piątek, 18 lipca 2014

Wojciech Kałużyński "Niebieskie ptaki PRL-u"



Wojciech Kałużyński „Niebieskie ptaki PRL-u”, PWN 2014, ISBN 978-83-7705-592-2, stron 320

Czasy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej to, obok dwudziestolecia międzywojennego, moja ulubiona epoka w naszych dziejach. Choć może się powszechnie kojarzyć raczej z szarością i trudami życia codziennego oraz bolesną wymową historyczną, to jednak pewien element tego wycinka przeszłości zapisał się w pamięci wielobarwną czcionką – mam na myśli szeroko pojmowaną kulturę i jej przedstawicieli. Wśród nich byli ci, którzy swoją postawą, a nierzadko i całym życiem, zasłużyli sobie na miano niebieskich ptaków. A czym odznacza się taka jednostka? Ano przede wszystkim tym, że jest „jakaś” – kolorowa, wyróżniająca się, jak nikt inny potrafiąca żyć chwilą, bez zmartwień o przyszłość. Na marginesie kultury oficjalnej, tworzonej i aprobowanej przez władze, przepełnionej ogłupiającą propagandą, istnieli ci, którzy widzieli więcej i chcieli czegoś innego. To właśnie o tych postaciach pisze Wojciech Kałużyński, dziennikarz i krytyk filmowy. Przybliża nam „barwnych i legendarnych outsiderów, którzy odstawali od powszechnych norm. Wewnętrznych emigrantów z peerelowskiej szarzyzny, tworzących własne alternatywne światy kolorowe, baśniowe, na przekór zgrzebności, mieszczące się tuż za rogiem oficjalności, w niszach, ostojach, enklawach – kawiarnianych, kabaretowych, prywatnych” (str. 9).

Trzeba przyznać, że w tej epoce, jak chyba w żadnej innej, takich nietuzinkowych postaci nie brakowało. Wśród nich byli tacy, którzy swoją legendę tworzyli sami oraz ci, którym ją niejako dorobiono już po ich odejściu. Do tych pierwszych zaliczał się Marek Hłasko – ten „autokreację uprawiał na każdym kroku” (str. 14); najlepszym przykładem drugiej grupy niech będzie Edward Stachura. Obydwaj stali się symbolami buntu i idolami młodzieży, choć każdy w inny sposób. Byli też ci, których legendę ukształtował alkohol, a trzeba jasno powiedzieć, że w tamtych latach raczej za kołnierz się nie wylewało.

Właściwie każda z dziedzin kultury mogła się pochwalić takim niebagatelnym człowiekiem, który po dziś dzień otaczany jest kultem. Przykłady? Proszę bardzo. Literaturę niech reprezentują wspomniani Hłasko i Stachura, ale także Marek Nowakowski, Ireneusz Iredyński, Stanisław Grochowiak. W muzyce wyróżniał się Leopold Tyrmand, który choć bardziej może się kojarzyć z twórczością literacką, był jednocześnie niezrównanym propagatorem jazzu. Polskie kino pewnie wyglądałoby inaczej, gdyby na jego firmamencie nie zabłysnęli Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz. Kabaret, także prężnie działający, to „Bim-Bom” Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobieli, Studencki Teatr Satyryków, z którym związana była Agnieszka Osiecka, oraz Piwnica pod Baranami z niezapomnianym Piotrem Skrzyneckim na czele.

Jak przyznaje sam autor, „można byłoby do tych, o których tutaj piszę, dołożyć jeszcze legion innych postaci. Ale bohaterowie główni chyba pozostaliby jednak ci sami. Ci, których legenda trwa do dzisiaj, albo ci, których postawa była na tyle osobna, że nie sposób byłoby ich pominąć” (str. 12). Decydując się na książkę wspomnieniową tego typu, Kałużyński musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie wszystkim dobór jego bohaterów może przypaść do gustu. Sądzę jednak, że w tym przypadku, kierując się przesłankami subiektywnymi, udało mu się obiektywnie postawić na tych, którzy najbardziej zasłużyli, by znaleźć się w publikacji poświęconej niebieskim ptakom. Nie miało dla mnie znaczenia, że część postaci była mi już znana – nie sposób tego uniknąć, jeśli czyta się inne książki poświęcone epoce.

Kałużyński sięgnął do faktów i anegdot, sprawnie oddzielając jedne od drugich – oczywiście w tych aspektach, gdzie było to możliwe, bo też nie można zapominać, że jego bohaterowie byli na tyle popularni, że dziś nie da się z całą pewnością powiedzieć, czy coś zdarzyło się naprawdę, czy może przekazywane z ust do ust przybrało zupełnie inny wyraz. Całość czyta się szybko i przyjemnie, może nie jest to potoczystość stylu Sławomira Kopra (wiem, że miałam już nikogo do niego nie porównywać, ale nasuwa mi się to nieodparcie), ale narracja stoi na wysokim poziomie.

„Niebieskie ptaki PRL-u” oceniam bardzo pozytywnie; możliwe, że jeszcze kiedyś powrócę do tej książki, by kolejny raz przyłączyć się do korowodu tych trochę szalonych i na pewno intrygujących osób, także z tego powodu, że teraz już chyba takich po prostu nie ma...    

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Marcie z Domu Wydawniczego PWN.

http://www.dwpwn.pl/

Wyzwania: „Grunt to okładka”, „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

15 komentarzy:

  1. Ha super książka! Niby podobna tematyka, co tam podobna, identyczna jak u Kopra, ale inne sprawy opisane, z innej perspektywy a równie ciekawie:)

    Ps. Skończyłam Życie towarzyskie elit PRL, recenzja będzie mam nadzieję w ciągu 2-3 dni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dobrze, że autor postawił na inne spojrzenie, widać, że od początku miał swój zamysł i konsekwentnie go realizował:)

      No to czekam z niecierpliwością. Ja może je sobie wreszcie kupię w przyszłym tygodniu;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię te klimaty, skoro polecasz, zapisuję tytuł:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda PRL mnie jakoś szczególnie nie interesuje, ale lubię czytać o ciekawych osobach, które wyróżniały się na tle innych :) W dodatku bardzo podoba mi się okłada książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kartach tej publikacji co bohater, to barwniejszy;)

      Usuń
  4. Jak fajnie, że tak uważasz:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To będzie idealna propozycja dla mojego taty, bo on nieustanie robi mi wypominki na temat czasów PRL-u :)

    OdpowiedzUsuń
  6. PRL troszkę sama pamiętam, choć jedynie z perspektywy dziecka. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niewiele, kojarzy mi się tylko, że w mieście, w którym teraz mieszkam, był Pewex. I to chyba tyle z moich wspomnień;)

      Usuń
  7. Wszystkie książki z wątkiem PRL-u to dla mnie lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak mnie to cieszy, że mamy wspólne upodobania?:)

      Usuń
  8. Sądzę, że są podobne epoki obfitujące w interesujące postacie. Np.: modernizm :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym zakresie musiałabym się dokształcić;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.