poniedziałek, 9 lutego 2015

Alina Krzywiec "Długa zima w N."



Alina Krzywiec „Długa zima w N.”, Świat Książki 2013, ISBN 978-83-7943-247-9, stron 208

Maria B. z mężem Miśkiem i córką Julką przeprowadzają się do miasteczka N. na Mazurach. On zajmuje się administrowaniem apartamentami, ona pisze książkę – ciągle nową, bo entuzjazmu starcza jej na pierwszych dziesięć stron, potem przychodzi kryzys. Wtedy Marię zaczyna nosić, pastwi się nad mężem, lubując się we wpędzaniu go w poczucie winy; ucieka się też do swoich wymyślonych tożsamości na portalach randkowych, które czasem kończą się odgrywaniem różnych ról i dzikim seksem, na przykład z prokuratorem Wójcikiem.

Któregoś dnia Maria B. wpada w oko Mariuszowi K., miejscowemu listonoszowi. Ma on swoją tajemnicę: otwiera niektóre z listów, by wiadomości w nich zawarte umieszczać w prowadzonej przez siebie kartotece, oraz paczki, by sprzedawać ich zawartość. Gdy wybiera list Marii i znajduje jeden niewielki przedmiot, wie, że coś musi ich teraz połączyć. Ma też pewność, że chce poczuć jej obawy, chce, żeby ona się go bała. I konsekwentnie będzie do tego dążył.

„Pikantna, przewrotna, bulwersująca” – zakładam, że te słowa na okładce nie znalazły się przypadkowo. Przypuszczam, że do powieści Aliny Krzywiec miały przyciągnąć, zachęcić do lektury niezdecydowanych. Na mnie to akurat nie podziałało, moje motywy sięgnięcia po tę książkę były zupełnie inne. Czytałam drugą powieść autorki, „Kolebkę”, która trochę mnie rozczarowała, ale nie na tyle, by nie dać pisarce powtórnej szansy, tym bardziej że polskim twórcom taką szansę jakoś dać mi łatwiej. Liczyłam, że „Długa zima w N.”, wydana w serii Leniwa Niedziela, bardziej przypadnie mi do gustu. Czy tak się stało? Niestety nie. Głównie z tego powodu, że w gruncie rzeczy nie potrafię odpowiedzieć sobie na to kluczowe pytanie: „co autor miał na myśli?”

Gdybym miała znaleźć pozytywy debiutu Krzywiec, na pewno wskazałabym na fakt, iż książkę dobrze i szybko się czyta. Poprawny język w pełni mi odpowiadał, nie było niczego, co by mnie drażniło lub przeszkadzało w odbiorze. Bohaterom także nie mogę odmówić wyrazistości, na tym jednak zalety się kończą, ponieważ nawet ten aspekt irytował mnie o wiele bardziej, niż dostrzegałam jego jasne punkty. Mam na myśli główną bohaterkę. Już nawet nie chodzi o to, że zdradzała męża, choć oczywiście nie będę jej usprawiedliwiać. Zdecydowanie gorsze było to, jak traktowała męża i córkę na co dzień, zwłaszcza jego. Świętą cierpliwość miał Misiek do żony i można się zastanawiać, dlaczego sobie na to pozwalał. Kochał ją? Może, ale według mnie ona na pewno nie darzyło go uczuciem, odnosiłam zresztą wrażenie, że nie kochała nikogo, nawet siebie. Bo może jeszcze pół biedy by było, gdyby była zwyczajną egoistką, która niezaspokojona w małżeństwie oddaje się kochankowi, by potem w spokoju wrócić na łono rodziny. Ona tymczasem ciągle szukała nowych podniet, co z czasem zaczęłam widzieć jako brak szacunku Marii B. do samej siebie. Myślę też, że postać taka jak ona, absolutnie nie powinna zakładać rodziny, bo zupełnie się do tego nie nadawała. Powinna żyć sama, by innych sobą nie krzywdzić.

Zawsze twierdzę, że lepiej, gdy bohaterowie wzbudzają negatywne odczucia, niż mieliby nie wywoływać żadnych. Zdarza się czasem tak, że książkę z takimi postaciami ocenię pozytywnie; w przypadku jednak „Długiej zimy w N.” nie mogę takiej oceny dokonać. Wprawdzie Maria B. emocje wywołała, ale nie polubiłam jej wcale, bo jej chyba nie da się polubić. Zastanawiam się także, co autorka taką postacią chciała powiedzieć? I jeszcze to zakończenie... No cóż, chyba z prozą Aliny Krzywiec zwyczajnie mi nie po drodze. Czy będzie dla niej trzecia szansa (widziałam zapowiedź nowej powieści)? Chyba tylko przez przypadek, specjalnie jej szukać nie będę.     
 
Wyzwania: „Polacy nie gęsi”.

18 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nic nie czytałam tej autorki, chyba nie nie mam z nią po drodze póki co, ale z ciekawości zapewne sięgnę po którąś z jej książek..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie bardziej przypadną one do gustu:)

      Usuń
  2. Mam tę książkę na półce, ale jeszcze jej nie czytałam i chyba nieprędko po nią sięgnę skoro Tobie nie przypadła zbytnio do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, żeby było inaczej, no ale nie da się.

      Usuń
  3. Mam w wersji elektronicznej, ale jeszcze nie sięgnęłam. Skoro jednak mam, to prędzej czy później przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak będzie. Ja wersję papierową sobie nawet kupiłam, dobrze, że na jakiejś wyprzedaży, więc nie żal tak bardzo wydanych pieniędzy.

      Usuń
  4. Moja ulubiona okładkowa seria. Wszystkie książki są tak ładne i baaardzo zachęcają do zaglądania pod okładkę. Boję się jednak tej nijakości, która może skutecznie zniechęcić do czytania. Spróbuję zacząć od innej pozycji, może będzie bardziej emocjonująca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do okładek, to masz rację, przyciągają wzrok i skupiają uwagę. Tyle że jakoś już z zawartością nie mam dobrych doświadczeń, do tej pory podobał mi się tylko "Taniec z przeszłością" K. Monkiewicz- Święcickiej, był absolutnie emocjonujący:)

      Usuń
  5. Miałam ją zamiar przeczytać, ale teraz chyba powędruje na koniec listy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że to książka z serii Leniwa Niedziela, więc biorę w ciemno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bierz:) Tylko mam nadzieję, że nie rozczarujesz się tak jak ja;)

      Usuń
  7. Miałam na nią ochotę,a le teraz chyba się wstrzymam z jej poszukiwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany, a zapowiadało się tak miło. W takim razie spasuję, wolę rozejrzeć się za czymś ciekawszym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam nadzieję, że będzie fajnie. Nie wyszło...

      Usuń
  9. Hmmm, kusi mnie, żeby na własnej skórze przekonać się, czy to tylko ładna okładka... Czasem nie dowierzam surowym ocenom i chcę sama wyrobić sobie zdanie - cóż, najwyżej będzie bolesny upadek... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem jak najbardziej za, wiadomo, że każdy ma inny gust i oczekiwania. Trzymam kciuki, żeby tego upadku jednak nie było;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.