poniedziałek, 14 października 2013

Joanna Chmielewska "Złota mucha"



Joanna Chmielewska „Złota mucha”, Vers 1998, ISBN 83-7127-037-2, stron 352

Wszystko zaczęło się jeszcze w poprzednim ustroju. A właściwie nie, zaczęło się jeszcze wcześniej, tak wcześnie, że trudno to sobie nawet wyobrazić. Ukształtowały się wtedy bursztyny, jakich świat jeszcze nie widział: z muchą, rybką i chmurką ze złotego pyłu. Gdy Joanna zapałała miłością do bursztynu, od razu wplątała się w aferą zbrodniczo-złodziejską.

„Złotą muchę” kupiłam na wakacjach czternaście lat temu i wtedy też przeczytałam ją po raz pierwszy. Możliwe, że przez te wszystkie lata czytałam ją jeszcze raz, ale nie przypominam sobie tego faktu, a z samej fabuły kojarzyłam tylko tyle, że akcja dzieje się nad morzem, że chodzi o bursztyn, a w tle majaczył mi się Waldemar. Szkoda, że nie pamiętam, jakie wtedy miałam wrażenia po lekturze; porównanie emocji towarzyszących nastolatce, a dorosłej kobiecie, mogłoby być ciekawe. Pamięć zawiodła, pozostaje mi więc odnieść się do obecnych odczuć.

Zacznę od tego, że nie umieściłabym „Złotej muchy” w piątce (powiedzmy, że w piątce, bo ciężko byłoby mi wybrać nawet te pięć) najlepszych powieści Joanny Chmielewskiej. Owszem, czyta się ją dobrze, ale nie porywa tak jak inne. Ta przyjemność czytania wynika przede wszystkim stąd, że główną bohaterką jest Joanna, a jej perypetie zawsze plasowały się w czołówce moich najukochańszych pozycji autorstwa pisarki, na której się wychowałam. Światopogląd Joanny zawsze był mi bliski, a jej komentarze nieraz wywoływały wybuchy głośnego śmiechu. Że o porównaniach typu „wystrzelić jak bałwan z katapulty”, nie wspomnę...

Sama sprawa cennych bursztynów wciągnęła mnie po raz kolejny, a pisarce świetnie udało się pokazać, jak wielką siłę ma ten materiał, że jej bohaterowie byli skłonni dla niego mordować. Wiarygodnie przedstawiła fakt, iż bursztyn może być ogromną namiętnością. Istotną rolę pełnią też w „Złotej musze” damsko-męskie koligacje, w jakie wikłała się Joanna – sposób pisania o nich też mi się zawsze podobał.

Może i akcja powieści toczy się powoli, ale ma za to intrygujący klimat. Po latach doceniam konstrukcję i wszystkie szczegóły, dzięki którym czułam się, jakbym sama była nad morzem. Ale w czasie lektury miałam w głowie jedną myśl, która co trochę wybijała mnie z rytmu: Joanny Chmielewskiej już nie ma, siódmego października opuściła nas na zawsze. Bardzo boleśnie rzucały mi się w oczy wszelkie skojarzenia ze śmiercią, na co do tej pory w jej książkach nie zwracałam uwagi, bo przecież kto jak kto, ale ona miała być nieśmiertelna. Częściowo taka pozostanie, bo mamy jej powieści, ale mam wrażenie, że teraz, w czasie w ich czytania (bo na pewno nadal będę po nie sięgać), już zawsze będzie mi towarzyszył smutek...     

Książka bierze udział w wyzwaniach „Polacy nie gęsi” oraz „Trójka E-PIK”.

(Zdjęcie okładki: http://www.antykwariat.waw.pl/ksiazka,1046551/joanna_chmielewska_zlota_mucha,202567.html)

14 komentarzy:

  1. Dawno nie czytałam nic Chmielewskiej, ale chyba najwyższy czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ambitny plan przypomnieć sobie większość z jej książek, ale nie wiem, jak mi to wyjdzie.

      Usuń
  2. Czytałam dawno temu. Przypomniałaś mi o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nabierzesz ochoty, żeby przypomnieć sobie treść.

      Usuń
  3. O, jeszcze się do tej pory z tą książką Chmielewskiej nie spotkałam. Może dlatego że z reguły w bibliotece wykluczam te historie o dzieciach i potem trafiam cały czas na te same książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś na nią trafisz, ja w każdym bądź razie zachęcam.

      Usuń
  4. No a ja się tak zbieram i zbieram za Chmielewską, może wybiorę się w końcu do biblioteki i zaopatrzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierz się, Aguś, bardzo mnie ciekawi, czy przypadłyby Ci do gustu jej książki:)

      Usuń
  5. Dawno nie sięgałam po prozę Chmielewskiej, muszę się w końcu za nią zabrać, bo jeszcze sporo jej książek przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym sobie chciała poprzypominać, zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.

      Usuń
  6. też mam sentyment do książek, które przeczytałam w dzieciństwie, jakieś zarysy fabuły.. Te , które raz czytałam ciągle są na mojej liście, żeby do nich powrócić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, tylko skąd wziąć jeszcze czas na takie literackie powroty... Mnie trochę go brakuje.

      Usuń
  7. Twórczość tej pani pozostaje przede mną, z pewnością nadrobię jej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.