piątek, 6 marca 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Fortuna i namiętności. Klątwa"



Małgorzata Gutowska-Adamczyk „Fortuna i namiętności. Klątwa”, Nasza Księgarnia 2015, ISBN 978-83-10-12616-0, stron 464

W październiku 2013 roku miałam niebywałą przyjemność uczestniczyć w kameralnym spotkaniu autorskim z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk. To właśnie wtedy zdradziła, nad czym pracuje. Gdy podała tytuł i zapowiedziała, w jakich czasach będzie się toczyć akcja, od razu nabrałam przekonania, że będzie to rzecz wielce ciekawa. Upewniła mnie w powziętym przekonaniu autorka, gdy opowiedziała, w jaki sposób pracuje i jak wypełnia się jej regał z niezbędnymi do tworzenia lekturami. Byłam absolutnie pewna, że dbałości o szczegół historyczny w jej nowej powieści nie zabraknie. Dziś mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że zrodzone wtedy przekonania sprawdziły się co do joty. Warto było czekać, aż pani Małgorzata wypuści spod swych skrzydeł kolejną literacką perełkę.

„Fortuna i namiętności” rozpoczyna się od klątwy, jaką rzuca młoda dziewczyna posądzona o paranie się czarami. Zapowiada pasmo nieszczęść dla wszystkich, którzy ją skrzywdzili. Czas to na Litwie gorący, jest rok 1733, i kolejne wydarzenia sprawią, że coraz więcej osób zacznie w tę klątwę wierzyć, od kasztelana Tadeusza Jandźwiłła począwszy. On to właśnie wydaje za mąż jedyną córkę, Cecylię. Choć przyszły pan młody nie wzbudza w niej wielkiego entuzjazmu – poza dobrobytem, który może jej zapewnić – nie martwi się tym, bo wie, że ciągłe zachcianki i tak uda jej się realizować. Zawsze znajdzie się ktoś chętny, by przekonać się, co ma do zaoferowania kasztelanka - choćby taki podstarości winnicki, Kacper Hadziewicz, infamis. Na wesele wybiera się także cześnik Florian Żelski z rodziną: żoną i córką Zofią, miecznikową pozostającą od dwóch lat we wdowieństwie. Niezgodzka nieśmiało i w skrytości ducha liczy na to, że zobaczy kasztelanica Jana...

Z „Fortuną...” w moim przypadku było tak, że najpierw musiałam przyzwyczaić się do języka, jakim jest napisana, i do bohaterów, a potem, niepostrzeżenie dla mnie samej, już nie mogłam się od niej oderwać. A jaki żal był kończyć! (zwłaszcza że druga część ukaże się dopiero w przyszłym roku). Powiedzieć, że autorka zadbała o drobiazgowe odwzorowanie osiemnastowiecznych realiów, to mało, ona wykreowała świat tak barwny i plastyczny, że czułam się tak, jakbym stała obok postaci, obserwowała je z bliska. Przeniosłam się w czas trzeciej dekady VIII wieku i podróżowałam między dworami, brałam udział w ucztach, zajrzałam do niejednej karczmy, przespacerowałam się po jarmarku, a nawet wzięłam udział w wolnej elekcji po śmierci Augusta II. Muszę przyznać, że takiej literackiej przygody, czasem awanturniczej, a zawsze ekscytującej, dawno nie przeżyłam. I od razu chciałabym więcej... Wspomniałam o języku, więc dopowiem tutaj, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, czego dokonała autorka. Doskonale widać, że Gutowska-Adamczyk jest „nasiąknięta” tamtymi czasami, że wykonała kawał solidnej pracy merytorycznej. Ale w tym przypadku praca to nie wszystko; trzeba mieć jeszcze talent – a pani Małgorzata bez dwóch zdań go ma - by stylizacja językowa okazała się na tyle udana, że współczesny czytelnik może delektować się taką polszczyzną. Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby nie zastosowany styl, „Fortuna...” nie byłaby dziełem tak kompletnym. 

Na podkreślenie zasługuje także fakt, że tym razem nie ma bohatera wiodącego; moim zdaniem każdy ma tutaj do odegrania ważną rolę, a sympatie i antypatie odbiorców mogą lokować się indywidualnie. Bardzo przypadło mi do gustu to, że w utworze tym tyle jest postaci męskich, a jeszcze lepsze jest to, że są oni tak wyraziści i wiarygodni. Gdyby zanucić za Danutą Rinn: „Gdzie ci mężczyźni?”, odpowiedź byłaby jedna – u Gutowskiej-Adamczyk. Czasem zdarza się tak, że męski bohater wykreowany przez kobietę pisarkę, jest nienaturalny, można odnosić wrażenie, że rzeczywisty mężczyzna tak by się nie zachował, że jest to bardziej projekcja autorki, niż realny obraz. U pani Małgorzaty takiego zjawiska nie ma, bo też jest ona zbyt wytrawną artystką, by pozwolić sobie na coś takiego. Jej bohaterowie są sportretowani mocną, męską kreską.

Nie bez powodu w tytule mamy namiętności, skoro jest ich mnóstwo w treści. W zasadzie to wokół nich wszystko się kręciło, bo dla każdego namiętnością mogło być coś innego. Gutowska-Adamczyk w wyśmienity sposób ukazuje mentalność ludzi tamtej epoki. Kiedy kochali, to na zabój, do szaleńczego bicia serca; jak nienawidzili, to gotowi byli przelać ostatnią kroplę krwi. Gdy intrygowali, to na potęgę, a walka o władzę, pozycję, przywileje i korzyści materialne ważniejsza była niźli honor. Obraz polskiej szlachty, jaki wyłania się z kart powieści, jest zaprawiony sporą łyżką dziegciu, ale powodów do dumy z polityki ówczesnych obywateli decydujących o losach państwa naprawdę mieć nie można. 

Do beletrystyki historycznej nie trzeba mnie gorąco namawiać, to mój ulubiony ostatnio gatunek, nic więc dziwnego, że „Fortuna i namiętności” mnie oczarowała. Ale jeszcze bardziej cieszy mnie to, że dowiedziałam się czegoś więcej o czasach, które nie są mi szczególnie bliskie czy dobrze znane. Istotnym jest także fakt, że pod okryciem powieści przygodowej Małgorzata Gutowska-Adamczyk przemyca znacznie więcej. Dajcie się porwać tej brawurowej opowieści - karuzela emocji gwarantowana.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

22 komentarze:

  1. Zazdroszczę spotkania z autorką :) Chętnie zapoznam się z jej dziełami..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na spotkaniu było świetnie, i choć tyle czasu minęło, nadal z przyjemnością je wspominam:)

      Usuń
  2. Książkę już sobie zamówiłam i niebawem na pewno do mnie trafi. :) Zaciekawiło mnie tło historyczne i cieszę się, że zostało barwnie przedstawione. Już się nie mogę doczekać, kiedy poznam bohaterów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam nadzieję, że i bohaterowie, i cała fabuła przypadną Ci do gustu równie mocno, jak mnie:)

      Usuń
  3. Cieszę się, że „Fortuna i namiętności” ciebie oczarowała. Ja polecę tę książkę mojej cioci, bo ona jest wielką miłośniczką beletrystyki historycznej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi podobała się ciut mniej-zachwytu nie było, raczej spore zainteresowanie na poczatku, póżniej poziom emocji opadł ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem komu mogłaby się spodobać ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam okazję czytać tylko jedną książkę tej Autorki - pierwszą część Cukierni pod Amorem, ale chętnie sięgnęłabym po coś jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam tę książkę w zapowiedziach i oczywiście spot autorki mnie zachęcił. Jeśli będę miała okazję, to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam autorki serię o Cukierni i o Róży - bardzo mi się podobały, tę na pewno też będę chciała przeczytać, tym bardziej że widziałam już ją w mojej bibliotece w nowościach do przyjęcia - będę na nią polować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw chce przeczytać "Cukiernie", gdyż nie miałam ku temu jeszcze okazji, a później pewnie rozejrzę się za tą książka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję, że muszę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale przeczytałam dwa tomy "Cukierni...", a trzeciego nie, choć te dwa bardzo mi się podobały. Przeczytałam pierwszy tom o Mieście Świateł i to samo, nie mogłam się doczekać drugiego, a teraz stoi i się kurzy. Tę książkę też bym chętnie przeczytała, ale muszę najpierw się ogarnąć i nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasta Świateł też jeszcze nie czytałam, a też mamy obydwa tomy, aż normalnie wstyd.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.