sobota, 16 marca 2013

Magdalena Witkiewicz "Ballada o ciotce Matyldzie"


Magdalena Witkiewicz „Ballada o ciotce Matyldzie”, Nasza Księgarnia 2013, ISBN 978-83-10-12235-3, stron 304

I po co ja tę książkę tak szybko przeczytałam, jak ona taka fajna? Trzeba było sobie dawkować, ale po prostu się nie dało. Nie wiem, ile trwa cykl wydawniczy, ale w tym przypadku trwał o wiele za długo – na ostatniej stronie widnieje data 17 czerwca 2011 r., to aż wstyd, że dopiero teraz dostajemy „Balladę...” do ręki. Z serii „Babie Lato” to dla mnie, obok „Zemsty” Małgorzaty Maciejewskiej, najlepsza książka.

Magdalenę Witkiewicz poznałam dzięki „Milaczkowi”, do którego lubię wracać, bo zawsze poprawia mi humor (a Wrednego Bachora uwielbiam). Po „Pannach roztropnych” Autorka zaskoczyła „Opowieścią niewiernej”, o zupełnie innym klimacie, która skłaniała do refleksji nad małżeństwem i zdradą. W nowej powieści Pisarka wraca do humoru objawionego w swoim debiucie.

Tytułowa ciotka Matylda postanawia umrzeć. I robi to, „osamotniając” Joankę, której była krewną, ale przede wszystkim przyjaciółką. Przed Joanką nowe wyzwanie: będzie miała małego Jasia. Ale że równowaga Matyld w świecie musi się zgadzać, rodzi się mała Tysia. Mąż kobiety wyjechał badać nunataki, ale dzięki ciotce ma zapewnioną opiekę jej przyjaciół, Olusia i Przemusia. Panowie bez szyi prowadzą, hm..., piekarnię, w której współudziały Joanka dziedziczy. A to jeszcze nie koniec niespodzianek i zmian w jej życiu. Ciotka przecież czuwa...

Magdalenie Witkiewicz udało się powołać do literackiego życia bohaterów wzbudzających sympatię od pierwszego pojawienia się. Obok pełnej mądrości życiowej ciotki Matyldy mamy Joankę, która mierzy się z sytuacjami podsuwanymi przez los, nie pozwalając życiu biernie płynąć. Jest lubiąca rozmawiać żona Przemusia, Patrycja i jej siostra, Ilonka. Jest pan Miecio (kapitalna scena z szuraniem) i wreszcie bracia Kwiatkowscy, a z nich Oluś – mój faworyt, rozczulający i wrażliwy facet, którego metodą rozwiązywania problemów jest obicie twarzyczki (choć tylko w mowie, nie w czynach). Olusia nie da się nie lubić, a już jego wizja ukochanej kobiety spowodowała, że popłakałam się ze śmiechu. Zresztą każda z tych postaci jest świetnie zarysowana. Sama fabuła jest prosta, ale wcale nie znaczy to, że o niczym. W lekkiej i zabawnej formie dostajemy sporą dawkę wiary w to, że warto realizować swoje pasje i dążyć do spełnienia, a w tym ogromną rolę odgrywa przyjaźń.

Nie umniejszając „Opowieści niewiernej” wolę twórczość Magdaleny Witkiewicz właśnie w takim wydaniu. Intryguje mnie, jaka będzie „Szkoła żon”, kolejna książka zapowiadana na kwiecień. Pod względem warsztatowym na pewno będzie dobra, bo tego Pisarce nie można odmówić. Mam też nadzieję, że pani Witkiewicz rozkręci się jeszcze bardziej i szybko zaoferuje nam kolejne swoje powieści.

Jeśli szukasz w książkach dobrej rozrywki, świetnego humoru i fajnych, zwyczajnych bohaterów, "Ballada..." będzie strzałem w dziesiątkę.

8 komentarzy:

  1. Już słyszałam o tej książce i na pewno będę ją chciała przeczytać, bo to jest to o lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorkę znam jedynie z ,,Opowieści niewiernej'', która wywarła na mnie niesamowite wrażenie, dlatego z ogromną przyjemnością poznam także inne dzieła Magdaleny Witkiewicz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam autorki, muszę przeczytać tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.