poniedziałek, 16 lutego 2015

Edyta Świętek "Tam, gdzie rodzi się miłość"


Edyta Świętek „Tam, gdzie rodzi się miłość”, Replika 2015, ISBN 978-83-7674-425-4, stron 400


Jak to jest żyć w poczuciu nieustającego zagrożenia? Wie o tym doskonale rodzina Hajdukiewiczów. Właściciele rodzinnego interesu, czyli hotelu nad Jeziorem Solińskim, ciągle oglądają się za siebie, czekając na kolejny cios ze strony odwiecznego wroga. Kuzyn ojca Darii i jej braci chce się zemścić za swoje krzywdy. Szczególnie narażona jest Daria, ale i pozostali nie mogą się czuć bezpieczni, zwłaszcza po śmierci dwóch najstarszych braci w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziewczyna jest pilnowana dzień i noc, i odczuwa to coraz dotkliwiej. Ma wrażenie, jakby jej młodość już zawsze miała się toczyć w areszcie domowym. Chciałaby choć raz zrobić coś samodzielnie, bez czuwającego nad nią któregoś z krewnych. Okazja nadarza się, gdy poznaje bliżej jednego z hotelowych gości. Marek wzbudza w niej nieznane uczucia, których obiekt bardzo jej się podoba, w przeciwieństwie do „wciskanego” jej przez matkę Łukasza, doradcy finansowego ojca. Czy Daria może jednak zaufać tajemniczemu mężczyźnie? Przecież nie tego uczono ją od dziecka...

„Tam, gdzie rodzi się miłość” idealnie trafiła na swój czas. Potrzebowałam dokładnie czegoś takiego: trzymającego w napięciu, a jednocześnie odprężającego. Żeby była jasność- nie odpowiadają mi powieści mało realistyczne, a ta, moim zdaniem, taka właśnie jest. Bo jakoś nie mam przekonania, że w hotelu gdzieś na skraju Bieszczad mogłyby się dziać takie rzeczy (choć z drugiej strony, co ja wiem np. o porachunkach gangsterskich albo o tym, jakimi kategoriami myśli psychopata; może i w prawdziwym życiu podobne sytuacje są możliwe) – fabuła bardziej pasuje na scenariusz amerykańskiego filmu sensacyjnego. Ale po kilkudziesięciu stronach postanowiłam przestać zastanawiać się nad realizmem wydarzeń, i traktując rzecz trochę jak bajkę, zaczęłam się cieszyć z jej atutów.

Muszę przyznać, że od pierwszej powieści Edyty Świętek, którą miałam okazję czytać, czyli od „Cieni przeszłości”, autorka rozwinęła skrzydła. Mam wrażenie, że „Tam, gdzie...” jest bardziej przemyślana i dopracowana. I nieważne, że można się było miejscami domyślić, co będzie dalej, a biorąc pod uwagę zapowiedź drugiej części – jak zakończy się całość. Ważne, że rozwój akcji zapewnia dreszczyk emocji. Świętek naprawdę udało się oddać ten stan napięcia, w jakim tkwiła rodzina Darii, a tym samym również i czytelnika chwyciła w jego szpony. Troszkę może mało zaskakujący jest ostatni akapit, będący jednocześnie wprowadzeniem do drugiego tomu, ale powiedzmy, że można na to przymknąć oko; liczę na to, że pisarka i tak czymś zaszachuje odbiorcę i będzie to coś, czego nawet ten najbardziej przenikliwy się nie spodziewa.   

Skoncentrowałam się na wątku sensacyjnym, a nie można zapominać, że mamy tutaj także solidną porcję romansu. I nie można powiedzieć, żeby w tej materii było nudno; Daria i Marek bujają się na karuzeli rozpędzonej od uczuć, i to tych skrajnych, od namiętności do nienawiści. Przyjemnie czytało mi się te fragmenty, a niemałe znaczenie ma tutaj fakt, iż bardzo na naturalności zyskał język, nie był ani przesłodzony, ani męczący w odbiorze patosem czy egzaltacją.

Obiecywałam sobie w postanowieniach noworocznych, że będę ograniczać liczbę powieści na rzecz publikacji niebeletrystycznych, ale wcale nie żałuję, że przeczytałam książkę Edyty Świętek. Tak jak wspominałam, spełniła ona swoje zadanie, dostarczając sporej dawki wrażeń. I na pewno nie odmówię sobie poznania dalszych losów bohaterów w „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika.

http://www.replika.eu/


Wyzwanie: "Grunt to okładka", „Polacy nie gęsi”.

14 komentarzy:

  1. Czasem i ja potrzebuję książek tego typu, na razie jestem w ciągu ambitnych aż mi się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poluję na tę książkę od jakiegoś czasu, ale na razie niestety bezskutecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak uda Ci się ją zdobyć, myślę, że to coś w Twoich klimatach:)

      Usuń
  3. Lubię tego typu książki, więc może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prozę tej autorki już znam, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno dostrzeżesz w takim razie, jak autorka się rozwinęła pisarsko.

      Usuń
  5. Skoro chwalisz to znaczy, że warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno można, zwłaszcza gdy potrzebuje się czegoś lekkiego:)

      Usuń
  6. Nie znam autorki, a widzę że to książka dla mnie, rozglądnę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie znasz, to tym bardziej warto dać jej szansę:)

      Usuń
  7. Dziękuję za wyrażenie opinii :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.