poniedziałek, 18 maja 2015

Magdalena Witkiewicz "Moralność Pani Piontek"



Magdalena Witkiewicz „Moralność pani Piontek”, Filia 2015, ISBN 978-83-7988-494-0, stron 348

Augustyn Poniatowski wyszedł na ludzi. Aż dziw, przy takiej mamusi jak jego, choć to ona założyła u zarania Gusiowych dziejów, że co jak co, ale w przypadku jej syna inna opcja absolutnie nie wchodzi w grę – wszak nazwisko zobowiązuje, a imię też wybrała mu nie byle jakie: takiego nie powstydziłby się żaden szlachcic, o królu to już nawet nie wspominając. Najpierw poświęciła mu trzy lata życia, by dbać o wszechstronny rozwój psychofizyczny potomka; potem zapewniła dziedzicowi miejsce w ekskluzywnym przedszkolu – gdzie ku jej rozpaczy, zrodziła się pierwsza nić porozumienia z tym Cyrylem Przebrzydłym, która z czasem, niestety, zacisnęła się mocniej – a potem to już wiadomo, tylko medycyna. Ukochany jedynak za nic miał jednak perswazje matki i rodzinną tradycję, i zamiast laryngologii, wybrał ginekologię. Toż ani matki nie zbada, ani tym bardziej jej koleżanek, bo jakże to tak...?

Teraz Augustyn czuje, że jeszcze trochę, a jego sukces wyjścia na ludzi zostanie zaprzepaszczony, jeśli choć odrobinę dłużej pomieszka z rodzicielką, tą piranią i harpią. A takiej zniewagi jak wyprowadzka Gertruda Poniatowska, de domo Piontek, nie przyjmuje do wiadomości, tym bardziej że syn – to dziecko przecież ledwie odchowane, nieistotne, że ponadtrzydziestoletnie – zamieszkuje z jakąś obcą dziewuchą, na pewno lafiryndą. A przecież Gusiowi należy się najlepsza partia, już jej, Gertrudy, w tym głowa.   

Po przejmującej „Pierwszej na liście”, Magdalena Witkiewicz powraca z lekką i sympatyczną komedią pomyłek. Jak sympatyczną, niech świadczy fakt, że przeczytałam ją w trzy godziny, a wcale się nie spieszyłam, bo też i spieszyć się nie chciałam. Są autorzy piszący tak, że światów i bohaterów przez nich stworzonych wcale nie chce się opuszczać, i bez żadnych wątpliwości Magdalena Witkiewicz zajmuje w tym zaszczytnym gronie miejsce na podium. I zawsze, przy każdej jej książce, zastanawiam się, jakim tajemniczym sposobem ona to robi, że już od pierwszych stron przywiązuje czytelnika do swoich postaci – one wzbudzają uczucia z kategorii tych przyjaznych lub wręcz przeciwnie, mogą na przykład irytować, ale jednak nie podchodzi się do nich obojętnie. O bohaterach można powiedzieć z całą pewnością jeszcze to, że są wyraziści; i dotyczy do każdego z nich, nawet tego, który pojawia się tylko gdzieś w tle – każdy wyraźnie zaznacza swoją obecność i charakter. Ale w sumie nie ma się czemu dziwić, bo taki talent autorki objawił się już w jej debiutanckiej powieści. Z „Moralnością Pani Piontek” nie mogło więc być inaczej. 

Gertruda Poniatowska, z moralności jednak bardziej Piontek, wzbudziła mój niekłamany zachwyt. Oczywiście, że cała jej kreacja może wzbudzać niechęć, ale ja ją polubiłam, choć chyba jasne jest, że jej zachowanie jeżyło włosy na głowie. Jej ingerencja, i towarzyszące temu motywacje, w każdą sferę życia męża i syna przedstawione zostały tak plastycznie, że naprawdę nic, tylko kibicować Romualdowi i Augustynowi w ucieczce gdzie pieprz rośnie – choć trzeba przyznać, że temu pierwszemu chodziło raczej o to, by to żona go rzuciła, bo przecież takiej kobiety, jak ona, się nie zostawia. Ale tak naprawdę dla swojej rodziny Gertruda zrobiłaby wszystko, łącznie z podarowaniem gwiazdki z nieba. A że modus operandi wybrała specyficzny, no cóż... I miała w sobie dużo ciepła, ale ono jakoś nie licowało z wizerunkiem arystokratycznej, dystyngowanej damy, który dla siebie przyjęła. Do takiej postawy wyjątkowo pasował atrybut, w jaki wyposażyła panią Piontek pisarka, czyli stale powiększana kolekcja szpilek. Płaski obcas? No w życiu! Aż sama nabrałam ochoty na jakiś zakup – choć szpilki mam tylko jedne, bo nie za bardzo umiem w nich chodzić (ale tańczyć, co ciekawe, już tak) – chyba najlepsze byłyby kwieciste, w stylu tych okładkowych.

Jak zwykle u Witkiewicz króluje zwyczajność ta, którą tak u niej lubię. Na pierwszy plan kolejny raz wysuwa się miłość i przyjaźń, jako najcenniejsze wartości, bez których życie byłoby mdłe i smutne. Całość aż kipi optymizmem i entuzjazmem, i przynosi niezbitą wiarę w to, że życie jest piękne, nawet jeśli czasami pokazuje się z tej gorszej strony.

Z humorystycznymi książkami Magdaleny Witkiewicz mam ten problem, że nie umiem napisać o nich tak fajnie, jak sama bym chciała, a przecież one na to zasługują. Ale chciałabym, żeby po moim tekście pozostało w Was przekonanie, że po „Moralność Pani Piontek” warto sięgnąć. Ona jest jak taki rozgrzewający kompres albo plasterek na duszę – bawi, wzrusza i zapewnia rozrywkę przez duże R, dzięki którym dusza może odpocząć, zrelaksować się i radośniej spojrzeć na świat.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Autorce.

Wyzwanie: "Polacy nie gęsi".

34 komentarze:

  1. Za to ja jestem miłośniczką szpilek - średnia wysokość to 15cm. Już tyle wesel przetańczyłam (a nie opuszczam żadnego tańca!)... nie wspominając o tym, że zawsze zostaję do końca! ;-) Ale coś w tym jest, że zdecydowanie wygodniej tańczy się w szpilkach, niż chodzi, chociaż i z tym nie mam problemów. A wracając do tematu, bo troszkę zboczyłam, to książka bardzo mnie intryguje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 15 cm?! Ja bym się na pewno zabiła;) Te moje jedne jedyne mają 7 i to już jest wyzwanie:)

      Usuń
  2. Tym razem spasuje. Po prostu fabuła tej książki do mnie nie ''przemawia''.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Twojej recenzji wynika, że książka rzeczywiście lekko humorystyczna, więc chętnie się zapoznam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepła, humorystyczna, sympatyczna, ja widzę w niej same zalety:)

      Usuń
  4. Pierwszy raz słyszę, ale po Twojej recenzji stwierdzam, że to raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, jest warta uwagi, ale oczywiście nic na siłę;)

      Usuń
  5. Ależ ci zazdroszczę, że miałaś możliwość ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę ci tej książki. Miałam okazję czytać przedpremierowo ,,Pierwsza na liście" i strasznie miło ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest inna od "Pierwszej...", ale równie dobra:) Zresztą czy któraś książka Magdy nie była dobra?:)

      Usuń
  7. Poluję już na tę książkę, czekam, aż cena będzie bardziej przystępna. Muszę ją mieć, po prostu muszę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kupiłam sobie na targach i nawet dostałam autograf:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. To był mój priorytet na targi (-: I dzięki niej, miałam wczoraj bardzo przyjemną niedzielę (-: Świetnie się czyta (-:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym więcej: to pewnie była niedziela najlepsza z możliwych:)

      Usuń
  10. No nie umiem chodzić w szpilkach, bardzo żałuję ;) Może dlatego, że mam ogromne płaskostopnie i zaraz lecę..;/ Witkiewicz czytałam do tej pory 2 książki, chętnie poznam tą najnowszą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli w sumie to obie możemy tylko na szpilki popatrzeć, bo i tak nie ma to jak baleriny;)

      Usuń
  11. A ja szpilki czesto :) A autorki nie nzam, chociaz od dawna mam ochotę poznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz to zmienić, szkoda, żeby takie książki Cię omijały:)

      Usuń
  12. Twoja recenzja zachęca do przeczytania - komedia, lekka i przyjemna - coś dla mnie. Okładka również zachęca. Na pewno, w niedługim czasie się w nią zaopatrzę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tyle tej Witkiewicz ostatnio na blogach, że chyba coś jest na rzeczy - chyba przez wakacje w końcu się odważę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie "chyba", tylko "na pewno", w obu przypadkach, i jest coś na rzeczy, i musisz przeczytać, a odwaga nie jest tu za bardzo potrzebna, bierzesz, czytasz i cieszysz się lekturą:)

      Usuń
  14. A może skusze się niebawem ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znoszę chodzić w szpilkach (od biedy mogę w nich...stać:P)), ale czasami muszę:( Tej książki nie znam, chociaż inne autorki znam, czytałam i lubię. Po tę zapewne też sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, zawsze mówię, że pewne buty są jedynie do wyglądania, bo chodzić w nich nie sposób:)

      Usuń
  16. Zazdroszczę! :D Uwielbiam książki pani Magdy, choć znam tylko te mniej zabawne to i tak uwielbiam i wiem, że ta też mi się spodoba. Wszak śmiechu nigdy za wiele, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tych zabawnych prawd życiowych też nie brakuje:) A śmiech zawsze wskazany:)

      Usuń
  17. Uśmiałam się setnie, podczas czytania. Wiem, że gdybym brała udział w tej "maskaradzie" tak wesoło by nie było, ale mogłam sobie pozwolić :) Humorystyczne powieści są bardzo rozluźniające, ja jednak zawsze wybiorę mocniejszy kaliber :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w przypadku Magdy książek nie potrafię powiedzieć, które lubię bardziej;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.