czwartek, 5 czerwca 2014

Katarzyna Kołczewska "Idealne życie"



Katarzyna Kołczewska „Idealne życie”, Prószyński 2014, ISBN 978-83-7839-717-5, stron 384

Jak dobrze znasz swoich najbliższych? Czy jesteś w stanie ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że wiesz o ich życiu wszystko? O tym, co ich martwi, cieszy, smuci, dotyka? Czy sięgasz dalej, niż to, co widoczne tylko dla oczu? Ewa Rudnicka właśnie przechodzi bolesną konfrontację z rzeczywistością. Jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Dla wszystkich: jej męża, matki, sąsiadów i współpracowników, jest to szok, dla Ewy tym bardziej. Przecież to ona zazdrościła Elce tego idealnego życia, jakie wiodła w stolicy. Ewa z mężem i dziećmi egzystują tak, by starczało od pierwszego do pierwszego; jej szkolna pensja to za mało, więc musi jeszcze udzielać korepetycji. Dom wiecznie w remoncie, bo nie mogą sobie pozwolić na zrobienie wszystkiego raz, a dobrze. A Elka? Ona o takich problemach to pewnie w życiu nie słyszała. Posada dyrektora medycznego w wielkim koncernie, oddany mąż, syn na studiach w Londynie, dom – i to niejeden – jak z katalogu najmodniejszych wnętrz. Co tę kobietę sukcesu mogło pchnąć do tak radykalnego kroku?

Ewa czuje, że nie będzie w stanie dalej normalnie żyć, jeśli nie dowie się, dlaczego siostra targnęła się na życie. Decyduje się wyjechać do Warszawy i sprawdzić, czy to, co ona miała za pewnik w obrazie Elki, nie kryje czasem czegoś więcej.

Katarzyna Kołczewska debiutowała – wybitną w moim mniemaniu – powieścią „Kto, jak nie ja?”. Opowieść o osieroconej dziewczynce i opiekującą się nią ciotką-alkoholiczką, dogłębnie mną wstrząsnęła i sądzę, że pamięć o emocjach, jakie we mnie wzbudziła, pozostanie ze mną na długo. Gdy zobaczyłam zapowiedź nowej książki autorki, poczułam kategoryczny impuls do jej przeczytania. Od razu powiem, że ten utwór jest zupełnie inny i nie przeczołgał mnie tak, jak pierwszy. Nie znaczy to oczywiście, że ta książka jest gorsza – nie, ona jest doskonała, choć też niełatwo się ją czyta – po prostu w „Kto, jak nie ja?” zaangażowałam się dużo bardziej.

Moje podejście do całości wynika być może z faktu, że nie polubiłam Ewy, głównie przez to, że na każdym kroku podkreślała, jaka to mocna i głęboka więź łączyła ją z siostrą, a tak naprawdę nie widziała o niej nic. Jakiekolwiek sygnały ze strony Elki były przez nią odbierane jednoznacznie: jak bliźniaczka, będąca w tak uprzywilejowanej pozycji, może jeszcze na cokolwiek narzekać? Co ona wie o prawdziwie trudnym życiu? Nic przecież. A nagle okazuje się, że Ewa nie miała pojęcia, jak wygląda ten wewnętrzny, prywatny świat Elki, niewystawiany na widok publiczny. Wstyd, wyrzuty sumienia, żal, te uczucia staną się jej teraz dobrze znajome. I w tym aspekcie nie pojmowałam jej zachowania, tych pretensji do osób, które także nie zareagowały na to, co usiłowała im przekazać Elżbieta; i nawet jeśli były one w pewnym stopniu uzasadnione, to największe pretensje powinna mieć do samej siebie, jeśli uważała się za związaną z siostrą. Tymczasem ona wolała kręcić się z klapkami na oczach w tym niszczącym uczuciu zazdrości wobec siostry i jej „idealnego” życia.

Kołczewska porusza w swojej książce kilka znaczących problemów, o których jednak nie chcę pisać, ponieważ uważam je za kluczowe dla rozwoju akcji i które częściowo były dla mnie zaskoczeniem. Wspomnę za to o barwnym duecie inspektora Jaśkowicza i aspirant Koniecznej. Moim zdaniem pisarka powinna jeszcze wykorzystać tych bohaterów, bo ich kreacja – zwłaszcza tego mężczyzny o wyglądzie pospolitego bandziora, ale łagodnych oczach – wyszła jej po mistrzowsku. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że ich nowa sytuacja w epilogu aż prosi się o kontynuację. Bo tak naprawdę, po lekturze tych dwóch powieści, jestem przekonana, że Kołczewska poradzi sobie w każdym gatunku, jaki zdecyduje się wybrać.

„Idealne życie” to powieść, obok której nie da się przejść obojętnie. Ona stawia przed trudnym pytaniem o nasze relacje z osobami nam bliskimi; każe się zastanowić, czy sami nie włożyliśmy krewnych w szufladki naszego utartego, schematycznego myślenia, nie robiąc nic, by zweryfikować to ich umiejscowienie. Rodzi też refleksję, czy dla wszystkich słowo „idealny” znaczy na pewno to samo. Katarzyna Kołczewska ma niebywały talent do pisania o zwyczajnym-niezwyczajnym życiu i drugą powieścią potwierdziła swoją klasę. Niniejszym ogłaszam się jej oddaną wielbicielką.     

Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Grunt to okładka”, „Polacy nie gęsi”.

21 komentarzy:

  1. Bardzo lubię takie ciężkie historie, które nie dają o sobie w żaden sposób zapomnieć. Zapamiętuję koniecznie tę autorkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu zachęcasz i smutno mi, że nie czytałam tak fajnej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest świeżynką, ale może trafi niedługo do jakiejś biblioteki w Twojej okolicy, tak jak u mnie;)

      Usuń
  3. Czytałam poprzednią książkę autorki (Kto jak nie ja), która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego chętnie poznam i powyższą pozycje. Mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa Twojego odbioru tej powieści:)

      Usuń
  4. Byłam zachwycona "Kto jak nie ja". "Idealne życie" czeka na mojej półce i w najbliższym czasie zapoznam się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, że spodoba Ci się tak, jak mnie:)

      Usuń
  5. Historia książki wydaje się być bardzo interesująca, chętnie więc bym po nią sięgnęła :)
    Pozdrawiam Serdecznie :)):*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już czytałam o tej książce i nie ukrywam, że mam na nią wielką ochotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się ją przeczytać, na pewno wyciągniesz z niej coś dla siebie:)

      Usuń
  7. Nie czytałam tej książki, ale pozytywne opinie o niej sprawiają, że mam ogromną ochotę po nią sięgnąć, bo lubię takie historie, które chwytają za duszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rzeczywiście chwyta, zwłaszcza że relacje z bliskimi w niej przedstawione są dość realistyczne:)

      Usuń
  8. Kolejna książka, która bardzo intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kołczewska udowodniła, że polska literatura może być intrygująca. Powieść czytałam z zapartym tchem. Do końca podejrzewałam, że ktoś wypchnął Elżbietę z okna. Zakończenie okazało się dla mnie sporą niespodzianką. Kołczewskę zwróciła uwagę na płytkie relacje międzyludzkie. W codziennej gonitwie zapominamy o tym co najważniejsze. Krótkie rozmowy nie sprzyjają wymianie myśli i obaw.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.