Joanna Szarras „Garet
dorasta”, Zysk i S-ka Wydawnictwo 2012, ISBN 978-83-7506-971-6, stron 480
„Garet dorasta” to druga część przygód psa z ADHD Joanny
Szarras. Nie lubię czytać nie po kolei, ale cóż z tego, skoro w bibliotece
tylko druga część (nie rozumiem polityki gromadzenia zbiorów w miejscowej
bibliotece; jest druga część – nie ma pierwszej, jest pierwsza i trzecia – nie
ma drugiej lub jeszcze inne, urocze konfiguracje; pół biedy, gdy da się ogarnąć
treść – w tym przypadku bez problemu – ale jest to denerwujące mimo wszystko).
Bohaterki poznałam więc w momencie, gdy Garet jest już
zadomowiony. Autorka z córką Kają i matką Ireną mieszka w zwierzyńcu, gdzie
oprócz nadaktywnego psa jest jeszcze mnóstwo kotów (co wydawało mi, że już się
doliczyłam, to autorka podawała inną liczbę...). Chciałabym tylko wiedzieć, jak
Garet do nich trafił.
Po przeczytaniu opisu na okładce – szalony pies plus remont
domu – zastanawiałam się, o czym tu można pisać przez blisko 500 stron.
Właśnie... Książka ma postać dziennika i odnoszę wrażenie, że każdy wpis jest
taki sam. W domu autorki dzień właściwie nie różni się od drugiego: lęk przed
wyjściem z domu – bo Garet zostaje – i lęk przed powrotem do domu – co Garet
tym razem zmalował, a pomiędzy tylko sprzątanie i naprawianie szkód. Nie wiem,
jak pani Szarras daje radę, bo ja bym chyba dawno oszalała. Żeby była jasność –
lubię zwierzęta, psy zwłaszcza, ale rozbuchana energia tego psiego osobnika
może przytłoczyć nawet w czasie czytania, a co dopiero na żywo.
Właśnie te 500 stron to rzecz, do której się przyczepię – po
pewnym czasie robi się po prostu nudno. Nie przeczę: czyta się dobrze i lekko –
choć znów opis na okładce stworzył ktoś ze skłonnościami do przesady, daleka
byłam od salw śmiechu, które to niby czyniły książkę nie do czytania w
miejscach publicznych – ale ciągle to samo. Szkoda, że autorka nie opisała
spotkań „dogomaniaków”, o których napomyka. Gdyby je rozwinęła – zaśmiewali się
na nich ponoć do łez – książka może zyskałaby na humorze, a opis przygód innych
psów pozwoliłby odsapnąć od Gareta i kolejnego, rozbebeszonego pluszaka...
Nie mogę tej książki całkowicie skreślić, bo nie jest tak,
że w ogóle mi się nie podobała. Niestety też nie rzuciła mnie na kolana. Na
dobre by jej wyszło, gdyby była połowę krótsza. Na pewno mogę ją polecić
miłośnikom zwierząt; ci, którzy za nimi nie przepadają, lepiej niech sięgną po
inną lekturę, w tej dostrzegą tylko aspekty negatywne i zniechęcą się jeszcze
bardziej...
Często zdarza się, że opis na okładce zupełnie nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości i w żaden sposób nie przypomina tego, co jest zawarte na stronach książki. Raczej nie sięgnę po przygody Gareta, ponieważ nie ma nic gorszego, jak nudzenie się podczas lektury. Myślę, że w tym przypadku autorka powinna skrócić całą historię o połowę - wtedy książka zyskałaby na wartości.
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że jest to druga część, więc takie rozpisywanie się raczej nie wyszło na dobre.
Usuń