wtorek, 26 marca 2013

Joanna Jodełka "Polichromia"


Joanna Jodełka „Polichromia: zbrodnia o wielu barwach”, Wydawnictwo Time Machine 2009, ISBN 978-83-928641-0-3, stron 304



Z Joanną Jodełką zetknęłam się przy okazji „Grzechotki”. Tym razem sięgnęłam po jej debiut, „Polichromię”. Autorka ukończyła historię sztuki i to właśnie ta dziedzina będzie kluczowa w wyjaśnieniu zagadki kryminalnej, z jaką przyjdzie się zmierzyć jej bohaterom.



W spokojnej dzielnicy Poznania zostaje znalezione ciało konserwatora zabytków. Starszy pan mieszkał sam, nie miał rodziny, nie prowadził życia towarzyskiego. Nic nie wskazuje na motyw rabunkowy zbrodni, czy też raczej nikt nie potrafi stwierdzić, czy coś zginęło. Niepokój wzbudzają znalezione przy mężczyźnie łacińskie sentencje. Gdy ginie kolejny człowiek, niezwiązany z pierwszą ofiarą, policjant Maciej Bartol już wie, że to nie jest przypadek...



Joanna Jodełka napisała intrygującą historię kryminalną. Użycie łacińskich zdań jest doskonale przemyślane i tak też przedstawione. Dzięki temu czyta się powieść z napięciem i tym elementem zaskoczenia, bez którego nie ma dobrej fabuły tego gatunku. Do samego prawie końca nie da się znaleźć odpowiedzi na to symboliczne pytanie „kto zabił”. Tym większe uznanie dla autorki za niebanalność i ciekawe rozwijanie wątków.



Mniej emocji wzbudza niestety główny bohater. Maciej Bartol jest w moich oczach mało wyrazisty. To nie jest detektyw, który sam wpada na wszystkie tropy wiodące do ujęcia sprawcy, to raczej pozytywne dla niego zbiegi okoliczności wpływają na przebieg śledztwa. Nie panuje nad swoim życiem prywatnym, nie jest konsekwentny. Oczekuje, że jakoś to będzie i że może ktoś podsunie mu właściwe rozwiązania.



Tym kimś miałaby być jego matka. Zdecydowanie ma w sobie więcej życia, niż sam komisarz. Mimo swojej apodyktyczności, to właśnie ona wzbudziła moją sympatię. W wielu sytuacjach wykazuje się poczuciem humoru, ale w gruncie rzeczy żyje za dwoje, próbując poskładać to, co nie wychodzi jej synowi.



Czy „Polichromia” faktycznie ma wiele barw, jak mówi podtytuł? Dla mnie niekoniecznie. Dominującą barwą jest czerń. Panuje mroczny nastrój i w świecie bohaterów, nawet gdy świeci słońce, jest szaro i ponuro, bez nadziei i optymizmu. Jest przygnębiająco, na co wpływa również ostateczny motyw zemsty. Czy jest to uniwersalna opowieść o winie i karze? Częściowo tak, chociaż nie przekonuje mnie taki sposób wymierzania kary, ale wiem, to jest kryminał, więc tak miało być.

Pisarka operuje plastycznym, dość ciekawym językiem. Temat symboliki i łacińskich napisów wymaga zaangażowania i skupienia. Mimo że nie jest to lekka lektura, to jednak wywarła na mnie wrażenie i cieszę się, że w kolejce mam następną książkę Joanny Jodełki, "Kamyk", od której oczekuję jeszcze większych doznań, licząc, że autorka rozwinęła skrzydła.  

   

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja akurat lubię kryminały, nawet te mroczne i straszne, ale fakt, że tutaj było trochę dołująco.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.