Irena Matuszkiewicz „Modliszka”, Prószyński i S-ka 2013,
ISBN 978-83-7839-406-8, stron 488
Twórczość Ireny Matuszkiewicz polubiłam od jej debiutu,
który ukazał się już dobrych kilka lat temu. Jej styl bardzo mi odpowiada,
niezależnie od tego, czy akurat sprezentowała nam kryminał, czy też powieść
obyczajową. „Modliszka” należy do tych drugich.
Główną bohaterką jest Milena Płoszyńska, kobieta w wieku
drugiej młodości. Ma własną pracownię protetyczną, jej mąż jest właścicielem
hurtowni, a syn kończy studia. Nowy rok rozpoczyna się niepomyślnie: awarią
ogrzewania i elektryki w domu. Gdy wydaje się, że sytuację udało się opanować,
kobieta dowiaduje się, że jej Lucjan będzie miał nową rodzinę. Szok to zbyt
delikatne słowo na opisanie tego, co przeżywa. Zaczyna analizować swoje życie,
choć nie ma na to za wiele czasu, bliscy i przyjaciele dość skutecznie
pochłaniają jej uwagę. Jak Milena odnajdzie się w nowym życiu?
Obok Mileny w powieści mamy kilka wielobarwnych postaci. Z
lekka zdziwaczała i zdziecinniała babka Zosia, która jednak potrafi się
postawić i uprzeć, gdy jej na czymś zależy; Radek – niezbyt taktowny, a przez
to szczery do bólu; zrównoważona Joanna i jej rezolutna córka Ada; drące ze
sobą koty przyjaciółki, Agnieszka i Renata oraz „słodki cerber”, Jordankowa;
babcia Barbie - pani Loda (jej stylizacje naprawdę dawały pole do popisu
wyobraźni); bardzo „przyjazna otoczeniu i bogobojna” ciotka Elwira; i może
przede wszystkim naczelna modliszka, Laura Widacka. Ta to dopiero miała zapędy
i wybujałą fantazję!, by z czasem wzbudzać już tylko litość. To z jej postacią związany
jest niewielki wątek detektywistyczny, którego nie odmówiła sobie pisarka, choć
o tym cicho sza...
Mimo lekkiej dość formy, na czoło wysuwa się refleksja nad
ludźmi, którzy potrafią bez skrupułów wykorzystywać innych do własnych celów.
Rodzi się pytanie o granice poświęcenia, gdzie kończy się dobrowolna pomoc, a
zaczyna przykry obowiązek? Jak przeciwstawić się takiemu traktowaniu i kiedy
powiedzieć dość?
Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej wolę obyczajowe powieści tej autorki. Wprawdzie w kryminałach radzi sobie doskonale, ale to jednak w takich fabułach w pełni ujawnia się jej spojrzenie na ludzi i świat oraz umiejętność odwoływania się do ważnych, życiowych kwestii. Jeszcze bardziej cenię te powieści, w których pani Matuszkiewicz spogląda na losy matek i babek swoich bohaterek, czyli po prostu sagi i to na taką jej książkę czekam z utęsknieniem.
Właśnie zaczęłam czytać "Modliszkę" i niezbyt mnie wciągnęła ale po przeczytaniu recenzji może jednak ją dokończę...
OdpowiedzUsuńDokończ, bo wiesz, zapasy się kończą...
UsuńJa zamówiłam sobie Modliszkę na Święta, tylko..wydawnictwo miało opóżnienie z wysyłką( czekam dalej. Upewniłaś mnie, że to dobry wybór.
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
Usuń