poniedziałek, 16 marca 2015

Anna Mulczyńska "Przyjaciółki ze Staromiejskiej"



Anna Mulczyńska „Przyjaciółki ze Staromiejskiej”, ISBN 978-83-10-12632-0, stron 480. Premiera 18.03.2015.

Weronika może powiedzieć, że jest szczęśliwa. Jej związek z Edkiem, pełen czułości i zrozumienia, kwitnie, a prowadzenie sklepu z materiałami do wszelkiego rodzaju rękodzieła niezmiennie ją cieszy. Remont restauracji Edka zmierza ku końcowi i mężczyzna wreszcie będzie mógł wrócić do swojej pasji. Ona sama także oddaje się temu, co kocha, a na dodatek jest za to doceniana – właśnie otrzymuje propozycję stworzenia wzorów haftów krzyżykowych, związanych z tańcem klasycznym, które miałyby ukazywać się co miesiąc w magazynie „Krzyżykowy Świat”.

Sielankę burzy powrót do miasta Anny Bednarek, byłej dziewczyny Edka. Początkowo nikt nie wie, czemu wróciła, nie domyśla się, że jej błyskotliwa kariera w Kanadzie to już przeszłość. Dziewczyna nie chce litości, traumatyczne przeżycia osobiste skrywa więc pod płaszczem arogancji i złośliwości, których szpile trafiają najczęściej w Weronikę. Czy Ania pozwoli sobie pomóc? Czy wróci jeszcze do tańca? Kim stanie się dla niej Paweł? I czy możliwe jest nawiązanie nici porozumienia z Weroniką?

Anna Mulczyńska w zeszłym roku podbiła moje serce niezwykle klimatycznym „Powrotem na Staromiejską”. Moim zdaniem, klimat i nastrojowość to słowa-klucze dla jej prozy, stwierdzam to z całą mocą po lekturze jej drugiej powieści. Kolejny raz sprawiła, że przeniosłam się w świat fantastycznych, cieszących oko drobiazgów, które można wykonać własną ręką. Ale to nie wszystko – tym razem w swoją opowieść wplotła następną, obok rękodzielniczej, pasję: jest nią balet. Widzimy go niejako z dwóch perspektyw: z jednej jako kroki i układy tańczone przez Ankę, z drugiej jako wzory haftowane przez Werkę, a wszystko to opisane jest wyjątkowo kolorowo i plastycznie. Chciałabym przy okazji zwrócić także uwagę na jeszcze jeden aspekt fabuły: na pracę Pawła w muzeum zabawek. Mężczyzna swojemu zajęciu oddaje się bez pośpiechu i z wielką precyzją, każdy element jest dopracowany i umieszczony na właściwym miejscu, najdrobniejsze szczegóły są dopasowane do realiów epoki, z której pochodzą odnawiane domki, a to powoduje, że można o nich mówić jako o małych dziełach sztuki. Ania, Paweł i Weronika, trójka bohaterów, których sedno całego życia, to, co kochają najbardziej, przekłada się na uciechę czytelnika. Dla mnie Anna Mulczyńska stała się znakomitą specjalistką od plastyczności opisów – pisze tak, że taniec Anki, hafty i tkaniny Weroniki oraz zabawki Pawła chciałoby się zobaczyć na własne oczy, choć oczywiście one opuszczają wyobraźnię już jako gotowe obrazy. Ciekawe, czy skonfrontowane z wyobrażeniami autorki byłyby takie same.

Uważam, że pisarce należy się uznanie za postać Anki. Widzę ją trochę na zasadzie kontrastu do Werki: właścicielka Robótkowa to kobieta z sercem na dłoni, która wszystkim nieba by przychyliła, która chciałaby, żeby wokół wszyscy byli szczęśliwi i żeby na świecie działo się tylko dobro. Natomiast panna Bednarek jest chyba dużo bardziej złożona. Ona łatwiej wystawia kolce, o które można się poranić. Przyznaję, iż bywały takie momenty, że nie potrafiłam myśleć o niej inaczej, niż w kategoriach wrednej, egoistycznej baby, która nie powinna się z nikim wiązać, skoro jest takim pępkiem świata. I choć jej wyskoków w kierunku narzeczonej Edka nie potrafiłam usprawiedliwić (mimo że byłam w stanie zrozumieć jej motywacje, bo skoro ona jest nieszczęśliwa, to dlaczego inni mają się cieszyć z życia), to nastąpił pewien moment – dla mnie kulminacyjny, ponieważ szokujący; nie dopuszczałam do siebie myśli, co tak naprawdę stało się w Kanadzie, co spowodowało, że Anka wróciła do kraju; w tym względzie autorka całkowicie mnie zaskoczyła, zwłaszcza formą, w jakiej to uczyniła (wiem, brzmi niejasno, ale więcej napisać nie mogę) – w którym musiałam zrewidować swoje poglądy na temat jej charakteru i zachowania, spojrzeć na tę postać inaczej. Brawo – Ania jako bohaterka nie jest czarno-biała i dzięki temu mocniej zapadnie w pamięć.

Gdybym miała ocenić, która z powieści – „Powrót na Staromiejską”, czy „Przyjaciółki...” – podobała mi się bardziej, to nie wiem, czy potrafiłabym wskazać jednoznacznie. Obie łączy to, że komfortowo się je czyta i obie będę na pewno ciepło wspominać. Ale o ile po tej pierwszej pozostało we mnie wrażenie pewnej słodyczy (choć przecież nie brakowało tam problemów, jak choćby zmagań Weroniki z uczuciami po rozwodzie, oswajania Edka czy wreszcie pożaru), o tyle „Przyjaciółki...” odebrałam jako historię bardziej przepełnioną skalą trudnych przeżyć i emocji. Oczywiście Mulczyńska uświadamia, że nigdy nie można przestawać wierzyć i tracić nadziei, ale w drugiej książce dobitniej zaprezentowała, że potrafi pisać wiarygodnie o bólu, stracie, o braku sensu i stanie szarej beznadziejności. To pokazuje jej wszechstronność.

Na zakończenie powiem krótko: jeśli będzie potrzebować lektury pełnej ciepła, kipiącej od zwycięskiej siły miłości i przyjaźni, to druga książka Anny Mulczyńskiej będzie idealna. Czekam teraz na kolejne opowieści jej autorstwa.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwanie: „Grunt to okładka”, „Polacy nie gęsi”.

16 komentarzy:

  1. Chwilowo mam ochotę na jakiś thriller bądź fantastykę, więc odpuszczę sobie niniejszą pozycję. Ale będę o niej pamiętać, kiedy zamierzy mi się ciepła, optymistyczna obyczajówka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede mną dopiero tom 1, ale już będę rozglądać się i za tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przeczytaniu pierwszego od razu będziesz się chciała zabrać za drugi:)

      Usuń
  3. Nie spotkałam się dotychczas z tą serią, ale rozejrzę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wpisze się w Twoje upodobania, ale zachęcam:)

      Usuń
  4. Przyznam, że obydwie części chciałabym przeczytać. To bowiem moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę, odnalazłabyś się w fabule:)

      Usuń
  5. Mam w planach, na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię takie pozycje, ale na razie ją sobie odpuszczę.Ale powtarzam : NA RAZIE ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ochh to coś dla mnie, na teraz!! ooj ojj chcę to mieć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że dopadła Cię ochota na fajną obyczajówkę:)

      Usuń
  8. W takim razie przeczytam obie książki tej autorki, będę mieć na uwadze, odpowiadają mi takie klimaty :) P.S. Książka doszła, na razie pożyczył ją sobie mój tato, ja jestem dopiero druga w kolejce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie cieszę się, że więcej osób skorzysta;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.