środa, 22 lipca 2015

Katarzyna Kwiatkowska "Zbrodnia w błękicie"



Katarzyna Kwiatkowska „Zbrodnia w błękicie”, Zysk i S-ka 2011, ISBN 978-83-7506-549-7, stron 380

Z wielkim trudem Janowi Morawskiemu i jego kamerdynerowi Mateuszowi udało się dotrzeć do pałacu w Tarnowicach. Siedzibę jego przyjaciela Tadeusza zasypało śniegiem i praktycznie odcięło od świata. Jan wreszcie ma okazję poznać żonę Tarnowskiego, Julię, oraz resztę jego gości: starszą hrabinę, zadufanego w sobie posła Wacława i jego uwodzicielską siostrę Paulinę oraz rodzeństwo Rusieckich: Zosię i Karola. Szybko wychodzi na jaw, że relacje między gośćmi dalekie są od towarzyskiego ideału, a o konwenanse nikt tutaj nie dba. W najgorszej sytuacji wydaje się być panna Rusiecka, której wiele osób ma coś do zarzucenia. Następnego dnia po burzliwej kolacji powitalnej, Zosia zostaje znaleziona martwa. Samobójstwo? Morderstwo? A jeśli tak, to komu najbardziej zależało na pozbyciu się dziewczyny? Czy mogła skrywać jakieś tajemnice? Do dworu nie ma dostępu, więc śledztwo na własną rękę prowadzi Jan przy pomocy Tarnowskiego i Mateusza. Z czasem okazuje się, że nie wszyscy mieli czyste intencje, a Jan przestaje nadążać za wychodzącymi na jaw faktami.

Niedawno zachwycałam się „Zbrodnią w szkarłacie” Katarzyny Kwiatkowskiej, książką, której bohaterem jest młody podróżnik i jego zafascynowany Sherlockiem Holmesem przyjaciel i kamerdyner w jednej osobie. „Zbrodnia w błękicie” jest debiutem autorki i nie da się ukryć, że miedzy pierwszą, a czwartą z kolei powieścią, jest wiele podobieństw, co widać już choćby po tytułach. Można wysnuć wniosek, że łączą więc one pewną klamrą dotychczasowe utwory Kwiatkowskiej, mam jednak nadzieję, że to, co mi przyszło do głowy, czyli że pisarka kończy z obecnością Morawskiego w swoich fabułach, jest zbyt daleko idące i po prostu się mylę. Byłoby mi wielce żal, bo postać tego detektywa amatora – tylko z braku wykształcenia kierunkowego, bo pod względem umiejętności na pewno nie można go tak nazwać – bardzo przypadła mi do gustu i nie chcę się rozstawać ani z nim, ani z perypetiami, w jakie się wikła.

Wspomniałam o podobieństwach, ale bynajmniej nie w kontekście zarzutu. Owszem, mamy znów wąskie grono osób, wśród których znajduje się morderca – co budzi grozę o tyle większą, że jest pewność, iż zbrodni nie mógł dokonać nikt obcy, ponieważ uniemożliwiały to warunki pogodowe – ale wcale nie pojawia się wrażenie, że przecież było już coś takiego. Wręcz przeciwnie, mam nawet odczucie, że ta sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana, niż morderstwo wierzyciela dworu w Jeziorach. Poza tym, wiecie, jak to jest - gdy dana książka jakiegoś pisarza do Was przemówi, to kolejna w tym samym klimacie może Was tylko ucieszyć. Tym bardziej gdy autor pisze świetnie, a Katarzyna Kwiatkowska zasługuje na pisanie o niej i o jej książkach w samych superlatywach.

W „Zbrodni w błękicie” również widać przywiązanie autorki do materii historycznej. Znów zostałam porwana i przeniesiona w świat odległy, w schyłek XIX wieku. Wręcz byłam głodna wszystkich tych szczegółów dotyczących pałacowego życia i mój apetyt został zaspokojony. Warto tu także podkreślić, że w tle wydarzeń – ale bardzo istotnym tle – jest wielka polska historia, bo Kwiatkowska pisze o czasach zaborów. Dzięki niej zaglądamy za kulisy codziennej, mozolnej walki z pruskim zaborcą, która przynosi jednak znakomite rezultaty. A chcąc nadmienić co nieco o bohaterach: chyba każdy czytelnik zwrócił uwagę na kreację rodzeństwo Bonikowskich. Bo jest po prostu genialna! Fakt, oboje są ogromnie irytujący, nie wiem, które bardziej, ale jacy przez to wiarygodni, jacy plastyczni! Brawo. I znów muszę się przyznać, że nie udało mi się wytypować mordercy: tak mało osób, a moje typy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Nie wiem, jak Kwiatkowska to robi, że na końcu pojawia się tak wielkie zaskoczenie. To znaczy wiem, bo pisałam to już ostatnio – jest po prostu mistrzynią, ale tak czysto technicznie – jak udaje jej się do tego stopnia mylić tropy i sprawiać, że zabójcą obstawia się nie tego, kogo trzeba? Niepojęte...

Nie będę się więcej rozpisywać, bo słowa i tak nie oddadzą wszystkich moich wrażeń po lekturze drugiej powieści Katarzyny Kwiatkowskiej. „Zbrodnią w błękicie” umocniła się w czołówce moich ulubionych pisarek.  

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

21 komentarzy:

  1. Nie znałam do tej pory książek Kwiatkowskiej, widzę, że sporo straciłam, więc chętnie nadrobię zaległości w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo to nawet mało powiedziane, czytaj koniecznie:)

      Usuń
  2. Ja również nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Chętnie to zmienię. Ciekawe czy mnie tez wciągnie to życie pałacowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak, jest przedstawione w wyjątkowy sposób:)

      Usuń
  3. Zastanowię się jeszcze nad tą książką, gdyż na razie mam co innego w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, zapisuję sobie tę powieść. Lubię powieści historyczne, więc myślę, że to dzieło przypadnie mi do gustu. To na co zwróciłam jednak uwagę to mało kreatywny tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tytułu, to powiedziałabym, że to rzecz gustu;) W każdym razie jest związany z fabułą, tyle mogę zdradzić:)

      Usuń
  5. Mam zamiar poznać obie :) Uwielbiam te klimaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będziesz zadowolona z lektury, jestem o tym w stu procentach przekonana:)

      Usuń
  6. Tak, tak!!! w końcu o Kasi slychać - i dobrze bo fantastycznie pisze!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i ja zaczęłam szerzyć dobry kryminał Kasi, to Paulę namówiłam:) A tak poważnie świetna książka, a jak na debiut to po prostu rewelacyjna. Czekam na Zbrodnię w szkarłacie i nienawidzę was, że już czytałyście!

      Usuń
    2. Zgadza się, zasługa to Magdy, że poznałam taką świetną pisarkę:)
      Magda, w Twoje ostatnie słowa i tak nie wierzę:P

      Usuń
  7. Ja mam mieszane uczucia co do książek historycznych. Czasem z chęcią przenoszę się w dawne czasy, czasem tematyka do mnie nie trafia. Ale to brzmi dość ciekawie, jednak musiałabym zacząć po kolei i nie wiem czy znajdę na to czas... ;/
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynać po kolei akurat nie musisz - chyba że po prostu tak wolisz - bo każda przedstawia inne śledztwo:)

      Usuń
  8. Przyznam, że nie znam tej autorki, ale Twoja rekomendacja mnie bardzo przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie musisz ją poznać, jako wielbicielka polskiej literatury to nazwisko musisz znać;)

      Usuń
  9. No proszę. U Cienie czołówka, a ja nie znam ani jednej książki tej pani. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie wiem, jak to się stało, przecież to kryminał, więc Twoja bajka;)

      Usuń
    2. Taaaa... Tylko jak sobie pomyślę, ile jeszcze twórczości kryminalnej przede mną... Nie czytałam np. Puzyńskiej, Ciszewskiego, Jodełki i wielu, wielu innych.

      Usuń
    3. Puzyńską właśnie poznałam, podoba mi się, muszę teraz upolować kolejne z serii. Ciszewskiego czytałam dwie, historyczną i współczesną, ma coś w sobie jego proza. Jodełka, jak dla mnie, trochę nierówna, "Kamyk" świetny, "Kryminalistka", hm, dziwna. Wielu też pewnie jeszcze nie znam.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.