piątek, 28 sierpnia 2015

Małgorzata Klunder "Droga do Achtoty"



Małgorzata Klunder „Droga do Achtoty. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej”, Replika 2015, ISBN 978-83-7674-462-9, stron 400

„Drogą do Achtoty” wracamy do tętniącego życiem i ciepłem domu rodziny Niziołków. Pierwszy tom sagi pióra Małgorzaty Klunder – „Robert i Róża” – przedstawiał blisko pół wieku historii rodziny na tle barwnych i ważnych wydarzeń dziejowych; tom drugi zdecydowanie zwolnił, zamykając akcję w przeciągu dziewięciu miesięcy, jakie upływają od decyzji o ślubie do dnia jego zawarcia. Ela, najmłodsza latorośl Niziołków, wychodzi za Davida, syna bliskiego przyjaciela swojego ojca, Brendana ze Szkocji. Czas potrzebny na wszystkie przygotowania upływa dziewczynie na tęsknocie, studiach i pielęgnowaniu więzi rodzinnych. Szczególną uwagę koncentruje na swoim bracie, Janku, który pracuje jako wikariusz w jednej z poznańskich parafii, będąc pod opieką przychylnego mu proboszcza, ks. Tadeusza. Janek upodobał sobie niespotykane zbyt często działania, zwłaszcza jego katechezie w szkole daleko jest do takiej standardowej, dają jednak one znakomite rezultaty. Choć niektórych trzeba do nich przekonywać...

Pierwsza książka Małgorzaty Klunder, czego się zupełnie nie spodziewałam, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Sięgnęłam po nią, ponieważ uwielbiam sagi rodzinne, a dostałam nawet trochę więcej, bo nie tylko opowieść o sile rodziny, ale także o literaturze, którą pochłonięci byli wszyscy przedstawiciele klanu Niziołków. Byłam więc bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. I trzeba autorce przyznać, że potrafi to zainteresowanie utrzymać na tym samym, wysokim poziomie – trzeci tom też chętnie poznam, zaintrygowana tym, jakich to kolejnych perypetii przysporzy autorka swoim postaciom.

Choć „Droga do...” sugeruje, że poświęcona jest Eli, to jednak na pierwszy plan wysuwa się Janek. W pewnym sensie jest to kronika jego duszpasterskiej drogi i nawet nie przypuszczałam, jak dobrze będzie mi się ją czytało. Nasunęły mi się od razu skojarzenia z dwiema książkami o księdzu Rafale autorstwa Macieja Grabskiego, które swego czasu pochłonęłam z niebywałą przyjemnością. Tutaj było bardzo podobnie, pewnie z uwagi na cechy, w jakie pisarka wyposażyła młodego księdza – pomysłowość, skłonność do metod niekonwencjonalnych i poczucie humoru. Dodatkowo, „wysłała” go do pracy w szkole, a starcie otwartej i rozbudzonej intelektualnie młodzieży z takim kapłanem musi rodzić wiele mnie lub bardziej zabawnych sytuacji. W każdym razie, podsumowując postać Janka Niziołka i realizacji obranej przezeń ścieżki, można stwierdzić, ze przydałoby się, by w polskim Kościele działali tylko tacy duchowni, jak ten literacki, może wtedy postrzeganie kleru przez społeczeństwo byłoby inne (bo moje na pewno uległoby zmianie wobec tego, jakie mam obecnie).     

W pierwszej części przeszkadzały mi dwa drobne elementy: uprzedzanie faktów i zwroty do czytelnika. Tego pierwszego tym razem, na szczęście, udało się autorce unikać; natomiast co do drugiego, cóż, Klunder zwraca się do swojego odbiorcy równie często, z tym że teraz poszła jeszcze o krok dalej – w każdym tego rodzaju przypisie sugeruje czytelnikowi, że, mówiąc kolokwialnie, ma „zbereźne” myśli.  Muszę, niestety, przyznać, że irytowało mnie to bardzo, bo nic takiego nawet mi do głowy nie przychodziło, a już autorka imputowała mi, że wszystko kojarzy mi się wyłącznie z jednym. A otóż nie kojarzy mi się. I wolałabym, żeby takie zwroty w trzeciej części już się nie pojawiały. Bezpośredniości stylu wcale to nie zaszkodzi, a może przynieść zdecydowanie lepszy skutek. Aha, jeszcze jedno. Autorka subtelnie, ale jednak sugeruje, jaki ma światopogląd i którą opcję polityczną popiera - oczywiście nie mam nic przeciwko temu, każdy ma prawo do własnego zdania, ale uważam, że powieść nie jest odpowiednim miejscem do ich prezentowania. 

„Drogę do Achtoty” oceniam, mimo powyższego zastrzeżenia, całkiem dobrze. Małgorzata Klunder drugi raz dostarczyła mi zarówno kilku momentów wzruszenia, jak i scen wywołujących uśmiech i rozbawienie. Utrzymała sprawne tempo narracji, dzięki czemu lektura przebiegła błyskawicznie i w przyjemnej atmosferze, co nie znaczy, że było tylko lekko i łatwo, bez nastroju refleksji. Jeśli chcecie się dowiedzieć, czym jest tytułowa Achtota (szczerze mówiąc to na takie rozwiązanie tej zagadki nie wpadłam) oraz poznać wyjątkowego bohatera, czyli księdza Janka, nie zwlekajcie z lekturą. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika.

http://replika.eu/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada, ale na razie nie mam czasu, żeby ją wpisać w grafik. Szkoda, ale może jeszcze kiedyś :)
    Zapraszam do mnie na Maialis.pl :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś przeczytała pierwszy tom, to zakładam, że i na drugi znalazłabyś czas;)

      Usuń
  2. Nie znam serii, a szkoda. Wydaje się być przyjemna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemna to całkiem dobre słowo na jej określenie:)

      Usuń
  3. Skoro książka wywołała w Tobie tyle różnych emocji, warto do niej zwyczajnie zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, myślę, że znajdziesz tam coś dla siebie:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.