czwartek, 7 marca 2013

Beata Tadla "Pokolenie '89"


Beata Tadla „Pokolenie ’89 czyli dzieci PRL-u w wolnej Polsce”, G + J Książki 2009, ISBN 978-83-61299-868, stron 360

Urodziłam się jeszcze za czasów komuny, ale nie należę do pokolenia przedstawionego w książce dziennikarki, Beaty Tadli. Faktem jest, że pewne rzeczy wspominane przez jej rozmówców, sama pamiętam z dzieciństwa. Bliżej mi także do tego pokolenia, jeśli wziąć pod uwagę to, jak to dzieciństwo wyglądało: brak komputera, zabawy na podwórku, a co za tym idzie – bogata wyobraźnia, która pozwalała bawić się wszystkim. Jednak przełom roku 1989 nie zapisał się w mojej pamięci, byłam po prostu za mała.

Beata Tadla w „Pokoleniu ‘89” zebrała wywiady z osobami publicznymi – aktorami, piosenkarzami, dziennikarzami, politykami – urodzonymi pod koniec lat 60-tych i w latach 70-tych. Jej rozmówcy wspominają PRL i odnoszą się do teraźniejszości, próbując odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nich wspólnym doświadczeniem i jak przekłada się to na ich obecne życie.

Właściwie wszystkie te rozmowy można zobrazować za pomocą haseł, słów – kluczy, ponieważ przewijają się prawie u każdego. Jest mowa o Janie Pawle II jako tym, który miał niebagatelny wpływ na to, w jaki sposób upadł w Polsce komunizm. To rozmowy o Lechu Wałęsie (także z jego synem) i Solidarności, o księdzu Jerzym Popiełuszce (którego ministrantem był Agustin Egurrola).

Stan wojenny w pamięci większości z pytanych zapisał się najpierw brakiem „Teleranka”, a później oczekiwaniem na wojnę taką, jaką oglądali w serialu „Czterej pancerni i pies”. Dla części z nich PRL to czas nagminnej podejrzliwości, dla niektórych pewnego rozdwojenia – w domach rozmawiano o sprawach, których nie należało poruszać w szkole czy wśród kolegów na podwórku.

Bohaterowie książki dużo miejsca poświęcają rzeczom materialnym, a raczej temu, że ich nie było lub brakowało. Towary na kartki, kolejki, korale z papieru toaletowego. Z drugiej strony paczki z Zachodu, jeśli ktoś je dostawał. Coca-cola w puszce (której się nie wyrzucało, o nie, najczęściej stanowiła ozdobę, podobnie jak papierki ze słodyczy, kolekcjonowane z innymi opakowaniami), gumy Donald z historyjkami i gumy – kulki (ich smak i zapach sama pamiętam), pomarańcze raz do roku, Visolvit jedzony prosto z torebeczki (oj tak...).

Dla mnie szczególnie interesujące były wspomnienia Magdy Mołek, Tomasza Kota i samej autorki. Wszyscy pochodzą z Legnicy, w której wojska radzieckie stacjonowały do lat 90-tych. Podział miasta na dwie strefy, wyższość żołnierzy, ich własne szkoły, sklepy – dla nas, znających tylko wolność, nie do ogarnięcia.

Polecam dawkowanie sobie tych rozmów. Choć są krótkie, wciągające i czyta się je szybko, to po pewnym czasie zlewają się ze sobą i odnosi się wrażenie, że ciągle jest mowa o tym samym. Z drugiej strony, ta skrótowość relacji nie daje pełnego zgłębienia tematu, to raczej muśnięcie, ale cóż, taka konwencja. Na pewno warto przeczytać wspomnienia tych, którzy schyłek i upadek komunizmu przeżyli na własnej skórze. 

(Zdjęcie okładki pochodzi z Lubimyczytac.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.