wtorek, 8 lipca 2014

Kathleen Tessaro "Kolekcjonerka perfum"


Kathleen Tessaro „Kolekcjonerka perfum”, Muza 2014, ISBN 978-83-7758-615-0, stron 448

Grace Munroe ma dwadzieścia siedem lat i razem z mężem Rogerem mieszka w Londynie. Małżonek jest prawnikiem, a ona jego wierną towarzyszką. Tak została wychowana, jej jedynym zadaniem jest dbać o dom i Rogera oraz obdarzyć go potomstwem. Jej obowiązkiem jest także bywanie w towarzystwie, w którym musi się prezentować z jak najlepszej strony, by wszyscy wiedzieli, że jest jego ozdobą i damą na poziomie. 

Tyle że Grace ten świat, pełen sztucznego blasku, męczy. Nie lubi przyjęć, zdecydowanie lepiej czuje się w samotności lub tylko w obecności przyjaciółki, Mallory. Chciałaby też mieć coś swojego, może zacząć pracę – na razie rozmyśla nad kursem dla sekretarek, zwłaszcza że w jej małżeństwie nie jest tak, jak na początku. Rogera nie ma, jest zajęty własnymi sprawami, trudno więc mówić o prawdziwej bliskości i wspólnocie.

Niespodziewanie Grace dostaje list z Paryża. Dowiaduje się, że jest jedyną spadkobierczynią Evy d’Orsey. Jest to o tyle zaskakujące, że w życiu o tej kobiecie nie słyszała, więc nie rozumie, o co chodzi. Choć zakłada pomyłkę, decyduje się jechać do Francji. Okazuje się, że dziedziczy apartament i pakiet akcji, które czynią z niej prawdziwie zamożną kobietę. Grace jednak najpierw chciałaby się dowiedzieć, kim była tajemnicza Eva. Z pomocą prawnika prowadzącego sprawę testamentu, wkracza w świat końca lat dwudziestych i poznaje historię genialnych kreatorów oraz wybitnych nosów sztuki perfumiarstwa.

Na polskim rynku wydawniczym ukazały się trzy powieści Kathleen Tessaro, „Kolekcjonerka perfum” jest czwarta. Co mnie do niej zachęciło? Przede wszystkim czas akcji – wiadomo, że nie trzeba mnie długo namawiać, by nie powiedzieć, że wcale, gdy widzę fabułę osadzoną w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Niemałe znaczenie miały również zapowiadane tajemnice rodzinne, które to zawsze wywołują u mnie dreszczyk emocji, rozkwitający wraz z ich odkrywaniem. Tessaro sprostała tak postawionemu zadaniu i zaspokoiła moje oczekiwania, dając mi opowieść, na jaką liczyłam. W „Kolekcjonerce...” sekret rzeczywiście mocno intryguje i sprawia, że nawet odkładając powieść na chwilę, ciągle się o niej myśli.

Pisarka postawiła na niejednolitą narrację i naprzemiennie śledzimy losy Grace w 1955 r. oraz Evy w 1927 r. Daje to element świeżości i lekkości w obserwowaniu rozwoju fabuły. Z tym że o ile Eva od początku do końca wzbudzała moje cieplejsze uczucia i sympatię, o tyle Grace nieustająco mnie drażniła. W mojej ocenie postać ta przeczyła samej sobie: z jednej strony denerwował ją ten londyński światek przepełniony powierzchownymi relacjami, z którego chciała się wyrwać, a z drugiej, gdy wreszcie dostała taką szansę, nie potrafiła się z niego uwolnić, nadal tkwiąc w sztywnym i uwierającym gorsecie konwenansów. Irytowało mnie jej zachowanie w Paryżu, to ciągłe dziwienie się sytuacji i niedowierzanie w otrzymany spadek. Nie potrafiła także odrzucić uprzedzeń, gdy poznawała losy Evy; najszybciej dochodziła do głosu jej pruderia, z którą wcześniej tak chciała walczyć. Na szczęście z czasem zaczęła myśleć o sobie, o tym, co tak naprawdę czuje i jak ma wyglądać jej dalsze życie.

Chyba nie będzie więc nic dziwnego w tym, jeśli napiszę, że to rozdziały dotyczące Evy ciekawiły mnie bardziej. Nie tylko dlatego, że toczyły się w mojej ulubionej epoce, ale też z uwagi na opisy pracy André, madame Zed i samej Evy. Interesującym doświadczeniem była możliwość zajrzenia za kulisy i poznania sekretów tworzenia zapachowych bukietów. Najbardziej zadziwiły mnie składniki tego kluczowego dla historii pióra Tessaro zapachu.

„Kolekcjonerka perfum” to opowieść, która zapewniła mi porcję rozrywki, ale nie tylko, także garść refleksji. Początkowo obawiałam się, że zaprezentuje świat pustych laleczek, których jedynym zmartwieniem jest wybór kreacji na wieczór, by spodobać się mężczyznom i wzbudzić zazdrość kobiet. Ale Tessaro pokazała, że dysponuje wachlarzem bardziej wyrafinowanych umiejętności, przekładającym się na wybór motywów wymagających zastanowienia. Oprócz tajemnic rodzinnych, determinujących całe życie, pisarka podkreśliła, jak uniwersalny jest problem niezależności kobiet, które zawsze i wszędzie muszą o siebie walczyć. Czy móc decydować o sobie i chcieć dokonywać własnych wyborów, oznacza, że naprawdę żądamy tak wiele?        

Za egzemplarz recenzencki, przekazany przez Wydawnictwo Muza, bardzo dziękuję Panu Aleksandrowi Duninowi z Business & Culture.

http://muza.com.pl/

Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Lata dwudzieste, lata trzydzieste...”.

23 komentarze:

  1. A ja, gdy widzę fabułę osadzoną w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, to od razu pasuje. Nic na to nie poradzę, że wolę akcję osadzoną we współczesności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, nie Twoja bajka;) Choć wydaje mi się, że w tej mogłabyś znaleźć emocje, których szukasz w powieściach;)

      Usuń
  2. Jestem mocno zaintrygowana! Uwielbiam powieści z akcją umieszczoną w ówczesnych czasach.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, bohaterka może irytująca swoim zachowaniem, ale widocznie nie tak łatwo wyrwać się spod władzy konwenansów, w których żyło się przez całe życie, nawet, jeśli bardzo się tego pragnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, że tak jest, i starałam się o tym pamiętać, ale i tak mnie denerwowała;) Na szczęście nie przełożyło się to na odbiór całości:)

      Usuń
  4. W sumie mogłabym przeczytać, czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwróciłam uwagę na tę książkę podczas wybierania pozycji do zapowiedzi wydawniczych:) Opis fabuły jak najbardziej interesujący, czas i miejsce akcji również, ale postać Grace mnie też mogłaby się nie spodobać i denerwować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie wkurzyła mnie na tyle, żeby odebrać mi przyjemność z czytania;)

      Usuń
  6. Rozrywka i refleksja w jednym, ja to kupuję. To moje klimaty, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, fajnie by było, gdyby udało Ci się ją przeczytać:)

      Usuń
  7. Lubię czytać powieści obyczajowe, które mają dobrze zarysowane tło historyczne. Właściwie tylko po takie sięgam. Ta akurat niespecjalnie mnie ciekawi, ale nie mówię, że nigdy po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłabym się skusić, gdybym gdzieś znalazła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czeka już na mojej półce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm a ja sama nie wiem, niby wydaje mi się interesująca, ale jakoś tak no nie wiem. coś do mnie nie przemawia:/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ha, jakoś lubię powieści z amerykańskiego międzywojnia :) Na starcie mają ode mnie plusa, bo mi się 'wlk. gatsby' przypomina i 'czuła jest noc' też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałeś mi, że Fitzgeraldowie jeszcze przede mną.

      Usuń
  12. Mnie również zachęciły lata, w których dzieje się akcja:) Dzisiaj zabrałam się za czytanie;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.