Katarzyna Michalak „Nadzieja”, Termedia 2012, ISBN 978-83-62138-84-5, stron 272
Mała, samotna, nieszczęśliwa dziewczynka i on, starszy
chłopiec nie mający przyjaciół, traktowany źle, bo niby obcy i inny... Ich
drogi życia przecięły się i już nic nigdy nie miało być proste...
Katarzyna Michalak, autorka poczytnych powieści o urokliwym
klimacie, tym razem prezentuje nam opowieść trudną, skomplikowaną, wzbudzającą
skrajne emocje i reakcje. Wykreowała postać Liliany, jąkającej się sześciolatki
obdarzonej bujną wyobraźnią, której wyimaginowaną przyjaciółką jest postać o
tajemniczym imieniu Logopeda. Dziewczynka wychowuje się bez matki, której nigdy
nie poznała, a właściwie należałoby stwierdzić, że wychowuje się sama; jej
ojciec, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią żony, ucieczkę znalazł w alkoholu.
Jego jedyną „metodą wychowawczą” jest bicie.
Pewnego dnia, wędrując po lesie, Lilka znajduje rannego
chłopca, Aleksieja, młodego Łemka, którego rodzice zginęli w Czarnobylu, a on
sam trafił pod opiekę swej krewnej, Anastazji, twardej i mocnej kobiety, która
zrobiłaby wszystko, by uczynić jego życie łatwiejszym. Spotkanie dzieci będzie
miało wpływ na całe ich życie. Będą do siebie wracać i odchodzić, ranić się
nawzajem, ale nie będą mogli bez siebie żyć...
Od niechęci (delikatnie mówiąc) do Liliany, przechodzimy do
postaci Aleksieja. Jego przywiązanie do dziewczyny też było dla mnie miejscami
niezrozumiałe, powinien ją dawno zostawić w diabły, choć tu równocześnie
przychodzi mi na myśl „Mały Książę” i to stwierdzenie o odpowiedzialności za
to, co się oswoiło. Jednak dla tego prawdziwego mężczyzny mam dużo ciepłych
uczuć. Dlatego na takie zakończenie, jakie funduje nam Autorka, ja się nie
zgadzam, no po prostu się nie zgadzam...
Katarzyna Michalak w „Nadziei” prezentuje nam inne oblicze
swojej twórczości. Tutaj jest mrocznie i groźnie, zdecydowanie ostrzej i
mocniej. Dostajemy sporą dawkę destrukcyjnych emocji i bohaterkę, jakiej
jeszcze nie było, której nie polubiłam, do której się nie przywiązałam, co jest
zdecydowaną odmianą, bo do takich sympatycznych postaci pisarka nas
przyzwyczaiła. Książka napisana jest typowym dla pani Michalak lekkim piórem,
więc czyta się ją łatwo i błyskawicznie, wręcz pochłania w napięciu do ostatniej
strony. Podobało mi się wplecenie do narracji wypowiedzi dorosłej Liliany, jej
komentarz do przeszłości, a w jednej części oddanie głosu samemu Aleksiejowi.
Podsumowując: takiej Katarzynie Michalak – z kontrowersyjną
bohaterką, mrocznym nastrojem, trudnymi tematami społecznymi, brutalnością
emocji – mówimy zdecydowane „tak”.
(Zdjęcie okładki pochodzi z Lubimyczytac.pl).
(Zdjęcie okładki pochodzi z Lubimyczytac.pl).
Czytałam i również mówię tak.
OdpowiedzUsuńdopiero teraz wreszcie ukończyłam Nadzieję, nie polubiłam Lili, za to Aleksiej...
OdpowiedzUsuńOj tak... To dopiero jest prawdziwy mężczyzna;)
Usuń"Nadzieję" brałam do rąk po przeczytaniu "Mistrza". Niestety zawiodłam się... Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Po prostu coś mi nie gra w tej powieści. Według mnie jest przerysowana do granic możliwości. Poczułam w niej wstęp do "Mistrza", przy czym "Mistrz" to poezja dla mych oczu a "Nadzieja" to... powieść, do której nie wrócę. Mimo iż dobrze się ją czytało - lekko, łatwo i przyjemnie. Nie czytałam innych powieści p. Kasi Michalak, ale czekam na "Bezdomną" i na pewno ją kupię :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej, jak się nie da logicznie wytłumaczyć;) Ja jednak wolę "Nadzieję" ze względu na tematykę. Natomiast trochę mi zgrzyta, że obydwie mają bardzo podobne zakończenie. Na "Bezdomną" czekam z niecierpliwością, jak i zresztą na każdą książkę pani Michalak;)
UsuńWłaśnie też to zauważyłam jeśli chodzi o zakończenie, dlatego myślę, iż to co wydarzyło się w Nadziei autorka pociągnęła w Mistrzu :) Podobne zakończenia, Aleksiej to jakby nie patrzeć główny, też zresztą uśmiercony, bohater Mistrza. Mimo tego coś jest w tych książkach, co powoduje, ze czyta się i czyta i odpływa :)
UsuńZgadzam się;) Ze wszystkich książek pani Kasi najbardziej lubię chyba serię owocową (chyba, bo Sklepiki z Niespodzianką też świetne), choć niektórzy im zarzucają, że są strasznie przesłodzone. A ja właśnie takie też czuję potrzebę czytać i już:)
Usuń