poniedziałek, 26 stycznia 2015

Sławomir Koper "Wielcy szpiedzy w PRL"



Sławomir Koper „Wielcy szpiedzy w PRL”, Czerwone i Czarne 2014, ISBN 978-83-7700-156-1, stron 336

Szpieg – dla wielu ludzi słowo ekscytujące, przyciągające, wywołujące dreszcze ekscytacji, powodowane także oddziaływaniem kinematografii i literatury. Podświadomość i wyobraźnia, jeśli chodzi o ten specyficzny rodzaj pracy, najczęściej podsuwa obrazy niezliczonych przygód w stylu Jamesa Bonda, z których zawsze wychodzi się bez szwanku, pięknych pań u boku oraz szybkich i luksusowych samochodów jako środka lokomocji. Rzeczywistość nie bywa jednak taka kolorowa, a szpiegostwo na rzecz obcych wywiadów traktowane jest jako najgorsza zdrada, zagrożona najwyższym wymiarem kary. A nawet gdy nie dochodzi do sytuacji krańcowych, to i tak rzadko jest okazja, by chwalić swoimi sukcesami, gdyż konieczne jest zachowywanie tajemnicy. O tych najsłynniejszych szpiegach czasów PRL pisze Sławomir Koper w jednej z książek z cyklu dedykowanego elitom Polski Ludowej.

Nie mogło w tej publikacji zabraknąć dwóch najgłośniejszych nazwisk: Mariana Zacharskiego i Ryszarda Kuklińskiego. Ten pierwszy „uchodził za najskuteczniejszego agenta wywiadu PRL i faktycznie odniósł wręcz nieprawdopodobne sukcesy” (str. 242). Dziś mieszka na emigracji, pisze ksiązki oraz artykuły dla jednego z miesięczników historycznych i nadal wzbudza kontrowersje „z uwagi na wydarzenia, które zaszły już po upadku komunizmu” (tamże), przez co „dzisiaj największą antypatię odczuwają do niego postkomuniści” (tamże). W rozdziale poświęconym Kuklińskiemu, Sławomir Koper koncentruje się na kobietach i pieniądzach pułkownika, a lubił jedno i drugie, nie da się zaprzeczyć. Podobnie jak Zacharski, Kukliński po dziś dzień odbierany jest skrajnie, „jedni uważają go za zdrajcę, inni za bohatera narodowego” (str. 302).  

Pamiętam, jak w 2005 r. wybuchła afera w związku z ujawnieniem współpracy z SB ojca Konrada Hejmo. Wprawdzie z tego fragmentu narracji wynika, że główną winą zakonnika było gadulstwo i zwyczajna głupota, to jednak „otrzymywał za swoje usługi wynagrodzenie” (str. 203). „Największym jednak sukcesem wywiadu PRL było umieszczenie agenta wśród rzymskich jezuitów. Wprowadzenie do elitarnego zakonu własnego człowieka, i to w bezpośrednie otocznie Jana Pawła II, słusznie uważano za majstersztyk szpiegowskiej roboty” (str. 205). Człowiekiem tym był Tomasz Turowski, kolejna osoba, co do której można zadać więcej pytań, niż uzyskać odpowiedzi.

Autor pisze o szpiegowskich wtórnikach. Za twórców tej metody uważa się Sowietów, „którzy po krwawej wojnie domowej dysponowali ogromną liczbą tożsamości zamordowanych lub uwięzionych przeciwników reżimu. Nie było zatem problemu, aby na ich miejsce podstawić agentów i wyekspediować ich do zagranicznych środowisk emigracyjnych” (str. 46). W PRL-u najgłośniejszy był przypadek Heinza, później Janusza, Arnolda i jego wtórnika, porucznika Jerzego Kaczmarka.

W okresie stalinowskim wyjątkowo często podejrzewano o szpiegostwo na rzecz innych krajów, a „pod szczególnie uważną obserwacją kontrwywiadu pozostawali przebywający nad Wisłą obywatele państw zachodnich” (str. 73). W 1949 r. „aresztowano sekretarza konsulatu francuskiego w Szczecinie, 25-letniego André Robineau, a jego proces miał się stać koronnym dowodem na wrogą działalność Francuzów. Inna sprawa, że młody dyplomata francuski był funkcjonariuszem służb specjalnych swojego kraju i w jego przypadku rzeczywiście chodziło o działalność szpiegowską” (str. 77).

Kolejna opisywana postać to major Jerzy Pawłowski, szablista wszech czasów, który znalazł się w orbicie zainteresowań polskiego wywiadu ze względu na swoje liczne wyjazdy zagraniczne. Trzeba przyznać, że trafiło na wyjątkowo gorliwy „egzemplarz”, który sypał ile wlezie, a po latach przypisywał sobie ogromne zasługi. Koper nie omieszkał przedstawić również „największej mistyfikacji w dziejach polskich służb specjalnych”, czyli losów Andrzeja Czechowicza, którego „kreowano na bohatera polskiego wywiadu – człowieka, który wyprowadził w pole zachodnie służby i przez wiele lat przekazywał tajne informacje z siedziby Radia Wolna Europa” (str. 170), a tak naprawdę „cała medialna wrzawa związana z jego osobą okazała się wyłącznie sprytnym zabiegiem propagandowym” (str. 171).

Jeden z rozdziałów pozwala nam dowiedzieć się więcej o operacji „Żelazo”. „Polski wywiad miał zorganizować na zachodzie Europy grupę przestępczą dokonującą napadów na sklepy jubilerskie i banki. Zdobycz miała być dzielona po połowie pomiędzy gangsterów i SB, a do realizacji zadania wytypowano przebywających od kilku lat w RFN braci Janoszów” (str. 100-101).

Muszę przyznać, że po „Życiu towarzyskim elit PRL” poczułam pewne znużenie publikacjami autora, dlatego gdy kupiłam jego dwie ostatnie książki, celowo powędrowały one na półkę. Przyszedł na nie czas dopiero teraz, gdy staram się nadrabiać swoje zaległości i czytać to, co uzbierało się w mojej biblioteczce. To była mądra decyzja, ponieważ taka dłuższa przerwa doskonale mi zrobiła i zaczynając „Szpiegów”, poczułam ten dobrze znany entuzjazm, jaki zazwyczaj towarzyszył dziełom pióra Kopra. Oczywiście wiadomo, że ma to związek z jego stylem, który niezmiennie pozostaje na wysokim poziomie, ale największa w tym zasługa w tematyce: to coś zupełnie nowego, o czym jeszcze nie wspominał, więc to walory poznawcze wysunęły się na pierwszy plan. I to one zadecydowały o mojej najwyższej ocenie. Zróżnicowany dobór bohaterów daje mocno intrygujący obraz polskiego wywiadu ludowego, którego funkcjonowanie chciałoby się zgłębić dokładniej. Swoją odmiennością problematyki „Wielcy szpiedzy PRL” wyróżniają się na tle innych pozycji z tego cyklu, dlatego uważam ich za szczególnie godnych polecenia.

Wyzwanie: „Grunt to okładka, „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Na razie mnie ta książka nie interesuje, ale może mi się jeszcze zmieni nic nie wiadomo :) Ciągle afery szpiegowskie, w dzisiejszych czasach nie ma ich wcale mniej ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I myślę, że niewiele się zmieni pod tym względem;)

      Usuń
  2. Wszystko, co dotyczy czasów PRL-u mnie akurat nie interesuję, ale mojego tatę tak, więc jemu polecę powyższą pozycję. Na pewno się ucieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ta publikacja szczególnie może mu przypaść do gustu:)

      Usuń
  3. Polecę tę książkę mojemu wujowi, on uwielbia takie kąski. Poza tym mi samej temat ten wydaje się ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie mówi się zbyt często o tych panach i to pewnie dlatego;)

      Usuń
  4. Ja tylko obiecuję ,że poznam się z autorem i dalej w tym kierunku nic nie robię, wstyd, naprawdę wstyd ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd to kraść, przeczytasz jedną, to może potem pójdzie Ci hurtowo;)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mówiłaś, nawet nie zakładałam, że będzie inaczej;)

      Usuń
  6. Hmmm... Bardziej ciekawią mnie inne książki Kopra, bardziej ,,przekrojowe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Ale dla mnie ta była o tyle ciekawa, że zupełnie inna od poprzednich.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.