czwartek, 16 lutego 2017

Olga Szmidt "Kownacka. Ta od Plastusia"


Olga Szmidt „Kownacka. Ta od Plastusia”, Czarne 2016, ISBN 978-83-8049-405-3, stron 440

Były dwa powody, dla których zdecydowałam się na kupno i lekturę niniejszej książki. Po pierwsze, ukazała się ona w tej samej serii, w której Angelika Kuźniak wydała swoją absolutnie genialną „Stryjeńską. Diabli nadali”. Tamtą byłam zachwycona, uznałam więc, że kolejna po prostu musi być równie dobra. Po drugie, sama bohaterka. Na słowa: Maria Kownacka od razu mam przed oczami małego ludzika z plasteliny i jelonka w ciapki, czyli bohaterów jej dwóch chyba najbardziej znanych utworów dla dzieci, „Plastusiowego pamiętnika” i „Rogasia z Doliny Roztoki”. Ich okładki mam zakodowane w pamięci od dzieciństwa, podobnie jak „Wesołego przedszkola”, „Kajtkowych przygód” czy „Razem ze słonkiem”.
Ale gdy zastanowiłam się głębiej, doszłam do wniosku, że o samej ich autorce w zasadzie nie wiem nic więcej, nawet – do czego wstyd się teraz przyznawać – nie potrafiłam umiejscowić jej twórczości w konkretnym czasie. Uznałam, że biografia pióra Olgi Szmidt, doktorantki Uniwersytetu Jagiellońskiego, będzie idealna, żeby poszerzyć swoją wiedzę. Obydwa założenia, z którymi przystąpiłam do lektury, spełniły się w stu procentach – nie dość, że jestem teraz bogatsza o szczegóły z życia jednej z najbardziej charakterystycznej pisarek dla dzieci, to na dodatek sama książka jest doskonała pod względem języka i formy.

Maria Kownacka przyszła na świat w 1894 r. w rodzinie wywodzącej się ze szlachty. Światem jej dzieciństwa był dworek w Słupie, który wówczas znajdował się na terenie zaboru rosyjskiego. Przedwczesna śmierć matki zdeterminuje życie Marysi, sprawiając jednocześnie, że rodzicielka do końca życia córki będzie wynoszona na piedestał; w przeciwieństwie do ojca, o którym nie będzie mówiła inaczej, niż jako o tym, który ją bardzo skrzywdził. Jan Kownacki nie zrealizował testamentu swojej żony i pieniądze przeznaczone na kształcenie dziewczynki oddał synowi. Na zmarnowanie. Zawiedziona i rozczarowana Maria nigdy nie pójdzie na studia, czego ojcu i bratu nie wybaczy, podobnie jak faktu, że po śmierci matki została oddana przez ojca krewnym na wychowanie. Potem zacznie się wędrówka po pensjach i właściwie do momentu kupna mieszkania na warszawskim Żoliborzu czy późniejszej działki, na której stanęło Plastusiowo, Maria będzie wiodła życie tułacze. Od zawsze bliski był jej los ludzi biedniejszych, dlatego też w majątku męża jednej z sióstr założyła szkółkę dla dzieci z czworaków. Potem pracowała w bibliotece Ministerstwa Reform Rolnych oraz tworzyła Teatr Baj. Z czasem przyszły też książki, które z miejsca zdobywały uznanie najmłodszych czytelników - ci nie wahali się swojej ukochanej autorce wysyłać listów, laurek, obrazków czy figurek Plastusia.

Trzeba przyznać, że Maria Kownacka swoim biografom wcale nie ułatwiła życia. Dużo faktów oraz rodzących się pod ich wpływem emocji pozostaje w sferze domysłów. Na szczęście Olga Szmidt mogła liczyć na pomoc członków rodziny i przyjaciół pisarki, na ich wspomnienia oraz korespondencję z ich archiwum. Spoglądając ogólnie, wydaje mi się, że udało się autorce – na tyle, na ile to możliwe i na ile pozwoliła sama Kownacka – oddać złożoność swojej bohaterki. Szmidt jednak nie ocenia twórczyni Plastusia, choć nie waha się jednocześnie pisać o tych może słabszych stronach jej charakteru. Ale to właśnie dzięki temu Kownacka jest w tej książce tak prawdziwa, bo ma i wady, i zalety. Nie jest pomnikiem, jest kobietą targaną wątpliwościami, raz w lepszej, raz w gorszej kondycji, a pod względem zawodowym konsekwentną i wierną swoim przekonaniom oraz pasjom profesjonalistką. I właśnie dla tego wszystkiego, dla tego obrazu i takiego portretu warto przeczytać „Tę od Plastusia”. Brawa dla Olgi Szmidt za umiejętność oddania pełni osobowości i tragicznego w gruncie rzeczy życiorysu Marii Kownackiej.  

8 komentarzy:

  1. Mam, mam i niedługo będę czytać. Bardzo się z tego cieszę. Tak podejrzewałam, że to będzie świetna lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś mnie tą książką. Z pewnością jej poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Plastuś i Rogaś to bohaterowie mojego dzieciństwa. Moje dziecko również poznalo ich przygody choć książki te pewnie trącą myszką. O ich autorce nie wiem nic więc to lektura w sam raz dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchałam wywiadu z autorką, w którym mówiła m. in. o tym, jak teraz odbiera się książki Kownackiej i stwierdziła, że najbardziej bronią się te pozycje przyrodnicze. Ale sama do Plastusia mam jakiś sentyment, więc też bym chciała, żeby kiedyś moje dzieci poznały jego perypetie.

      Usuń
  4. Ja też właściwie malutko wiem o tej autorce. Biografie też rzadko czytam. Może pora to zmienić?:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.