Nie moja epoka muzyczna, więc raczej się nie skuszę, ale dla starszego pokolenia to może być niezły prezent :)
OdpowiedzUsuńW mój gust wpasowała się idealnie:) Muzycznie to mi chyba jednak bliżej do starszego pokolenia;)
UsuńCoraz bardziej ciekawią mnie biografie, więc może przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńTo jest nas dwie, bo u mnie to samo;)
UsuńZnam i cenię Klenczona, chętnie dowiem się o nim więcej ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo porządkuje wiedzę na jego temat.
UsuńCzytałam tego autora "Piosenka przypomni Ci... Historia polskiej muzyki rozrywkowej". Naprawdę świetna pozycja, przybliżyła mi polskich twórców z lat 1945-1958, których bardzo lubię. Może skuszę się także na książkę o Klenczonie ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, to książka, którą też chętnie bym przeczytała, obok tej o telewizji:)
UsuńŚwietna recenzja! Sama jestem świeżo po lekturze tego tomu, ale jeszcze nie napisałam swojej opinii. Kwestia wyjazdu Klenczonów do Ameryki i ogólny stosunek jego zony do wszystkiego jest chyba najbardziej emocjonujący. Niekoniecznie są to pozytywne emocje... Dla mnie było wręcz śmieszne, że zostawiała małe dziecko pod opieką dziadków i jeździła z Krzysztofem na koncerty. No na krótkiej smyczy go trzymała... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Cieszę się, że mamy podobne odczucia. Oprócz tego, o czym wspominasz, mnie jeszcze poraziło to, jak szybko ułożyła sobie życie na nowo.
UsuńAaaaa to też... i podejście jej rodziny, kiedy Krzysztof leżał w szpitalu...
UsuńNo właśnie. I tak jak napisałaś u siebie, nie ma co tego pochopnie oceniać, ale trudno się powstrzymać i nie odbierać tego tak emocjonalnie.
Usuń