środa, 6 marca 2013

Peter Hince "Queen. Nieznana historia"


Lesley-Ann Jones „Freddie Mercury: biografia legendy”, Wydawnictwo Dolnośląskie 2012, ISBN 978-83-245-9303-3, stron 328

Peter Hince “Queen. Nieznana historia. Moje życie u boku najlepszego zespołu rockowego XX wieku”, Wydawnictwo Sine Qua Non 2012, ISBN 978-83-63248-07-9, stron 288

Wychowałam się w domu, w którym muzyka w pewnym stopniu zawsze była obecna. Więź ze starszą o 9 lat siostrą niewątpliwie ukształtowała mój gust muzyczny – do tej pory słucham tego, czego ona słuchała. Piosenki, które ona lubiła jako nastolatka, mnie kojarzą się z dzieciństwem i mam do nich największy sentyment. Muzykę lubił też mój tata. Nic dziwnego więc, że utwory Queen nie były mi obce. „Bohemian Rhapsody”, „I Want To Break Free”, „Radio Ga Ga” tkwią gdzieś w mojej głowie właściwie od zawsze. „The Show Must Go On” natomiast kojarzy mi się ze śmiercią Freddiego Mercury’ego. Co dziwne, do tej pory pamiętam moment jego odejścia. Nie wiem, dlaczego tak utkwiło mi to w myślach - nie miałam wtedy nawet dziesięciu lat – ale mam przed oczami fragmenty Teleexpressu z wiadomością o pożegnaniu Artysty.

Tyle wspomnień. Świadomym uczuciem uwielbienia darzę Queen i Freddiego Mercury’ego od zeszłego lata, kiedy przeczytałam książkę Lesley-Ann Jones. Zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, że do tej pory o niej myślę i zaliczam do najlepszych książek przeczytanych w 2012 roku. To dla mnie opowieść o człowieku, który postawił sobie za cel bycie legendą i niewątpliwie udało mu się go zrealizować. Ale zapłacił za to wysoką cenę. Jest to też moim zdaniem historia o człowieku samotnym, pogubionym, który w gruncie rzeczy chciał być po prostu kochany... Pod wpływem lektury wróciłam do piosenek pamiętanych z dzieciństwa, ale też zaczęłam słuchać tych wcześniej nieznanych. Zagłębiłam się w teksty, oglądam koncerty, staram się docierać do dokumentów o zespole i jego wokaliście. Mówi się, że Freddie Mercury miał niebywałą zdolność sprawiania, że tłumy na koncertach robiły (śpiewały), co chciał – święta prawda, łapię się na tym, że też powtarzam jego wokalizy, oglądając fragmenty występów w Internecie... Gdy zobaczyłam w zapowiedziach książkę Petera Hince’a „Queen: nieznana historia”, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, ale dopiero teraz udało mi się to pragnienie zrealizować.

Peter Hince należał do ekipy technicznej zespołu Queen, sprawując pieczę nad instrumentami Freddiego Mercury’ego i basisty Johna Deacona. Pracował przy trasach koncertowych i nagraniach w studio. Mamy okazję poznać muzyków z jego perspektywy, jako jego szefów, a nie tylko wielkie gwiazdy – zresztą jak sam wspomina, nie był zagorzałym fanem zespołu, bo to „nie pozwoliłoby mu powiedzieć wokaliście, że jest głupi, a podobno zasłużył”.

Mam mieszane uczucia po lekturze tej książki. Na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli grupy, a moje uczucia wynikają z nastawienia, z jakim zaczynałam czytać. Poszczególne rozdziały są w mojej subiektywnej ocenie nierówne – oczekiwałam więcej wiadomości o zespole, a w niektórych częściach dostałam tylko opis podbojów łóżkowych autora i jego przeżyć fizjologicznych po narkotykach i alkoholu. Te drobiazgowe relacje z imprez można było sobie darować – wiem, że w podtytule widnieje „moje życie u boku...”, ale wystarczyłoby wspomnieć o tym raz, bez zagłębiania się w szczegóły z kim i gdzie. To jest ta jedna rzecz, która wzbudza moją niechęć.

Te rozdziały, w których na pierwszym planie jest grupa i jej wokalista (bo to głównie o nim chciałam się dowiedzieć jak najwięcej), są jak najbardziej w porządku i pochłaniałam je w mgnieniu oka. Peter Hince zaprezentował drobiazgi, które złożyły się na obraz prawdziwego człowieka, z jego wadami i zmiennymi nastrojami, a nie tylko legendarnej gwiazdy. Nie spotkałam się nigdzie np. z informacją o tym, że piosenkarz interesował się fotografią albo że uwielbiał Scrabble i krzyżówki... „Techniczny” przedstawia wokalistę jako człowieka inteligentnego i kreatywnego, który miał tylko jeden cel i dążył do niego z determinacją. Ostatecznie zapłacił za to najwyższą cenę, ale z relacji wynika także, że i w zwyczajnym życiu, na co dzień, nie zawsze radził sobie z otaczającą go rzeczywistością. Dla mnie wstrząsający był jego wypowiedź, gdy ktoś próbował mu poprawić nastrój w studiu nagraniowym: „Łatwo wam mówić, bo wszyscy macie żony i rodziny. Ja nigdy nie zaznam szczęścia!” (str. 98). To chyba najlepiej świadczy o zagubieniu artysty w swoim własnym życiu uczuciowym: prawdopodobnie czego innego chciał, a co innego w rezultacie mu wychodziło.

Hince twierdzi również, że spotkał wiele gwiazd, ale „żadna z nich nie roztaczała tego rodzaju aury, co Fred. A on był właściwie skrytą, nieśmiałą osobą” (str. 187). Skryta, nieśmiała, serdeczna i ciepła osoba, a równocześnie zwierzę sceniczne: „Fred zawsze dawał przykład innym członkom Queen. Wracając do fortepianu wśród braw i okrzyków po tym, jak wreszcie zdobył serca ludzi, walnął pięścią w klapę instrumentu, wydobywając z niego głuchy odgłos i wrzasnął na całe gardło: - I tak to się (k...) robi! – wyrażając uznanie dla własnego ogromnego talentu i oszałamiającej osobowości” (str. 37).

Zabrakło mi może jeszcze odniesienia autora do ostatnich płyt zespołu. Fakt, że wtedy nie należał już do ekipy ani zespół nie koncertował, ale pracował dla nich w innej roli, a jednak dwanaście lat spędzonych u ich boku dałoby na pewno ciekawe i nieco inne spojrzenie.

Na uwagę zasługują zdjęcia (choć dla mnie – jak zwykle przy tego typu wydawnictwach – za mało), począwszy od tego na okładce. Są mało znane, a może to tylko ja nie zetknęłam się z nimi do tej pory.

Absolutnie nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Fragmenty o Freddiem przedstawiają go jako człowieka z krwi i kości, który w zwyczajnym życiu bywał zmienny i chimeryczny, a na scenie królował niepodzielnie, władał publicznością i błyszczał w blasku swojej sławy i talentu. Punkt widzenia Hince’a pokrywa się z moją interpretacją biografii Lesley-Ann Jones, a obydwie te pozycje sprawiają, że mój szacunek do Freddiego Mercury’ego i podziw dla całego zespołu wzrastają.
    
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.