Joanna Jodełka „Polichromia: zbrodnia o wielu barwach”,
Wydawnictwo Time Machine 2009, ISBN 978-83-928641-0-3, stron 304
Z Joanną Jodełką zetknęłam się przy okazji „Grzechotki”. Tym
razem sięgnęłam po jej debiut, „Polichromię”. Autorka ukończyła historię sztuki
i to właśnie ta dziedzina będzie kluczowa w wyjaśnieniu zagadki kryminalnej, z
jaką przyjdzie się zmierzyć jej bohaterom.
W spokojnej dzielnicy Poznania zostaje znalezione ciało
konserwatora zabytków. Starszy pan mieszkał sam, nie miał rodziny, nie
prowadził życia towarzyskiego. Nic nie wskazuje na motyw rabunkowy zbrodni, czy
też raczej nikt nie potrafi stwierdzić, czy coś zginęło. Niepokój wzbudzają
znalezione przy mężczyźnie łacińskie sentencje. Gdy ginie kolejny człowiek,
niezwiązany z pierwszą ofiarą, policjant Maciej Bartol już wie, że to nie jest
przypadek...
Mniej emocji wzbudza niestety główny bohater. Maciej Bartol
jest w moich oczach mało wyrazisty. To nie jest detektyw, który sam wpada na
wszystkie tropy wiodące do ujęcia sprawcy, to raczej pozytywne dla niego zbiegi
okoliczności wpływają na przebieg śledztwa. Nie panuje nad swoim życiem
prywatnym, nie jest konsekwentny. Oczekuje, że jakoś to będzie i że może ktoś
podsunie mu właściwe rozwiązania.
Tym kimś miałaby być jego matka. Zdecydowanie ma w sobie
więcej życia, niż sam komisarz. Mimo swojej apodyktyczności, to właśnie ona
wzbudziła moją sympatię. W wielu sytuacjach wykazuje się poczuciem humoru, ale
w gruncie rzeczy żyje za dwoje, próbując poskładać to, co nie wychodzi jej
synowi.
Czy „Polichromia” faktycznie ma wiele barw, jak mówi
podtytuł? Dla mnie niekoniecznie. Dominującą barwą jest czerń. Panuje mroczny
nastrój i w świecie bohaterów, nawet gdy świeci słońce, jest szaro i ponuro,
bez nadziei i optymizmu. Jest przygnębiająco, na co wpływa również ostateczny
motyw zemsty. Czy jest to uniwersalna opowieść o winie i karze? Częściowo tak,
chociaż nie przekonuje mnie taki sposób wymierzania kary, ale wiem, to jest
kryminał, więc tak miało być.
Pisarka operuje plastycznym, dość ciekawym językiem. Temat symboliki i łacińskich napisów wymaga zaangażowania i skupienia. Mimo że nie jest to lekka lektura, to jednak wywarła na mnie wrażenie i cieszę się, że w kolejce mam następną książkę Joanny Jodełki, "Kamyk", od której oczekuję jeszcze większych doznań, licząc, że autorka rozwinęła skrzydła.
Czarny nastrój to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię kryminały, nawet te mroczne i straszne, ale fakt, że tutaj było trochę dołująco.
Usuń