poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Joanna Rudniańska "Kotka Brygidy"


Joanna Rudniańska „Kotka Brygidy”, Wydawnictwo Pierwsze 2007, ISBN 978-83-923288-8-9, stron 160

Sześcioletnia Helena dostaje pod opiekę kotkę Brygidy. Brygida wraz z rodzicami i innymi Żydami, zgodnie z niemieckim rozporządzeniem, musi się przeprowadzić do getta. Helena wierzy jednak, że kiedyś się poznają i może nawet zostaną przyjaciółkami. Właścicielka kota, której nigdy nie widziała, jest siostrą pana Kamila, podwładnego ojca Heleny, kierującego fabryką oranżady i piwa jałowcowego. Świat Heleny tworzy właśnie ojciec, matka oraz Stańcia, stara niania jej mamy. Przez ich dom przewiną się różne osoby żydowskiego pochodzenia.

Joanna Rudniańska w swojej powieści przedstawia II wojnę światową widzianą oczyma małej dziewczynki, mieszkającej na Pradze.
Jej rodzice zatrudniali Żyda, Żydom wynajmowali mieszkanie. Z drzewa morwy, na które Helena się wdrapuje, widzi cerkiew, kościół i synagogę – uważa, że w każdym z tych miejsc mieszka jeden Bóg i że to jest Trójca Przenajświętsza, do której tak często odwołuje się Stańcia. Przed dziewczynką nic się nie ukryje, jest ciekawa wszystkiego, co ją otacza, co się wokół niej dzieje i często rozmawia o tym z kotką. Wierzy, że kotka Brygidy jej odpowiada. Ale co się stanie, gdy któregoś dnia kotka ją opuści?

Autorka skoncentrowała się na relacjach Polaków i Żydów, do pewnego czasu sąsiadach żyjących w jednym mieście, razem pracujących. Rodzice nie będą stać bezczynnie i patrzeć z założonymi rękami na ich tragiczny los, ale po latach Helena będzie musiała zmierzyć się z faktycznymi motywami postępowania ojca oraz późniejszym zachowaniem matki. W postaci Stańci natomiast najbardziej poruszyło mnie to jej pogodzenie z losem. Nagle zmienioną sytuację Żydów przyjęła jako coś naturalnego, nie buntuje się, mając jednocześnie świadomość, jak dla nich skończy się pobyt w getcie. Jej współczucie jest raczej głęboko ukryte. To raczej Helena odkryje, jak ludzie traktowali Żydów; gdy pewnego dnia od chłopca, który obiecał, że kiedyś się z nią ożeni, dostaje i zakłada na ramię opaskę z gwiazdą Dawida – według niego, „kto ją nosi, widzi to, czego inni nie widzą” (str. 36) -  staje się dla innych kimś obcym, albo nawet śmieciem. Dostrzega ich zmianę: „Mają zupełnie inne oczy, niż przedtem. (...) Nie spodziewała się, że dzięki czarodziejskiej opasce zobaczy tylko brzydkie, zacięte twarze i nieprzyjazne oczy” (str. 38).

Po tytule spodziewałam się opowieści o Brygidzie i jej kocie, dlatego poczułam się całkowicie zaskoczona, gdy dotarł do mnie fakt celowości takiego zabiegu literackiego. Brygida idzie do getta, ale dla kota nie ma tam miejsca, musi zostać z tymi, którzy znajdują się po aryjskiej stronie.

Mimo kolorowej okładki i faktu, że bohaterką jest mała dziewczynka, „Kotka Brygidy” nie jest, w moich oczach, opowieścią dla dzieci. To raczej dzięki takiej perspektywie my, dorośli, mamy szansę przypomnieć sobie po raz wtóry, że tak naprawdę wojna była bez sensu, bo wszyscy jesteśmy tacy sami, a to, że różnimy się rasą czy wyglądem - czy to rzeczywiście jest powód do zabijania?

Książka bierze udział w wyzwaniu „Trójka E-PIK”.

10 komentarzy:

  1. Ksiąki z kotem w tytule od razu przykuwają mój wzrok. Bardzo ciekawy zabieg,bardzo chętnie zapoznałabym się z taką książką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam właśnie, że często goszczą u Ciebie koty:)

      Usuń
  2. Wszystko brzmi niezwykle ciekawie. Nie czytałam książki, której akcja działaby się podczas II wojny i była widziana oczami dziecka. Na pewno przeczytam ! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzyły mi się dwie książki o wojnie oczami dziecka, ale one są już typowo dla młodszych czytelników: "Asiunia" Joanny Papuzińskiej i "Czy wojna jest dla dziewczyn?" Pawła Beręsewicza. To jest seria wydawana przez Literaturę we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Te akurat czytałam, w serii są jeszcze trzy.

      Usuń
  3. Kolejny must read mi podsuwasz ;) Ja przestanę odwiedzać Twojego bloga chyba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, przykro by mi było;)
      A na poważnie, to cieszę się, że znajdujesz u mnie coś dla siebie:)

      Usuń
  4. To naprawdę oryginalna historia. Tytuł mnie trochę zmylił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że mylący? Ja też nie na to się nastawiałam, gdy go zobaczyłam:)

      Usuń
  5. Nie wyróżnię się z tłumu kiedy napiszę,że i mnie tytuł zmylił, ciekawa historia, ale myślę,że w moim przypadku jeszcze nie na teraz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale myślę, że jeszcze kiedyś przyjdzie ten właściwy czas i może literatury wojennej nie będziesz omijać:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.