piątek, 9 września 2016

W skrócie



Katarzyna Bonda, Bogdan Lach „Zbrodnia niedoskonała”, Muza 2015, ISBN 978-83-287-0174-8, stron 400

Opis wydawcy:
Zbrodnia niedoskonała to książka oparta na autentycznych sprawach, przydatna zarówno dla profesjonalistów, jak i dla szerszego grona czytelników.
Pytanie: "Czy istnieje zbrodnia doskonała" zadają sobie od wieków kryminolodzy, wiktymolodzy, psychologowie, policjanci, a nawet autorzy powieści kryminalnych. Katarzyna Bonda i Bogdan Lach udowadniają, że zbrodnia doskonała nie istnieje. Są tylko nieskutecznie działające organy ścigania, popełniający błędy lub bezsilni policjanci, prokuratorzy i sędziowie oraz źle zabezpieczone dowody. Każda sprawa, nawet ta sprzed lat, ma szansę znaleźć swój finał w sądzie. A jeśli na początku śledztwa zaangażuje się do niej profilera, wyjaśnienie jest niemal gwarantowane. Bogdan Lach jest jednym z najlepszych polskich specjalistów w tej dziedzinie. Razem z dziennikarką Katarzyną Bondą stworzyli fascynującą opowieść o poszukiwaniu śladów niedoskonałości zbrodni. Szczegółowe opisy przypadków, w których polski profiler sporządzał portrety psychologiczne nieznanych zabójców, znakomicie ilustrują prezentowaną przez niego wiedzę teoretyczną. Mamy nadzieję, że poznawanie procesu tworzenia profilu, śledzenie toku myślenia eksperta podczas analizy dowodów i tropów zainteresuje wielu czytelników.

Katarzyna Bonda jest jedną z najbardziej poczytnych polskich pisarek i autorek kryminałów zarazem. Jako pierwsza wprowadziła do literatury popularnej postać profilera, czyli osoby, która bierze udział w śledztwie, ale na zbrodnię patrzy z innych punktów widzenia, niż reszta śledczych. Niniejszą książkę napisała we współpracy z pierwszym polskim profilerem, z Bogdanem Lachem. Publikacja składa się z części teoretycznej o profilowaniu oraz z rozdziałów poświęconych konkretnym morderstwom, a te uszeregowano według najczęstszych motywów (m. in.: seksualny, zemsta, rabunkowy, urojony).

Trzeba przyznać, że ta druga część robi wrażenie. Przede wszystkim tym, że zbrodnia jest zjawiskiem tak powszechnym i nierzadko dokonywanym z naprawdę błahych powodów. Myślę jednak, że najbardziej pocieszająca jest konkluzja, do której dochodzi sam Bogdan Lach – nie ma zbrodni doskonałej. Nawet te popełniane przez morderców odznaczających się wysoką inteligencją, znakomicie i w szczegółach przygotowane, zawsze mają jakieś luki i prędzej czy później (jeden rozdział koncentruje się na sprawach sprzed wielu lat, które udało się rozwiązać, więc nie ma co tracić nadziei, bo zbrodniarze i psychopaci zostaną kiedyś osądzeni i skazani, to tylko kwestia czasu), ale zawsze znajdzie się ktoś, kto je odkryje. 

„Prokurator. Kobieta, która się nie bała”, Małgorzata Ronc w rozmowie z Joanną Podgórską, Znak Literanova 2015, ISBN 978-83-240-2702-6, stron 304

Opis wydawcy:
Jak domyśliła się, że znaleziona w rzece czaszka to dowód w nierozwiązanym śledztwie?
W jaki sposób zdobywała zaufanie informatorów?
Jak przekonała seryjnego mordercę do ujawnienia nieznanej milicji zbrodni?
Już jako dwudziestoośmiolatka prowadziła najbardziej skomplikowane dochodzenia. Powierzono jej śledztwo w sprawie Mariusza Trynkiewicza i seryjnego mordercy Henryka Morusia. Badała sprawy łapówek branych przez lekarzy i tajemniczej śmierci prezesa NIK-u.
W środku nocy jeździła na miejsca zbrodni, przesłuchiwała morderców, oglądała ciała ofiar.
Wielokrotnie jej grożono, zastraszano. Niemal wszystkie sprawy, w których oskarżała, zakończyły się wyrokiem skazującym. Prokurator Małgorzata Ronc w rozmowie z dziennikarką Polityki, Joanną Podgórską, opowiada o kulisach słynnych śledztw i o tym, co musiała poświęcić, by odnieść sukces odnaleźć się w męskim świecie przestępców, milicjantów i donosicieli. Historia niezwykłej kobiety, jej siły i determinacji, które pozwoliły przetrwać w świecie zła i zbrodni. 

Oglądając jakieś informacje czy czytając artykuły prasowe bądź internetowe, nieraz zastanawiam się, jak to jest być adwokatem. Jak można patrzeć w lustro i być w zgodzie z własnym sumieniem, gdy broni się gwałcicieli, morderców i innych zwyrodnialców? Wiem, że ktoś to musi robić, ale równie dobrze wiem, że ja na pewno bym się do tego nie nadawała. Co innego oskarżać, to już prędzej, to takie bardziej zgodne z logiką. Ale żeby zostać prokuratorem, to według mnie, mówiąc kolokwialnie, trzeba mieć jaja (dlatego nigdy nie postało mi w głowie, by iść na prawo). Dzięki niniejszej książce poznałam kobietę, która je bez wątpienia posiada, czemu wielokrotnie dawała wyraz w swojej pracy zawodowej. Przed Wami Małgorzata Ronc.

„Prokurator” składa się z dwóch części: rozmowy z panią Ronc oraz opisem jedenastu spraw, które prowadziła, w tym tej najgłośniejszej, czyli Mariusza Trynkiewicza. Obydwie części składają się na obraz niezwykłej kobiety, która z odwagą i determinacją pokonywała zło, doprowadzając do wyroków skazujących w prawie wszystkich sprawach, w których oskarżała. Choć zazwyczaj jestem przeciwna wspominaniu o roli płci, to nie da się też nie zauważyć i nie podkreślić, że ona swoją „karierę” zaczynała w czasach, w których środowiska policji, sądów i prokuratur były zdominowane przez mężczyzn, by nie wspomnieć o tym, że miejsca zbrodni raczej powszechnie kojarzą się z męską brutalnością i bezwzględnością. 

Ta książka jest rewelacyjna, o ile to dobre słowo w kontekście zaprezentowanych w niej zbrodni i niełatwego przecież życia Małgorzaty Ronc, nawet jeśli ona swoją pracę kochała – i kocha nadal, mimo wielu przeciwności, głównie natury politycznej – i tak wiele jej poświęciła. „Prokuratora” zaczęłam czytać wieczorem i pochłonęłam na jedno „posiedzenie”, a potem nie mogłam zasnąć z emocji. Podobał mi się szczególnie fragment jakby podsumowujący: „Wiem, że w życiu zaszkodziła mi bezpardonowość, bezwzględność w ocenach, nieumiejętność szukania kompromisu. Bo w moim przekonaniu albo mam rację, albo jej nie mam. A jeśli mam, to dlaczego mam ustępować. Tylko że to się przez te lata nie zmieniło. Nadal nie potrafię przemilczeć, gdy widzę, że coś jest nie tak. To mi pomogło w prowadzeniu śledztw, ale w karierze pewnie zaszkodziło. Sobie młodej powiedziałabym pewnie, że z wiatrakami się nie wygra, ale nie powiedziałabym, że nie należy z nimi walczyć” (str. 299). 

8 komentarzy:

  1. Taka literarura faktu do mnie przemawia. Do tego kobieta niezłomna o niezwykłej sile charakteru. Jestem od dawna na TAK.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej wpisuje się w moje gusta. Lubię książki Bondy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super post, twoje opisy skłaniają mnie do sięgnięcia po chociaż jedną z nich ;)

    Zapraszam do mojego nowego bloga z grafikami.
    http://kamilsart.blogspot.com/
    Chętnie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie po nią sięgnę, podoba mi się :D
    Pozdrawiam serdecznie
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.