piątek, 26 lutego 2016

Joanna Sokolińska "Trzewiczki Matki Boskiej"



Joanna Sokolińska „Trzewiczki Matki Boskiej”, PWN 2015, ISBN 978-83-7705-881-7, stron 288

Dorota jest specjalistką od Bliskiego Wschodu; tamtejsze społeczności, kultury i religia to jej pasja. Nie było jednak łatwo znaleźć pracę z tym związaną. Wreszcie się udaje, ale wtedy akurat okazuje się, że kobieta jest w ciąży. Ciąża nie choroba, ale Dorota i jej mąż Filip mają już za sobą kilka niepowodzeń, więc Sadowska raczej będzie musiała leżeć, a wtedy z wymarzonej pracy nici. Któregoś dnia Dorota na spacerze widzi, jak starszą panią potrąca samochód. Zapamiętane obrazy nie dają jej spokoju, więc zaczyna swoje własne dochodzenie, do czego ma zastrzeżenia jej mąż, twardo stąpający po ziemi doktorant filozofii, a po godzinach specjalista od... makijażu w zakładzie pogrzebowym. Ale że ciężarnej się nie odmawia, pojedzie nawet szukać psa potrąconej kobiety. Czy Sadowscy odkryją, w czym tkwi sekret niepokojących zgonów w ich dzielnicy?

Lata temu, jeszcze gdy w moim domu co tydzień gościły „Wysokie Obcasy”, pamiętam, że felietony Joanny Sokolińskiej zostawiałam sobie zawsze na koniec – czasem lubię odwlekać w czasie małą przyjemność (byleby nie za długo). Dlatego też zapowiedź „Trzewiczków Matki Boskiej” ucieszyła mnie, uznałam, że to będzie powrót do tych zabawnych miniatur, które kojarzyłam sprzed lat. Nie przeczę, że zaintrygowała mnie również rekomendacja Magdaleny Grzebałkowskiej, autorki znakomitego zbioru reportaży „1945. Wojna i pokój”. Wprawdzie do jej słów: „Joanna Sokolińska napisała najśmieszniejszy kryminał od czasów Joanny Chmielewskiej” podeszłam z wielkim dystansem. Pewnie wiecie, jak nie lubię porównań tego typu, a już do Chmielewskiej zwłaszcza, bo co by nie mówić, dla mnie była ona jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. Sama Sokolińska jest przedstawiana jako wielbicielka wczesnych kryminałów Chmielewskiej, ale czy udało jej się tę miłość przelać na karty swojego powieściowego debiutu? Cóż, moim zdaniem nie bardzo.

„Trzewiczki...” są opowieścią na jedno popołudnie, czyta się je błyskawicznie i nie ukrywam, że w trakcie lektury jest nawet całkiem przyjemnie. Problem zaczyna się, gdy spojrzeć na całokształt fabuły już z perspektywy czasu i na chłodno. Przede wszystkim liczyłam na salwy śmiechu – przeliczyłam się. Było może kilka momentów, gdy się uśmiechnęłam, ale na płacz i ból brzucha ze śmiechu raczej nie ma co liczyć. Tu wracam do porównania – skoro równa się „Trzewiczki...” do Joanny Chmielewskiej, to oczekiwałabym permanentnej podczas czytania głupawki. A tego Sokolińska mi nie zapewniła, niestety. Są pisarki, które piszą podobnie jak Chmielewska i wyznają też miłość do książek królowej – Marta Obuch, Olga Rudnicka, ostatnio odkryta przeze mnie Marta Kisiel – ale one naprawdę dają radę i takie porównania by wytrzymały. Moim zdaniem, autorce niniejszego utworu jeszcze sporo brakuje.

Nie przeczę, że pomysł na rozwój akcji potencjał miał. Tylko patrząc i subiektywnie, i obiektywnie, powieść jest za krótka, by wyciągnąć z niej wszystko, co się dało. Tajemnicze starsze panie; tatuś, złodziej damskich torebek obecnie niepraktykujący, czy gosposia Wanda – to ciekawe postaci, które można była bardziej wyeksponować. Natomiast nie da się za wiele napisać o epilogu, by nie zdradzić treści, ale z jednej strony wydał mi się on nawet dość realistyczny, a z drugiej miałam wrażenie, że niekoniecznie takie rozwiązanie pasuje do kryminału na wesoło.

Podsumowując, uznaję „Trzewiczki Matki Boskiej” (plus za intrygujący tytuł) za powieść, którą można przeczytać, ale niekoniecznie trzeba. To książką, którą zapewni chwilę rozrywki, ale nie zapisze się w pamięci niczym szczególnym.       

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Życzę pozytywniejszych wrażeń, niż moje;)

      Usuń
  2. Mam tę książkę na swojej liście, ciekawe jakie wrażenie zrobi na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam w planach, ale na razie się wstrzymam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesto porownania do znakomitych autorow nie wytrzymują spotkania z rzeczywistością. Szkoda, ze i tym razem tak było. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, po co nadal są stosowane.

      Usuń
  5. Skoro książka nie zapisuje się w pamięci niczym szczególnym, to chyba dam sobie z nią spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem nie będę przekonywać, byś jej dała szansę.

      Usuń
  6. Hmm sama nie wiem. Czuję tutaj trochę zmarnowany potencjał. Ale nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Bez trudu można znaleźć coś bardziej interesującego, więc rozumiem Twoją decyzję;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.