czwartek, 31 lipca 2014

Katarzyna Majgier "Stuletnia Gospoda"


Katarzyna Majgier „Stuletnia Gospoda”, Nasza Księgarnia 2014, ISBN 978-83-10-12618-4, stron 432

Znacie takie pary, które są ze sobą od zawsze i nie wyobrażacie sobie ich w innej konfiguracji? W moim otoczeniu takich nie ma, ci najstarsi wspólnym stażem znają się od liceum. A tymczasem Michał i Jagoda są ze sobą od przedszkola albo i wcześniej, bo on już w wieku czterech lat zapowiedział, że się z nią ożeni, na co ona się zgodziła, ale postawiła jeden warunek: nie będzie prać jego skarpet i nie obchodzi ją, kto to będzie robił. Od tamtej pory byli nierozłączni, w czym wydatnie pomagało to, że wychowywali się w jednym domu. Razem dojrzewali, rozmawiali o marzeniach, snuli plany. Jednym z nich było przejęcie Stuletniej Gospody, restauracji, którą wspólnie prowadzili ich dziadkowie, potem ich dzieci, a Jagoda i Michał są przedstawicielami najmłodszego pokolenia rodu. To dla dziadka Łukasza chcieli dążyć do utrzymania i rozwoju Gospody.

A ta wpisała się w miejscowy, ale i nie tylko, koloryt. Choć dziadek Łukasz twierdził, że ma ona ponad trzysta lat, to jednak aż taka stara nie była. Co nie znaczy, że nie znalazła się w kręgu różnych historycznych zawirowań. Jedno tylko nie zmieniało się w niej od lat: doskonała kuchnia. Tradycyjne polskie potrawy doprawiano tam niebanalną przyprawą: sercem. Smaki i zapachy dań zachwyciły także francuskiego krytyka kulinarnego, od którego entuzjastycznej recenzji w restauracji przybyło zagranicznych gości. Mało komu przeszkadzały talerze nie od kompletu czy niezmieniany od lat wystrój. Jedynie Michał ze swoją głową do interesów oraz Jagoda z jej artystyczną duszą i wyczulonym zmysłem piękna chcieliby zmian. Czy uda im się sprostać dwóm wyzwaniom, jakie przed nimi stoją: utrzymaniem Gospody oraz własnego związku?

Katarzynę Majgier do tej pory kojarzyłam jako autorkę książek dla dzieci i młodzieży. „Stuletnia Gospoda” to jej propozycja skierowana do dorosłego czytelnika. Jak ja kocham takie opowieści! Majgier stworzyła pierwszorzędną sagę rodzinną, od której żal było mi się odrywać. To z jednej strony, bo z drugiej chciałam się nią delektować jak najdłużej. A skoro o delektowaniu mowa, trzeba wspomnieć, iż każdy rozdział poprzedza przepis na konkretne danie. Przeplatają się receptury na potrawy kuchni polskiej oraz włoskiej, których lepiej nie czytać, gdy jest się głodnym. Dodam jeszcze, że mogą być one świetną inspiracją do własnych kulinarnych poszukiwań i jeden z nich już nawet wypróbowałam. Zresztą także same opisy doznań, jakie stawały się udziałem klientów Gospody, gdy próbowali choćby ruskich pierogów czy placków piastowskich, powodują, że ślinka cieknie.

W książkach tego typu, czyli sagach, najbardziej cenię sobie to, że akcja rozgrywa się na określonym tle historycznym. Uwielbiam śledzić losy bohaterów w kontekście przemian dziejowych. U Majgier tego aspektu także nie brakuje. Obserwujemy więc, co się działo z Gospodą w czasie wojny i zaraz po niej; widzimy, jak w PRL-u stała się lokalem gastronomicznym, by na początku lat dziewięćdziesiątych zmagać się z rozkwitającym kapitalizmem, a jeszcze później, głównie za sprawą Michała, próbować działać zgodnie z wyznacznikami nowoczesnego zarządzania, marketingu i PR.

Z wyzwaniami nowych czasów, ale i teraźniejszości, muszą sobie radzić krewni Michała i Jagody oraz oni sami. Jeśli mam być szczera, to ani jedno, ani drugie, nie przypadło mi do gustu. Z tym że o ile do kobiety mój stosunek ewoluował, o tyle on drażnił mnie cały czas. Przede wszystkim tym, jak bardzo nie doceniał swojej partnerki. Irytowało mnie to jego przekonanie, że ona będzie zawsze obok niego, oraz nieliczenie się z jej zdaniem i uczuciami; zwłaszcza to, jak postąpił z obiecanym remontem, zbulwersowało mnie do granic. Denerwował mnie także tym, że praktycznie od małego wcale się nie starał, Jagoda była dla niego jak ulubiony, odwieczny mebel tkwiący w tym samym miejscu: dobrze, że jest, bo ma być. Nie wymagałam, żeby codziennie przynosił jej kwiaty i zasypywał romantycznymi liścikami, ale przesada w kierunku takiego zachowania, jak w pizzerii, była dla mnie nie do przyjęcia. A najgorsze, że on tego nie robił złośliwie, tylko ot tak, po prostu, nie pojmował, że być może ona oczekuje czegoś więcej. Natomiast jeśli chodzi o dziewczynę, czasami miałam wrażenie, że sama nie wie, czego chce, ale powiedzmy, że to byłam jeszcze w stanie zrozumieć, zwłaszcza fakt, jak miotała się między przywiązaniem do Gospody, a chęcią samorozwoju. Z innych postaci polubiłam Alinkę (i jej serialowe perypetie); intrygujący z uwagi na swoistą nadprzyrodzoność był wątek Lucka i jego obrazów. Jeśli spojrzeć na bohaterów jako całokształt, to wszyscy odznaczają się czymś szczególnym, są wyraziści i tacy swojscy. Ale swojscy nie w takim sensie, że bez zastrzeżeń się ich lubi (bo trudno darzyć sympatią Cześka czy Rafała), ale w takim, że są bliscy rzeczywistości i może sami znamy podobnych ludzi, a już na pewno rozumiemy ich uczucia.     

Dałam się zauroczyć „Stuletniej Gospodzie”. Katarzyna Majgier wypełniła swoją opowieść aromatami i smakami, które może u niejednego czytelnika wzbudzą sentyment oraz tęsknotę za sielskim dzieciństwem i tym, jak gotowała mama czy babcia; pełno tu także ludzkich historii i emocji. A znajdziecie ich całą paletę, pełną gamę – od miłości i przyjaźni, po zemstę, nienawiść i żądzę pieniądza. Mnie nie trzeba było niczego więcej.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia. 

http://nk.com.pl/


Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, „Polacy nie gęsi”.

25 komentarzy:

  1. Bardzo lubię książki z takim klimatem, więc już zapisuję sobie tytuł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, powinna Ci się spodobać, a w każdym razie zdziwię się, jak tak nie będzie;)

      Usuń
  2. Bardzo klimatycznie ... Ja też takich par nie znam. Ze swoim mężem jako para jesteśmy od ponad 13 lat, ale od liceum ... Takie pary z dzieciństwa uważam za bardzo romantyczne. Chętnie przeczytam tą ksiażkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam krótszy staż, bo 7 lat:) A książkę naprawdę warto przeczytać:)

      Usuń
  3. Po przeczytaniu twojej recenzji już zatęskniłam za swoim sielskim dzieciństwem. Ech.. to były wspaniałe czasy.
    Co do książki, jestem nią zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ta beztroska i niezastanawianie się nad przyszłością...

      Usuń
  4. Chciałabym, chciałabym przeczytać, bo lubię takie klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ty to robisz, że czytasz wszystkie książki, które i ja chciałabym przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, Wioluś, pokrewieństwo dusz i gustów, cóż więcej?:)

      Usuń
  6. Następna książka którą muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widuję takie pary, ale na ogół przyjaciół. :) Moją przyjaciółkę, na przykład, znam z przedszkola i do dziś siedzimy w jednej ławce. A "Stuletnia Gospoda" wydaje się ciekawa, coś w tym tytule (słowo "stuletnia" zapewne) przywołuje mi na myśl baśnie i przez to miło się kojarzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa to dobre słowo na oddanie treści, wszystkie inne pozytywne przymiotniki także pasują;)

      Usuń
  8. Ja także chętnie przeczytam :) I muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się okładka! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też jestem zainteresowana, więc jak tylko książkę dorwę, to od razu przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, jak ładnie napisałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gospoda jako bohater przechodzący przemiany w różnych okresach historycznych-super!! Do tego ciekawie wykreowane postacie. Wszystko w sam raz dla mnie. Takich par, to ja również nie znam, chyba ciężko je spotkać w rzeczywistym świecie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie będzie prać jego skarpet - rozbroiło mnie to :)
    Okładka jest cudowna! A czy znam takie pary... mam przyjaciółkę, z którą się znam od przedszkola, a może nawet i wcześniej i do tej pory jesteśmy blisko, nie wyobrażam sobie, aby było inaczej :)
    Samą książkę z chęcią bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre, nie? Czteroletnia feministko-buntowniczka;)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawy i niewątpliwie klimatyczny pomysł na powieść. Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zamówiłam sobie, znalazłam za 10zł, więc wpadłam przekonać się czy warto:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.