czwartek, 3 lipca 2014

Wojciech Lubawski, Tomasz Natkaniec "Małgorzata idzie na wojnę"



Wojciech Lubawski, Tomasz Natkaniec „Małgorzata idzie na wojnę”, Znak 2014, ISBN 978-83-240-2988-4, stron 352

Małgorzata Szczerbińska, po zaginięciu swoich rodziców, wychowuje się u stryjostwa. Ale o ile stryjaszka Pawła darzy uwielbieniem i miłością, o tyle jego żony już nie, o czym dobitnie świadczy nadane jej pieszczotliwe określenie Wiedźma. Jest lato 1914 r. i Małgorzata przygotowuje się do ślubu z Januarym Piątkiem. Ale w jej los wkracza wielka historia i January na początku sierpnia wyrusza z krakowskich Oleandrów, by pod wodzą Piłsudskiego walczyć o wolność Ojczyzny. List od narzeczonego przekazuje jej Bolesław Wieniawa-Długoszowski, kompan Piątka. Powiedzieć, że złamało to dziewczynie serce, to mało, doszła do tego jeszcze zraniona duma i upokorzenie. O nie, ona, Małgorzata, tak tego nie zostawi. Taka zniewaga wymaga ofiary, więc ona po prostu Januarego zabije. Innej możliwości nie ma.

Opuszcza więc Kraków i zmierza do Kielc, gdzie podążyło wojsko. Nie miała tylko świadomości, jak kształtuje się sytuacja, i że może mieć problemy z transportem. Ale nie podda się, cel musi zostać osiągnięty. Stryjaszek wyposażył ją w sekretną broń: pod jego kierunkiem ćwiczyła sztuki walki, a te na pewno jej się teraz przydadzą. Przed nią liczne perypetie, czasem zabawne, czasem przerażające. Spotka swojego ukochanego pisarza, Henryka Sienkiewicza; zaprzyjaźni się z pewnym Szwajcarem, Pierre’m Świeżawskim, towarzyszem Einsteina, posługującym się niecodzienną polszczyzną. 

„Małgorzata idzie na wojnę” to książka dosyć nietypowa o tyle, że trudno jednoznacznie określić jej gatunek. Ma formę powieści, w przeważającej większości, ale oparta jest na prawdziwej historii Małgorzaty Szczerbińskiej, w związku z czym w tok narracji autorzy wpletli fragmenty jej dziennika oraz listów. Wojciech Lubawski jest prezydentem Kielc, a Tomasz Natkaniec dziennikarzem; pasją obydwu jest poszukiwanie starych dokumentów. Któregoś dnia jeden z nich na pewnym portalu kupił list Januarego do dziewczyny. Gdy zobaczyli, jaką ma datę: 5 sierpnia 1914 r., dzień wyruszenia Pierwszej Kompanii Kadrowej Komendanta Piłsudskiego z Oleandrów do Kielc, poczuli, że koniecznie muszą rozwikłać zagadkę tych dwojga młodych ludzi. Z czasem dotarli do prawnuka Małgorzaty. Prawda, że ciekawa historia? Zamiast o swoich poszukiwaniach informować w posłowiu czy wstępie, pisali o tym w niektórych rozdziałach. Dało to efekt może nie nowatorski, bo to zbyt daleko idące słowo, ale na pewno oryginalny.

Ale muszę przyznać, że początek mnie nie porwał. Gdy zobaczyłam nazwisko jednej z moich ulubionych postaci dwudziestolecia międzywojennego, czyli Wieniawy-Długoszowskiego, wiedziałam już, że jak by nie było, i tak skończę tę książkę. Na szczęście z każdą stroną było coraz lepiej, akcja nabierała tempa, a i sama Małgorzata ewoluowała. Z małej szelmy o morderczych skłonnościach, przeradza się w dojrzałą kobietę. Mam tylko jedno zastrzeżenie do epilogu: z jednej strony pasuje do tytułu, bo cała treść rzeczywiście sprowadza się do tego, że Małgorzata idzie na wojnę, więc pod tym kątem zakończenie otwarte jest jak najbardziej zasadne; z drugiej jednakże strony zabrakło mi, choćby skrótowego, przybliżenia dalszych losów Szczerbińskiej, obrazu jej działania na wojnie oraz życia prywatnego.

Dla mnie osobiście publikacja Lubawskiego i Natkańca ma jeszcze jedną zaletę: dotyczy I wojny światowej, którą dodatkowo przedstawiono z punktu widzenia zwykłego obywatela. Częściej trafiam na lektury związane z II wojną i okupacją hitlerowską, przez co mam wrażenie, że ten konflikt jest mi lepiej znany. Dlatego też każda książka, dowolnego gatunku, która prezentuje lata 1914-1918, jest dla mnie szczególnie cenna, zwłaszcza że to po ich upływie zaczęła się moja ulubiona epoka w dziejach, czyli międzywojnie.

„Małgorzata idzie na wojnę” to opowieść o niebanalnej kobiecie, której jedna decyzja zmieniła całe życie. Znajdziecie tutaj humor, brawurę i odrobinę szaleństwa, ale też napięcie, strach i brutalną codzienność wojny, która absolutnie nie gwarantowała bezpieczeństwa młodym dziewczętom. Wojciech Lubawski i Tomasz Natkaniec rzeczywiście „mają nosa do niezwykłych historii” – dobrze, że zdecydowali się nią podzielić w takiej właśnie formie. 

Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.

13 komentarzy:

  1. Zazwyczaj nie sięgam po tego typu powieści, ale skoro jest tu humor i odrobina szaleństwa, to być może zrobię wyjątek i dam jej szansę poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie możesz spróbować, samej historii nie jest tak dużo, żeby miała Cię przytłoczyć:)

      Usuń
  2. Skoro polecasz to wiem, że mogę czytać w ciemno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie tak, trzeba tylko ten początek przebrnąć, potem idzie gładko:)

      Usuń
  3. Tak ją opisałaś, że aż mam ochotę zerwać się i pobiec do księgarni. Mam fazę na lektury związane z I wojną a ta zapowiada się fajnie. Często dobre książki mają trudny początek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze, gdy ktoś pisze o chęci kupienia danej pozycji, mam ochotę napisać, żeby jednak zaczął od biblioteki; czuję jakąś odpowiedzialność, bo co będzie, jak się jednak nie spodoba coś, co polecałam? Wtedy żal wydanych pieniędzy, a z egzemplarzem wypożyczonym ryzyko mniejsze:)
      Ale fakt, u Ciebie tematyka I wojny ostatnio na czasie, więc myślę, że ta też Ci przypadnie do gustu:)

      Usuń
  4. Uwielbiam zagłębiać się w powieści o niebanalnych kobietach. To coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. To może lepiej skorzystaj z biblioteki?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa lektura, szczególnie, że oparta na poszukiwaniach starych dokumentów, prawdziwych historii, a do tego I wojna światowa, masz rację, że w książkach panuje trend na II, a I jakoś mało się wspomina, czy też się mało wykorzystuje jako tło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku chyba ukazało się kilka, bo rocznica, ale tak to ciężko mi było coś znaleźć w temacie I wojny:)

      Usuń
  7. Ja też częściej trafiam na książki o II wojnie, bo te o I jakoś mnie nie fascynowały aż tak. Ale teraz muszę stwierdzić, iż tę chcę bardzo przeczytać! Jaka niesamowita historia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Mnie teraz bardziej ciągnie do poznania tamtych czasów:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.