sobota, 4 lipca 2015

Grażyna Jeromin-Gałuszka "Złoty sen"


Grażyna Jeromin-Gałuszka „Złoty sen”, Prószyński i S-ka 2015, ISBN 978-83-8069-001-1, stron 440

Do starego pensjonatu ukrytego w sennym, zamarłym już od dawna, kurorcie, wraca po latach Ada. Kobieta przyjeżdżała tu z matką jako dziecko, leczyć chore serce. Matka spędzała czas z goszczącymi u madame Lili przyjaciółkami: Gabi, Laurą i Elizą, a ona biegała po cmentarzu z mieszkającą po sąsiedzku Kaliną.

Madame Lili dowiaduje się, że Ada może się pochwalić cudownym życiem. Dlaczego więc nie ciągnie jej do męża? Jaką tajemnicę skrywa ta kobieta, która coraz mocniej angażuje się w życie toczące się w willi? Sprowadza do niej Kalinę, która nie zrealizowała marzeń o karierze wielkiej artystki, i razem próbują znaleźć zajęcie Józefie, starzejącej się gospodyni pensjonatu. Sama Lili wybiera niecodzienny sposób na rozliczenie się z przeszłością, a zwłaszcza z dawną przyjaciółką, z którą przeżyły Powstanie Warszawskie, a której po kilku latach od jego klęski zapowiedziała, że nigdy więcej się do niej nie odezwie. I słowa dotrzymała. Do teraz...

Twórczość Grażyny Jeromin-Gałuszki po prostu uwielbiam. Niezmiennie dziwię się, że nie jest o niej głośno, choć przecież w pełni na to zasługuje. A może z drugiej strony należałoby powiedzieć, że nie jest to proza dla każdego? Może nie wszyscy potrafią docenić ten kunszt i piękno oraz fabuły, które, choć niby proste, nigdy tak do końca proste nie są, zawsze skrywając drugie dno i kilka znaczeń? Jakkolwiek by nie było, u mnie każda jej nowa książka budzi wielki entuzjazm i taką, powiedziałabym, zachłanność – chcę ją przeczytać najszybciej, jak się da, od razu żałując jednak, że błyskawicznie ją skończę.

Jeromin-Gałuszka ma niezwykły talent do kreowania wyrazistych kobiecych bohaterek. Każda z nich jest indywidualnością o sobie tylko właściwych cechach, z których wspólną dla nich wszystkich jest to, że wzbudzają u czytelnika mniejszą lub większą, ale zawsze sympatię. Tym razem najbliższa stała mi się Kalina, a największą uciechę wzbudzała Józefa. To zresztą relacje tej dwójki wypełniają sporą część powieści. Motywem, z którego czerpie autorka, jest przemijanie, tutaj szczególnie widoczne w kontekście przyjaźni, która miała trwać przez całe życie, a zakończyła się w fatalny sposób, rozbita o miłość do jednego mężczyzny.

Kolejny już raz pisarka tak poprowadziła akcję, że jeden moment, a właściwie nawet jedno zdanie, dosłownie wbiły mnie w fotel. W „Magnolii” i „Długim lecie w Magnolii” zrobiła to samo; wywołała żal i odczucie, że nie tak to powinno wyglądać. Trudno się z takimi wydarzeniami pogodzić, a jednocześnie nieodłącznie pojawia się refleksja, że i w życiu tak czasem bywa. Szkoda tylko, że tak w jednym, jak i w drugim przypadku, jest to tak boleśnie nieodwracalne...

I teraz przyszedł czas, by napisać to, czego chciałam uniknąć, ale nie potrafię, chcąc być szczerą, a zarazem jest to myśl, której nie mogę się pozbyć, choć skończyłam książkę już jakiś czas temu. Tylko proszę mnie dobrze zrozumieć: „Złoty sen” to jest bardzo dobra książka, którą rewelacyjnie mi się czytało, przywiązałam się do jej postaci i wcale nie miałam ochoty się z nimi rozstawać. Ale mam wrażenie, że autorka za bardzo przyzwyczaiła się do pewnego schematu. I w „Magnolii”, i w jej drugiej części, i teraz, mamy kilka kobiet, które spotykają się w jednym miejscu i przez jakiś czas łączy je wspólne życie. I dobrze, lubię takie opowieści, zwłaszcza że przeplata się w nich śmiech i łzy, tylko jest to odrobinę wtórne i oczekiwałabym już od pisarki czegoś nowego, świeżego. Tym bardziej że jestem przekonana o tym, że ją na to stać. Choć jednocześnie wiem też na pewno, że nawet jeśli jej następna powieść miałaby znowu być podobna, to ja i tak ją przeczytam. Bo nawet jeśli fabuła miałaby mieć elementy stereotypu, wspólne z poprzednimi, to na sto procent będzie ją wyróżniał charakterystyczny dla Grażyny Jeromin-Gałuszki piękny język, którym jestem zauroczona. I tego akurat zmieniać nie chcę.

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

10 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, więc pewnie gdybym wzięła tę do ręki, nie przeszkadzałoby mi to stereotypowe podejście jeśli chodzi o fabułę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie, zresztą wiesz, to może być tylko moje subiektywne odczucie;)

      Usuń
  2. Autorkę znam, ale nie czytałam. Okładka jest piękna. Na bank wzięłabym ją z półki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, wszystkie jej książki mają piękne okładki:)

      Usuń
  3. Miałam książkę tej autorki w domu i moja mama ją czytała ("Magnolia"). Jakoś średnio wypadła (bez entuzjazmu), dlatego chyba na razie sobie inne książki tej autorki również podaruję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam autorki, ale tak o niej pozytywnie piszesz, że chyba muszę, a racze jestem już pewna, że rozejrzę się za jej książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Historia ciekawa, a nie czytałam tej autorki więc jak wypatrzę to chwycę.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.