Karen Doornebos „Dama w opałach”, Znak 2012, ISBN
978-83-240-1715-7, stron 456
Chloe Parker zbliża się do czterdziestki, ma ośmioletnią
córkę i byłego męża. Jej firma typograficzna nie radzi sobie najlepiej. Żeby
zdobyć pieniądze, Amerykanka postanawia wziąć udział w angielskim programie
telewizyjnym. Jest przekonana, że będzie to film dokumentalny w realiach epoki,
a znajomość powieści Jane Austen wystarczy do wygranej. Na miejscu dowiaduje
się, że zgodziła się na występ w randkowym reality show. Chloe podejmuje
wyzwanie i przenosi się do 1812 roku: suknie, czepki, halki, gorsety,
„interesujące” kosmetyki, zadania do wykonania, haftowanie czy wyścigi w
labiryncie. Jej konkurentką będzie Grace, która nie cofnie się przed niczym w
walce o uczucie i pieniądze dziedzica Wrightmana.
Po przeczytaniu kilkunastu stron zaczęłam się zastanawiać,
czy w ogóle poświęcać czas na tę książkę. Wydawała mi się dosyć głupkowata:
reality show i to jeszcze niby w innej epoce? Ale niepostrzeżenie perypetie
Chloe ciekawiły mnie coraz bardziej i mimo, że do końca nie pozbyłam się
uprzedzeń, to jednak lektura okazała się całkiem przyjemna. Może to zasługa
samej bohaterki, którą bardzo upodobały sobie tarapaty, dzięki czemu można było
się uśmiechać pod nosem. Stwierdziłam również, że potraktuję fabułą jako szansę
na poznanie w pewnym stopniu Anglii czasów regencji, ale tutaj się odrobinę
zawiodłam; szczegółów historycznych nie ma za wiele, autorka skupiła się przede
wszystkim na relacjach między swoimi postaciami i ich grą o zwycięstwo, a
odniesienie do czasów Jane Austen było tylko tłem.
Czy „Dama w opałach” ma jakieś głębsze przesłanie? Może to, że nasze
pragnienia nie zawsze spełniają się w sposób, jaki sobie wymarzyliśmy. Chloe
teoretycznie wydawało się, że powinna się urodzić w XIX wieku i wieść żywot
damy. Gdy dostała taką możliwość, przekonała się, że nie dokładnie o to jej
chodziło, a jej dotychczasowe życie ma swoje zalety, mimo przeciwności i
kłopotów. Uświadomiła sobie, co jest dla niej naprawdę ważne. Powieść można
potraktować jako komedię romantyczną, czyli zabawną historię mającą dostarczyć
rozrywki. I to zadanie Karen Doornebos zrealizowała w stu procentach.
Przesyłam życzenia zdrowych, spokojnych, ciepłych (powinno być wiosennych, ale jak, skoro za oknem "pięknie" prószy śnieg...) i spędzonych w rodzinnej atmosferze Świąt Wielkanocnych:)
Komedie romantyczne bardzo lubię, więc jeśli „Dama w opałach” jest w takich klimatach, to ja bardzo chętnie się za nią rozejrzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia i wzajemnie życzę Zdrowych, Wesołych i Ciepłych Świąt Wielkanocnych.
Z jednej strony brzmi troszkę głupiutko, ale może to być niezła książka na odprężenie. Czasem lubię przeczytać taki chick-lit.
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno.
UsuńPewnie się za jakiś czas skuszę ... Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Zaznaczę książkę w "chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba:)
UsuńJak tylko przeczytam, skonfrontuję swoje wrażenia z Twoimi :)
OdpowiedzUsuńA ja z Twoimi:)
Usuń