Elizabeth Haran „Pod płonącym niebem”, Akurat 2014, ISBN
978-83-7758-764-5, stron 624
Arabella Fitzherbert przyszła na świat w zamożnej,
londyńskiej rodzinie. Jest chorowitą jedynaczką, której rodzice nieba by
przychylili. Martwiąc się o jej zdrowie, nieprzytomnie ją rozpuścili, a
dziewczyna szybko nauczyła się myśleć, że jest pępkiem świata, który powinien
padać jej do nóg. Obecnie cała trójka przebywa w Australii, której klimat
korzystnie wpływa na samopoczucie Arabelli. Podczas podróży z jednego miasta do
drugiego, pociąg nagle zatrzymuje się w środku upalnej i suchej pustyni. Uwagę
znudzonej dziewczyny, która ten wieczór spędza sama w przedziale, podczas gdy
jej rodzice grają ze znajomymi w karty, przyciąga egzotyczny kwiat. Tak
pięknego jeszcze nie widziała i zastanawia się, czy go nie zerwać, ale w tym
celu musiałaby wysiąść. Co prawda boi się, że pociąg mógłby wtedy odjechać, ale
przecież stoją tu już tyle czasu, a jej zajmie to tylko chwilkę. Jednak
dziewczyna potyka się o koszulę nocną, którą ma na sobie, a to skutkuje
okropnym bólem nadwerężonej kostki. A pociąg rusza... Arabella zostaje sama, a
wokół tylko pustka i prażące niemiłosiernie słońce.
Niedawno miałam przyjemność czytać „Szept wiatru” Elizabeth
Haran, australijskiej pisarki, która przedstawiała losy dwóch młodych dziewcząt
z różnych warstw społecznych, postawionych w obliczu daleko idących
konsekwencji zatonięcia statku, na którym się znajdowały. Spodobał mi się on na
tyle, że kiedy pojawiła się okazja ponownego spotkania z prozą tej pisarki, nie
umiałam się powstrzymać. Od razu powiem, że zapowiadanej na jesień „Rzece
przeznaczenia” także nie powiem nie. A skoro już wiemy, że na polskim rynku
ukaże się ta trzecia powieść – z dwunastu, jakie wyszły spod pióra Haran – to
przy okazji pochwalę Wydawcę za jednolitą szatę graficzną i konsekwencję w
doborze stylu okładek, łącznie z motywem grzbietu. Taka taktyka sprawdza się
doskonale, a woluminy ładnie prezentują się na półce.
Nie traktuję tego w kategoriach zarzutu, ale nie da się
ukryć, że „Pod płonącym niebem” wykorzystuje podobny motyw, jak pierwsza
powieść. Poznajemy więc rozpuszczoną pannicę z bogatego domu, która uważa, że
wszystko jej się od życia należy i że ludzie wokół niej powinni na wyścigi
zaspokajać jej pragnienia i potrzeby. Bulwersuje ją fakt, że musi pomagać w
hotelu, ona, która zawsze miała służbę, i nie wiadomo właściwie, na czym
spędzała cała dnie, poza użalaniem się nad sobą, bo to rzeczywiście wychodziło
jej doskonale. Prymitywne otoczenie, w jakim się znalazła, całe to niby miasto,
w którym jest wiecznie gorąco, wszędzie unosi się ten nie dający się opanować
kurz, a woda jest towarem deficytowym, napełniają ją odrazą. Ale jak się nie
ma, co się lubi... Z czasem Arabella przywyka i dostosowuje się do sytuacji, a
mieszkańcy Marree dostrzegają jej dobre w gruncie rzeczy serce i kogoś więcej,
niż tylko rozkapryszoną egoistkę. Niemałą rolę w tym procesie dojrzewania i
przepoczwarzania się w mądrą kobietę, odegra pewien fotograf, pomieszkujący w
hotelu. Można by powiedzieć, że Haran się powtarza, że powiela sprawdzone
rozwiązania, i będzie to prawda. Ale można też spojrzeć na to z drugiej strony
i uznać, że dobrze wie, co robi, bo taka kreacja głównej bohaterki zawsze
wywoła emocje, a nie od dziś twierdzę, że lepsza postać, która denerwuje i
irytuje, niż taka bezpłciowa, która nie wzbudza żadnego zainteresowania i jej
odbiór jest nijaki. Poza tym Haran ma jeszcze jeden atut: ona zwyczajnie dobrze
pisze - obcowanie z jej stylem daje zadowolenie i komfort. Język, jakim
operuje, jest pełen wdzięku i lekkości, co dla mnie jest bardzo istotne.
Jeśli ktoś obawia się, że powieść jest rozwleczona, spieszę
uspokoić, że nie. Atrakcji i rozmaitych perypetii nie brakuje, więc w nowym
życiu Arabelli dużo się dzieje. Asem wyciągniętym z rękawa jest także zwrócenie
większej uwagi na kulturę Aborygenów; ogromnie interesowały mnie te wzmianki o
ich życiu, tradycji i zwyczajach, i nie miałabym nic przeciwko, żeby tych
aspektów było jeszcze więcej. Zaletą jest także to, że akcja rozgrywa się w
latach trzydziestych, a fabuły osadzone w odległej dosyć przeszłości, są dla
mnie ostatnio nawet bardziej atrakcyjne, niż te współczesne. To wszystko
sprawia, że „Pod płonącym niebem” stanowi w moich oczach świetną powieść. To
historia o tym, jak miłość i przyjaźń mogą zmienić człowieka, czyniąc go po
prostu lepszym. To także opowieść uświadamiająca, że nawet dość traumatyczne
przeżycia zdarzają się czasem po coś.
Za egzemplarz recenzencki, przekazany przez Wydawnictwo
Akurat, bardzo dziękuję Pani Annie Małysiak z Business & Culture.
Mam chęć przeczytać, zapewne by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńNie zawiodłabyś się, mogę się założyć;)
UsuńAle zbieg okoliczności, właśnie dziś dostałam tę książkę od mojej koleżanki, więc niebawem będę ją czytać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu równie mocno jak tobie.
OdpowiedzUsuńOby, bo nie chciałabym, żeby spotkało Cię rozczarowanie:)
UsuńBrzmi naprawdę interesująco. W dodatku wzmianka o Aborygenach już zupełnie mnie kupiła :) Już sobie zapisałam tytuł i chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTeż Cię ciekawią?:) Jak dla mnie, mogłaby autorka napisać powieść właśnie o kimś z plemienia;)
UsuńKsiążkę już mam na swojej półce. Zapowiada się ciekawa i wciągająca lektura.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że taka dla Ciebie się okaże:)
UsuńNic nie czytałam tej pisarki, chętnie poznam jej twórczość:)
OdpowiedzUsuńPolecam, to takie przyjemne obyczajówki z przesłaniem:)
UsuńTak, ta książka to zdecydowanie moje klimaty, muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać:)
UsuńZ chęcią przeczytam, dość ciekawa historia. Myślę, że początkowa postawa bohaterki by mnie bardzo irytowała, ale dobrze, że przywyka ona i rozumie później... rzeczywistość? :)
OdpowiedzUsuńWiesz, może dlatego, że w poprzedniej powieści było podobnie, tym razem więc bohaterka mnie nie irytowała, nawet o dziwo ją polubiłam, nie mogłam tylko pojąć, że wysiadła z pociągu, żeby zerwać kwiatek;)
UsuńUwielbiam tę autorkę za Szept Wiatru, tak więc ta powieść jest dla mnie obowiązkowa!
OdpowiedzUsuńCzyli Ciebie pewnie też cieszy jesienna zapowiedź następnej:)
UsuńBardzo! Cieszę się, że to idzie w tak szybkim tempie i nie skoczyło się na tylko jednej wydanej książce tej autorki :) na dodatek mają podobną oprawę graficzną - będą fajnie wyglądać na półce :D
UsuńTo mamy takie samo zdanie:)
UsuńFajnie, że też tak uważasz;)
OdpowiedzUsuń