czwartek, 28 marca 2013

Anna Klejzerowicz "Sąd Ostateczny"


Anna Klejzerowicz „Sąd Ostateczny”, Wydawnictwo Dolnośląskie 2010, ISBN 978-83-245-8782-7, stron 248

Emil Żądło, były policjant, a obecnie dziennikarz – wolny strzelec, dość rozpaczliwie poszukuje zajęcia. Była żona naciska w sprawie alimentów, a jemu samemu niedługo braknie na jedzenie i używki. Spotyka byłą sąsiadkę z narzeczonym i pojawia się światełko w tunelu – młodzi wydają niewielką gazetkę, ale mają wobec niej ambitne zamiary. Pada propozycja współpracy. Następnego dnia Emil dowiaduje się, że Dorota i Damian zostali bestialsko zamordowani, a ich ciała upozowane w upokarzający sposób. Dziennikarz jest pewien, że już coś takiego widział. Intuicja go nie zawodzi i prowadzi do obrazu Hansa Memlinga. W rozwikłaniu zagadki pomaga mu młoda pani doktor, specjalistka od „Sądu Ostatecznego”. A psychopata bawi się z Emilem i policją w kotka i myszkę...

Zbiegły mi się w czasie dwie lektury, w których wiodącą rolę odgrywa historia sztuki, przez co nie mogę się powstrzymać od porównania. Zarówno „Polichromia”, jak i „Sąd Ostateczny” odznaczają się mrocznym, posępnym nastrojem, z tym że powieść Anny Klejzerowicz wydaje się być mniej skomplikowana w odbiorze i pogodniejsza. Sam bohater jest bardziej zdecydowany, wie, czego chce i wykazuje się aktywnością, nie czekając, aż wszystko samo do niego przyjdzie.

Plusem fabuły jest to, że nie jest rozbudowana do nie wiadomo ilu wątków. Wszystko sprowadza się do obrazu i fascynacji nim u jednego psychopaty. Epilog wyjaśniający przebieg życia sprawcy jest dosyć przekonujący.

Kryminały tej autorki mają, niestety, tę wadę, że nie wzbudzają większych emocji. Choć czyta się je dobrze, to nie pochłaniają uwagi, spokojnie można je odłożyć i powrócić po chwili. Powiedziałabym, że są poprawne. Brakuje im ostrości, tego pazura, który sprawia, że dreszcze przebiegają po plecach i zapomina się o świecie wokół; i nie mam tu na myśli drastyczności, czy makabryczności, bo nie o to chodzi. Szkoda, bo potencjał pisarka ma. A przy okazji tej powieści cały czas towarzyszy mi myśl, że już gdzieś o czymś podobnym czytałam – psychopata, obraz, głosy w głowie nakazujące działanie – tylko nie pamiętam, gdzie...

8 komentarzy:

  1. Do tej pory nie słyszałam o tej książce, więc dziękuję za informacje! Chętnie do niej zajrzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę:) A ten sam bohater występuje też w następnej książce autorki, "Cień gejszy".

      Usuń
  2. Szkoda, że zabrakło tego pazura, ale i tak brzmi to całkiem ciekawie. Lubię tego typu historie, więc jak wypatrzę gdzieś tę książkę, to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją kupiłam za naprawdę niewielkie pieniądze w Matrasie.

      Usuń
  3. Brzmi kusząco, ale muszę spasować. W tym miesiącu i tak kupiłam już za dużo, a następna wypłata idzie na kurs fotograficzny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na razie zakupy książkowe odchodzą w siną dal... A kurs fotograficzny - brzmi fajnie:)

      Usuń
    2. Na szczęście są jeszcze biblioteki, a tam zawsze się znajdzie coś ciekawego. No i, nie wiem jak Ty, ale ja mam jeszcze sporo własnych nieprzeczytanych. =/

      Brzmi fajnie i mam nadzieję, że taki będzie. Przekonam sie za jakieś dwa tygodnie.

      Usuń
    3. No właśnie mój skromny zapasik własnych nieprzeczytanych się kurczy, niestety...

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.