Kalina Błażejowska „Uparte serce. Biografia Poświatowskiej”,
Znak 2014, ISBN 978-83-240-2995-2, stron 368
Mówi się czasem o życiu do utraty tchu. Ale co to tak
naprawdę znaczy? Życie pełną piersią? Czerpanie z niego garściami? Korzystanie
ze wszystkich możliwości, jakie podsuwa, i ciągłe szukanie nowych? Nieustanne
poszukiwanie spełnienia? Chęć poznawania i odkrywania świata? Docieranie do
granic swojego jestestwa? Posuwanie się o krok do przodu, gdy stoi się już nad
przepaścią? Upadanie, by kolejny raz, i jeszcze jeden, powstać? Halina
Poświatowska wszystko to robiła, z tym że w jej przypadku życie do utraty tchu
miało znaczenie całkowicie dosłowne.
Mogłabym się założyć, że na pytanie o najsłynniejsze polskie
poetki, większość z nas wymieniłaby dwa nazwiska: Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz właśnie Haliny Poświatowskiej.
O tej
pierwszej wie się może, że przyszła na świat w artystycznej rodzinie, będąc
córką Wojciecha Kossaka, siostrą Magdaleny Samozwaniec i kuzynką Zofii
Kossak-Szczuckiej. Pamięta się może także to, że miała kilku mężów i zmarła na
obczyźnie; no i jej twórczość, gdzie w krótkiej formie potrafiła zawrzeć
maksimum treści. O Halinie Poświatowskiej prawdopodobnie, na pierwsze
skojarzenie, nie potrafimy powiedzieć wiele więcej poza tym, że bardzo młodo
zmarła, bo miała chore serce. To ono wyznaczało rytm jej życia – można by
powiedzieć, że przecież jak u każdego, ale do Poświatowskiej stwierdzenie to
odnosi się pełniej i niestety tragiczniej.
Urodziła się w 1935 r. w Częstochowie. Gdy miała dziewięć
lat, zachorowała na anginę, która przerodziła się w gorączkę reumatyczną i
zapalenie wsierdzia. Od tamtej pory datują się jej pobyty w krakowskiej klinice
i opieka prof. Juliana Aleksandrowicza oraz wyjazdy do sanatoriów. Przeszła
operację w Stanach Zjednoczonych; tam też próbowała ułożyć sobie życie, ale
tęsknota za rodziną i krajem okazała się silniejsza. Chorowała dwadzieścia
jeden lat; bywały okresy lepszego i gorszego samopoczucia, aż kres wszystkiemu
położyła śmierć.
Kalina Błażejowska, młoda dziennikarka, redaktorka
„Tygodnika Powszechnego”, nie bała się przedstawić własnej wersji życia Haliny
Poświatowskiej. Mimo że „wydane już były Dzieła Poświatowskiej (dwa tomy
poezji, tom prozy autobiograficznej i tom listów) oraz kilka książek o jej
życiu i twórczości” (str. 5), była pewna, że o poetce jest w stanie opowiedzieć
inaczej. I zrobiła to fenomenalnie; przede wszystkim z powodu formy, jaką
przyjęła dla swojej narracji. Nie jest to bowiem biografia typowa, a raczej
powieść: „z listów, pocztówek, wierszy, prozy, zdjęć, dokumentów i wspomnień,
układam opisy i dialogi. Niektóre fragmenty tej książki są więc nie tyle pewne,
ile prawdopodobne” (str. 5). Błażejowska nie chciała pisać publikacji naukowej,
stąd nie znajdziemy w niej „rozważań krytyczno- i historycznoliterackich” (str.
6). Według mnie jest to o tyle istotne, że „Uparte serce” staje się dzięki temu
lekturą dla każdego czytelnika, mogą po nią sięgnąć wszyscy, także ci, którzy
szerokim łukiem omijają biografie poetów, obawiając się, że recepcja ich
twórczości wykracza poza ich kompetencje i upodobania. Owszem, autorka
zamieściła wiersze Poświatowskiej, ale pozwoliła odbiorcy na ich własną
interpretację. I mogą być spokojni ci, którzy w tym momencie pomyśleli, że bez
tej warstwy: analizy i oceny utworów poetki, niniejsza publikacja jest
niepełna, wręcz przeciwnie; Kalina Błażejowska namalowała wielowymiarowy,
dogłębny i intymnie przyjmujący portret kobiety z krwi i kości: rozedrganej,
upartej, złośliwej, czasem wręcz nieznośnej, ale jakże w tym wszystkim
ludzkiej. Paleta środków, jakich w tym celu użyła, sprawia, że na tych ponad
trzystu stronach przeżywamy losy Poświatowskiej razem z nią. Czujemy jej
strach, lęk przed przyszłością, obawy, co będzie dalej; razem z nią zakochujemy
się, przyjaźnimy i troszczymy o najbliższych; razem z nią walczymy o każdy
oddech. Czy może być coś lepszego, niż takie czytelnicze doznania? Tym bardziej
że z czasem wykraczają one poza odbiór czytelniczy, powodując, że Halinę
Poświatowską zaczynamy traktować jak kogoś bliskiego, nawet jeśli nie do końca
ją rozumiemy. Z mojej strony należą się Błażejowskiej ukłony, bo mając lat
dwadzieścia siedem, pisze jak stary wyjadacz (choć to niezbyt ładne
określenie), który zęby zjadł na tym gatunku literackim.
Dawno nie czytałam tak doskonałej biografii, nawet jeśli
tokiem narracji odbiega ona od tych wzorcowych. Niech te słowa będą jej
najlepszą rekomendacją: na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę, by zanurzyć się
w świecie Haliny Poświatowskiej, świecie gęstym od uczuć i emocji, od miłości i
cierpienia. Świecie kobiety, która chciała żyć pełnią życia.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Pani Agnieszce z
Wydawnictwa Znak.
Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie
gęsi”.
Nie jestem zwolenniczką biografii, ale moja kuzynka ma na ich punkcie bzika i niedawno jak ją odwiedziłam, to pokazała mi swój imponujący zbiorek książek biograficznych, dlatego jej polecę powyższą pozycje.
OdpowiedzUsuńOoo, to ja bym u Twojej kuzynki na pewno dostała oczopląsu;)
UsuńJa również. Uwielbiam czytać biografie :)
UsuńPewnie byśmy sobie książki z rąk wyrywały;)
UsuńOpisałaś tak entuzjastycznie, że nie wyobrażam sobie, żeby ominąć tę książkę...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz, bo naprawdę starałam się oddać moc wrażeń, jakich dostarczyła mi ta lektura:)
UsuńSkusiłam się na biografię Haliny i kupiłam ją jakiś czas temu, ale jeszcze nie miałam czasu przeczytać. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni i będę równie zachwycona lekturą :)
OdpowiedzUsuńMogę Cię tylko zachęcić, żebyś dłużej nie zwlekała;)
UsuńKobiece biografie to literatura, którą szczególnie sobie cenię. Nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do twórczości Poświatowskiej, ale z ciekawości do książki bym zajrzała:)
OdpowiedzUsuńA ja do Ciebie dołączyłam w tym uwielbieniu;)
UsuńCzytałam kiedyś jej wiersze, ale chyba byłam za smarkata, żeby je docenić, może teraz byłoby inaczej:)
Ja sądzę, że większość osób wymieniłoby Wisławę Szymborską :-) Wiem, że koniecznie muszę przeczytać!Wydaje się, że poetka jest naprawdę fascynującą postacią u lubię, poznawać osoby "biografowane" tak mocno, że mogłabym ją znać naprawdę. Choć jeśli czytam bio artystów parających się posianiem, to preferuję, by autor publikacji dołączył analizy wierszy w kontekście biograficznym.
OdpowiedzUsuńNo tak, Szymborska też, aczkolwiek bardziej chodziło mi o poetki piszące o miłości;)
UsuńCzytałam wywiad z autorką, w którym wspomina o profesor Grażynie Borkowskiej, która zajmowała się twórczością Poświatowskiej pod kątem literaturoznawstwa. Możesz zajrzeć:
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Uparte-serce-Haliny-Poswiatowskiej-Rozmowa-z-Kalina-Blazejowska,wid,21039,wywiad.html
Właśnie wczoraj zaczęłam czytać ;)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
Usuńświetna książka, polecam wszystkim niezdecydowanym :)
OdpowiedzUsuńA ja przyklaskuję;)
UsuńNie przepadam za biografiami, ale tę książkę czytałam z zapartym tchem. Świetnie napisana:)
OdpowiedzUsuńZazdrościłam Ci lektury i widać wiedziałam, że jest czego:)
UsuńOstatnio głośno o tej książce. Lubię biografię, więc jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńBo powinno być o niej głośno:)
UsuńO odkrywczości może rzeczywiście nie ma tu mowy, ale pod względem sposobu napisania na pewno zasługuje na uwagę:)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie interesował życiorys Poświatowskiej, dlatego chętnie przeczytam tę biografię ;)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że dostarczy Ci mnóstwa wrażeń:)
UsuńSłyszałam o tej biografii już całkiem sporo, chętnie bym zajrzała.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz;)
Usuń