Wojciech Lubawski, Tomasz Natkaniec „Małgorzata idzie na
wojnę”, Znak 2014, ISBN 978-83-240-2988-4, stron 352
„Małgorzata idzie na wojnę” to książka dosyć nietypowa o
tyle, że trudno jednoznacznie określić jej gatunek. Ma formę powieści, w
przeważającej większości, ale oparta jest na prawdziwej historii Małgorzaty
Szczerbińskiej, w związku z czym w tok narracji autorzy wpletli fragmenty jej
dziennika oraz listów. Wojciech Lubawski jest prezydentem Kielc, a Tomasz
Natkaniec dziennikarzem; pasją obydwu jest poszukiwanie starych dokumentów.
Któregoś dnia jeden z nich na pewnym portalu kupił list Januarego do
dziewczyny. Gdy zobaczyli, jaką ma datę: 5 sierpnia 1914 r., dzień wyruszenia
Pierwszej Kompanii Kadrowej Komendanta Piłsudskiego z Oleandrów do Kielc,
poczuli, że koniecznie muszą rozwikłać zagadkę tych dwojga młodych ludzi. Z
czasem dotarli do prawnuka Małgorzaty. Prawda, że ciekawa historia? Zamiast o
swoich poszukiwaniach informować w posłowiu czy wstępie, pisali o tym w
niektórych rozdziałach. Dało to efekt może nie nowatorski, bo to zbyt daleko
idące słowo, ale na pewno oryginalny.
Ale muszę przyznać, że początek mnie nie porwał. Gdy
zobaczyłam nazwisko jednej z moich ulubionych postaci dwudziestolecia
międzywojennego, czyli Wieniawy-Długoszowskiego, wiedziałam już, że jak by nie
było, i tak skończę tę książkę. Na szczęście z każdą stroną było coraz lepiej,
akcja nabierała tempa, a i sama Małgorzata ewoluowała. Z małej szelmy o
morderczych skłonnościach, przeradza się w dojrzałą kobietę. Mam tylko jedno
zastrzeżenie do epilogu: z jednej strony pasuje do tytułu, bo cała treść
rzeczywiście sprowadza się do tego, że Małgorzata idzie na wojnę, więc pod tym
kątem zakończenie otwarte jest jak najbardziej zasadne; z drugiej jednakże
strony zabrakło mi, choćby skrótowego, przybliżenia dalszych losów
Szczerbińskiej, obrazu jej działania na wojnie oraz życia prywatnego.
Dla mnie osobiście publikacja Lubawskiego i Natkańca ma
jeszcze jedną zaletę: dotyczy I wojny światowej, którą dodatkowo przedstawiono
z punktu widzenia zwykłego obywatela. Częściej trafiam na lektury związane z II
wojną i okupacją hitlerowską, przez co mam wrażenie, że ten konflikt jest mi
lepiej znany. Dlatego też każda książka, dowolnego gatunku, która prezentuje
lata 1914-1918, jest dla mnie szczególnie cenna, zwłaszcza że to po ich upływie
zaczęła się moja ulubiona epoka w dziejach, czyli międzywojnie.
„Małgorzata idzie na wojnę” to opowieść o niebanalnej
kobiecie, której jedna decyzja zmieniła całe życie. Znajdziecie tutaj humor,
brawurę i odrobinę szaleństwa, ale też napięcie, strach i brutalną codzienność
wojny, która absolutnie nie gwarantowała bezpieczeństwa młodym dziewczętom.
Wojciech Lubawski i Tomasz Natkaniec rzeczywiście „mają nosa do niezwykłych
historii” – dobrze, że zdecydowali się nią podzielić w takiej właśnie
formie.
Wyzwania: „Czytamy książki historyczne”, „Polacy nie gęsi”.
Zazwyczaj nie sięgam po tego typu powieści, ale skoro jest tu humor i odrobina szaleństwa, to być może zrobię wyjątek i dam jej szansę poznania.
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz spróbować, samej historii nie jest tak dużo, żeby miała Cię przytłoczyć:)
UsuńSkoro polecasz to wiem, że mogę czytać w ciemno.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie tak, trzeba tylko ten początek przebrnąć, potem idzie gładko:)
UsuńTak ją opisałaś, że aż mam ochotę zerwać się i pobiec do księgarni. Mam fazę na lektury związane z I wojną a ta zapowiada się fajnie. Często dobre książki mają trudny początek
OdpowiedzUsuńZawsze, gdy ktoś pisze o chęci kupienia danej pozycji, mam ochotę napisać, żeby jednak zaczął od biblioteki; czuję jakąś odpowiedzialność, bo co będzie, jak się jednak nie spodoba coś, co polecałam? Wtedy żal wydanych pieniędzy, a z egzemplarzem wypożyczonym ryzyko mniejsze:)
UsuńAle fakt, u Ciebie tematyka I wojny ostatnio na czasie, więc myślę, że ta też Ci przypadnie do gustu:)
Uwielbiam zagłębiać się w powieści o niebanalnych kobietach. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzyli to upodobanie mamy wspólne:)
UsuńTo może lepiej skorzystaj z biblioteki?:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa lektura, szczególnie, że oparta na poszukiwaniach starych dokumentów, prawdziwych historii, a do tego I wojna światowa, masz rację, że w książkach panuje trend na II, a I jakoś mało się wspomina, czy też się mało wykorzystuje jako tło.
OdpowiedzUsuńW tym roku chyba ukazało się kilka, bo rocznica, ale tak to ciężko mi było coś znaleźć w temacie I wojny:)
UsuńJa też częściej trafiam na książki o II wojnie, bo te o I jakoś mnie nie fascynowały aż tak. Ale teraz muszę stwierdzić, iż tę chcę bardzo przeczytać! Jaka niesamowita historia!
OdpowiedzUsuńPrawda? Mnie teraz bardziej ciągnie do poznania tamtych czasów:)
Usuń