piątek, 4 marca 2016

Monika Jaruzelska "Oddech"



Monika Jaruzelska „Oddech”, Czerwone i Czarne 2015, ISBN 978-83-7700-190-5, stron 256

„Towarzyszka Panienka” i „Rodzina” to dwie książki Moniki Jaruzelskiej, które bardzo dobrze wspominam. Monika Jaruzelska uchyliła w nich furtkę do swojego świata. Pisała w tych tomach o sobie, ale i o swojej rodzinie, a przede wszystkim o ojcu, generale Wojciechu Jaruzelskim, którego działania i postawa pewnie jeszcze długo, choć on sam zmarł w maju 2014 r., będą rozpalały emocje i wzbudzały gorączkowe dyskusje. „Oddech” jest zwieńczeniem tej trylogii rodzinnej. Pisany był już po śmierci generała, nie trudno więc się dziwić, że jest najbardziej osobisty, miejscami wręcz intymny.

„Słyszałam pierwszy oddech mojego syna i ostatni oddech mojego ojca. Czas się domknął. Poczułam kojący smutek zrozumienia. Każda biografia, mniej lub bardziej wzniosła, każdy życiorys, zwykły i niezwykły, zaczyna się i kończy tak samo. Wszystko dzieje się między wdechem i wydechem” (str. 7). Tak zaczyna Jaruzelska swoją opowieść, ale jak sama nadmienia, nie chciała pisać peanu czy epitafium na cześć ojca - to miała być historia o tych, którzy zostają, którzy ciągle jeszcze „mogą wziąć kolejny oddech i żyć dalej. Nawet jeśli jest to bardzo trudne” (tamże). Nie da się więc ukryć, że trudnych emocji, smutku, żalu, bólu, nie brakuje w narracji Jaruzelskiej. I stąd też, ostatni tom jest mniej optymistyczny, niż pozostałe, poczucie humoru ustępuje miejsca refleksji, szczególnie nad czasem i przemijaniem. I nad oddechem.

Ten oddech w tytule nie pojawił się przypadkowo. Rzeczywiście Jaruzelska poświęca sporo miejsca na rozważania o jego naturze. A poza tym, teraźniejszość, ta o wymiarze osobistym, przeplata się ze wspomnieniami; są też refleksje nad bieżącymi sprawami. I jakkolwiek całość wywołuje raczej smutek i zadumę, to nie da się zaprzeczyć, że podana jest w bardzo łatwo przyswajalnej postaci. Ja w każdym razie nie oderwałam się, póki nie skończyłam. Zresztą niemałe znaczenie ma tutaj fakt, że autorkę darzę po prostu sympatią i szacunkiem, dlatego mogę pisać o takim, a nie innym odbiorze „Oddechu”.

Cieszę się z tego doświadczenia, jakim była lektura najnowszej książki Moniki Jaruzelskiej, aczkolwiek jest to publikacja z gatunku tych, o których trudno się pisze. Ja znalazłam w niej sporo zdań, z którymi całkowicie się zgadzam, jak i refleksji o wymiarze ponadczasowym i uniwersalnym. Polecam Waszej uwadze wszystkie trzy książki.

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

Recenzja „Rodziny”.

10 komentarzy:

  1. Książka wydaje się interesująca, jak tylko gdzieś ja spotkam, chętnie przeczytam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam też dwie pozostałe, żeby mieć pełny obraz.

      Usuń
  2. bardzo mi się podobały jej książki, trochę zaskakujące, a jednak :) Tej jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz mieć okazję, to przeczytaj, naprawdę warto.

      Usuń
  3. To chyba raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, bo poprzednimi chyba też Cię nie zainteresowałam;)

      Usuń
  4. Ja póki co mam w planach "Towarzyszkę Panienkę" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę się założyć, że jak ją poznasz, to dwie kolejne też będziesz chciała przeczytać:)

      Usuń
  5. Przeczytałam (w mgnieniu oka, bo czyta się bardzo szybko) wszystkie trzy tomy. Ciekawe, czy szykuje się czwarty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ostatnich stron "Oddechu" wywnioskowałam, że nie, że teraz autorka pisze coś innego.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.