środa, 26 sierpnia 2015

Edyta Świętek "Tam, gdzie rodzi się zazdrość"



Edyta Świętek „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”, Replika 2015, ISBN 978-83-7674-457-5, stron 320

Pozory. Jak bardzo czasem chcemy w nie wierzyć. Pozornie wydaje się, że w życiu rodziny Hajdukiewiczów wreszcie zapanował upragniony spokój. Ich prześladowca zginął, więc może teraz będą spać bez obaw. Daria wyszła za mąż za Marka, a Darek przygotowuje się do operacji, która może mu pomóc pokonać kalectwo po przeżytym wypadku. Ale tylko z wierzchu wszystko wygląda tak pięknie. Daria i Marek nie potrafią ze sobą porozmawiać o tym, co tak naprawdę ich łączy: jedno i drugie jest przekonane, że dla współmałżonka ślub był jedynie transakcją handlową. Młody Lesner uważa, że panna Hajdukiewicz poślubiła go wyłącznie dlatego, że należało okazać wdzięczność za pomoc rodzinie, że czuła się zobowiązana. On tymczasem za nią szaleje, ale myśli, że jego szczęście ma termin trwania, że Daria w końcu odejdzie. Jego strach przeradza się w paranoidalną zazdrość, czym zatruwa dziewczynie życie. Ta tymczasem musi sobie radzić nie tylko z wyrzutami sumienia po zatajeniu prawdy o śmierci wroga rodziców i braci; jakiś czas później pojawiają się pierwsze oznaki tego, że koszmar jeszcze się nie skończył, że jest ktoś, kto nie spocznie, dopóki nie weźmie pomsty na Hajdukiewiczach.

Miałam okazję przeczytać wszystkie książki, które Edyta Świętek, pochodząca z Krakowa pisarka, wydała w Replice: od „Cieni przeszłości”, przez „Zanim odszedł”, po obecną, stanowiącą kontynuację losów rodziny hotelowych potentatów z Bieszczad. „Tam, gdzie rodzi się miłość” przeczytałam zimą tego roku i trafiło wtedy idealnie na swój czas, bo potrzebowałam czegoś, co zapewni mi kilka godzin dobrej rozrywki, napięcia i emocji. Miałam wprawdzie drobną uwagę, że powieść jest trochę jak amerykański film gangsterski, mało pasujący do polskich realiów, ale te obiekcje zbladły wobec sprawności warsztatu, jakim posługuje się Świętek – pisze po prostu wciągająco, ot co: jej książki nie da się odłożyć nieprzeczytanej, zaczynasz i przewracasz kolejne strony, bo nawet jeśli coś Ci nie pasuje (tak jak mnie małe prawdopodobieństwo wydarzeń), to i tak chcesz wiedzieć, co będzie dalej. Oczywiste jest więc, że chciałam się przekonać, co swoim bohaterom zgotuje jeszcze autorka.

I trzeba przyznać, że ich nie oszczędza. Uprzedzając fakty powiem, że poczułam się usatysfakcjonowana rozwiązaniem zagadki tajemniczego prześladowcy, bo nawet jeśli dobrze obstawiałam pewne elementy, to jednak całej prawdy się nie domyśliłam, udało się więc autorce wywieść mnie w pole. Ale tak naprawdę to bardzo się cieszę, że był to tylko jeden z wątków, że tym razem Świętek co innego postawiła na pierwszym planie.

Nie bez powodu w tytule widnieje słowo „zazdrość”. Myślę, że pisarka w znakomity sposób pokazała mechanizm tego niszczącego uczucia. Uświadomiła dobitnie, jak wygląda związek dwojga ludzi, którzy nie potrafią zdobyć się na szczerość i jasno komunikować swoich uczuć czy potrzeb. Takie swoiste studium przypadku – i Marka, który zachowuje się coraz bardziej opętańczo, i Darii, która ciągle ma przed mężem tajemnice, tłumacząc samej sobie, że przecież w ten sposób tylko go chroni. Zwyczajnie podobał mi się ten wątek, dobrze, że autorka poświęciła mu tyle miejsca, że rozłożyła targające bohaterami wątpliwości i powodujące nimi motywacje na czynniki pierwsze.   

Moim zdaniem, „Tam, gdzie rodzi się zazdrość” jest zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki (oczywiście przy całym uznaniu dla niej), co osobiście zadowala mnie tym bardziej, że drugie części czy tomy zawsze generują obawę o utrzymanie poziomu. Edyta Świętek nie tylko dała radę go zapewnić, ale poszła nawet o krok dalej i napisała jeszcze lepiej. I na chwilę obecną jest to dla mnie jej najlepsza książka.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika.

http://replika.eu/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

8 komentarzy:

  1. O, popatrz, a moim zdaniem ten tom był odrobinę słabszy od swojej poprzedniczki, bowiem liczyłam na więcej sensacyjnych akcentów, chociaż ogólne jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoją recenzję tuż po tym, jak skończyłam książkę i napisałam swoją opinię, i zauważyłam, że troszkę nam się rozjechała ocena obu książek. Ale najważniejsze, że obie jesteśmy zadowolone:)

      Usuń
  2. Nie znam jeszcze książek autorki, muszę to zmienić. Widzę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko lubisz powieści obyczajowe z małym wątkiem sensacyjnym, to na pewno;)

      Usuń
  3. Muszę zacząć od pierwszego tomu. Autorki nie znam, ale mam nadzieję, że się nie spalę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach pierwszy tom. Proza tej autorki do mnie trafia.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.