Anna B. Kann „Do zobaczenia w Barcelonie”, Pascal 2014, ISBN
978-83-7642-368-5, stron 336
Ewa wraz z grupą bliższych i dalszych przyjaciółek wyjeżdża
do Barcelony. Ten urlop od codzienności ma być połączony z kursem flamenco w
szkole, w której nauczycielem i zarazem gwiazdą jest Paco; poznały go już
wcześniej na warsztatach, które prowadził w Poznaniu. Między tym przystojnym
mężczyzną a Ewą aż iskrzy. Kobieta nie rozumie, dlaczego wybrał właśnie ją,
kiedy mógł mieć każdą. Jest przecież od niego starsza, po przejściach, ostrożna
i nieufna. Co on w niej zobaczył?
Gdy Paco proponuje jej, by została w Hiszpanii na zawsze, bo to, co ich łączy, jest czymś wyjątkowym, Ewie nie jest łatwo podjąć tak ostateczną decyzję. Przede wszystkim jest mężatką i ma dwie córki. Inna sprawa, że jej małżeństwo trudno zaliczyć do udanych. Dla Jacka stała się niemal przezroczysta; ich rozmowy sprowadzają się do spraw domowych i życia dzieci. Mimo że dowiaduje się o zdradzie męża, nie chce przekreślać tylu lat spędzonych razem. Czy w urzekającym klimacie Barcelony Ewa wyprostuje swoje ścieżki i upora się ze swoimi dylematami?
Moja rekomendacja |
Autorka pisze z różnych perspektyw: Paco, Gośki, Marty
(bardzo irytującej zresztą) oraz przede wszystkim Ewy. Daje to wgląd w
przeżycia postaci, łatwiej zrozumieć ich motywacje, poznać ich lepiej pod kątem
psychologicznym. Oczywiście najmocniej skupiłam uwagę na Ewie, choć nie do
końca potrafiłam wczuć się w jej rozterki. Rozumiem, że trudno jej było
pogodzić się z zachowaniem męża, ale nie wiem, czy w takiej sytuacji powinna w
ogóle zwracać na niego uwagę i uwzględniać jego zdanie. Ale to już moje
subiektywne uczucie, bo dla mnie zdrada jest końcem wszystkiego.
Odprężające i przyjemne chwile zapewniają dwa elementy,
które stoją na naprawdę wysokim poziomie i stanowią w moich oczach największy
atut powieści. Pierwszym z nich jest Barcelona, której poświęcono sporo
miejsca. Obiekty i zabytki charakterystyczne dla miasta i warte zwiedzenia
przedstawione są w sposób bardzo plastyczny i obrazowy, aż chciałoby się je
ujrzeć na własne oczy, a ci, którzy w Barcelonie gościli, mają możliwość
powrotu do tego, co poznali i czego doświadczyli. Przyznaję także, że okładka
jest idealnie dobrana do treści – nie wiem, czy słusznie, ale w takich
kolorach, jak sukienka dziewczyny, wyobrażam sobie nastrój tego miasta, taka
kolorystyka przychodzi mi na myśl, gdy pomyślę: Barcelona.
Drugim pozytywnym aspektem jest samo flamenco,
zaprezentowane jako coś więcej, niż tylko taniec. To sposób bycia, niezwykle
istotna część kultury i tradycji oraz tożsamości narodowej. Fragmenty o
flamenco napisała Kann tak, że faktycznie można się sporo o tym tańcu
dowiedzieć, a zarazem nabrać ochoty, by poznać go jeszcze dokładniej, zarówno w
teorii, jak i w praktyce. Te dwa, jakże znaczące, detale to siła książki, z
której przebija fascynacja autorki kulturą Hiszpanii i flamenco. Dodam jeszcze,
że jeśli chodzi o styl, to Annie B. Kann nie mogę niczego zarzucić, ma
potencjał i warsztat, z którego potrafi korzystać.
„Do zobaczenia w Barcelonie” to powieść w konwencji
wakacyjnego romansu, rozgrywającego się w cieniu barcelońskich zabytków;
snująca się przy dźwiękach gitary wygrywającej zmysłowe flamenco; przywodząca
na myśl obrazy kobiet w mantylkach, owiniętych mantón i trzymających w dłoni
abanico. Jak jeszcze mogę Was zachęcić do lektury? Powiem, że ujrzycie
fantastycznie przedstawioną Barcelonę i genialne opisy flamenco. Powieść Anny
B. Kann to historia pełna namiętności i południowego żaru bijącego z każdej
strony. Gorąco polecam, szczególnie na lato.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Pascal.
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, "Grunt to okładka", „Polacy nie gęsi”.
Jako że jest to powieść, którą mam przyjemność rekomendować, już wkrótce będę mieć dla Was konkurs, w którym do wygrania będą dwa egzemplarze "Do zobaczenia w Barcelonie".
Wyzwania: „Czytamy powieści obyczajowe”, "Grunt to okładka", „Polacy nie gęsi”.
Jako że jest to powieść, którą mam przyjemność rekomendować, już wkrótce będę mieć dla Was konkurs, w którym do wygrania będą dwa egzemplarze "Do zobaczenia w Barcelonie".
Ojej, mnie ta okładka fascynuje, nie mogę się zdecydować, czy treść do mnie przemawia, ale okłądka - na pewno
OdpowiedzUsuńBo ona piękna jest, nie dość, że kolorystyka cudna, to jeszcze taka milusia w dotyku, jak lubię;)
UsuńZaciekawiła mnie ta książka, zwłaszcza Barcelona mnie zaintrygowała, chętnie bym się tam wybrała, ale czytelnicza podróż też na pewno będzie emocjonująca. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję rekomendacji. :)
Widać, że autorka jest tym miastem mocno zafascynowana;)
UsuńDziękuję:)
Chętnie bym przeczytała, szkoda że ostatnio mam tak mało czasu, ale mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Ci się udało:)
UsuńO jej! Twoja rekomendacja na okładce książki - gratuluję! :) Chciałabym kiedyś też "być na okładce"... ;) Czekam na konkurs :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, powiem Ci szczerze, że to bardzo przyjemne uczucie:)
UsuńGratuluję rekomendacji na okładce! To wspaniałe wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, i tak właśnie się czuję:)
UsuńPauluniu,że się mnie nie pochwaliłaś toż to grzech!;) GRATULUJE!!!!!! :**** Ach no powiem Ci,że z tej dumy to muszę mieć egzemplarz książki, z Twoją rekomendacją?? Brawo! :))
OdpowiedzUsuńA teraz o książce, tak opisałaś postać Paco ,że już go znielubiłam ;D ale pobyt w Barcelonie chociażby na kartach książki musi być bardzo ciekawa:)) Okładka jest piękna, ja bym sobie tę książkę zostawiła do przeczytania na długie zimowe wieczory :)
Jeszcze raz gratuluje:**
A bo wiesz, Aguś, ja to się wolę chwalić efektem końcowym;) I dziękuję:D
UsuńPrzy okazji Paco wyszedł na jaw cały mój stosunek do facetów, tacy jak on nie mają szans na moje cieplejsze uczucia;)
Na zimowe wieczory, powiadasz, z jednej strony dobry plan, tylko z drugiej, jak poczytasz o takich letnich dniach pełnych słońca, to może być potem trudno tę zimę znieść;)
:-*
Bardzo chętnie poznam tę książkę skoro tak mocno ją zachwalasz.
OdpowiedzUsuńps. Gratuluje twojej rekomendacji na okładce książki.
Dziękuję, Ty wiesz, Krysiu, jakie to wspaniałe uczucie:)
UsuńSkończę tylko Krajewskiego i biorę się za tę książkę. Już nie mogę się doczekać lektury! :)
OdpowiedzUsuńA, no i gratuluję okładki! :)
UsuńWobec Ciebie, Ania, to ja czuję wielką odpowiedzialność, bo wiesz, mnie się mogło wydawać, że miasto jest cudownie przedstawione, a Ty je widziałaś, więc na pewno jesteś bardziej odpowiednią osobą do oceny tego wątku:)
UsuńDziękuję:)
Wiesz, ja oczywiście wolałabym więcej opisów miejsc niż wzdychania do Paco, ale i tak czyta się przyjemnie. :)
UsuńNo i zaczynam się zastanawiać, czy tak na próbę nie zapisać się na kurs flamenco. :P
Tak też myślałam, że dla Ciebie może być za dużo romansu w romansie;) Ale najważniejsze, że dobrze Ci się czyta i że nie chcesz nią rzucać w kąt;)
UsuńJak tylko masz możliwość to zapisz się, nawet się nie zastanawiaj! Będę Ci kibicować:)
Wow, gratuluję rekomendacji na okładce. Czekam w takim razie na konkurs, chcę mieć tę książkę.
OdpowiedzUsuńDzięki, a konkurs będzie banalnie prosty, więc tym bardziej zapraszam;)
UsuńGratuluję rekomendacji :) Widzę że to dla mnie idealna lektura na lato :)
OdpowiedzUsuńDzięki;) To prawda, na te upały jak znalazł;)
UsuńIdealna dla mnie, Ta Barcelona, moje marzenie, eh....
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej musisz przeczytać:)
UsuńGratuluję rekomendacji, chciałabym kiedyś dojść do takiego czegoś! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Wierzę, że Ci się uda:) I trzymam za to kciuki:)
UsuńSerdeczne gratulacje! Po takiej rekomendacji coś czuję, że to pozycja obowiązkowa do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zachęcam:)
UsuńGratuluję! Jej, ale się cieszę! Cudownie, że fragment Twojej recenzji się tam znalazł! Należało Ci się :*
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam tę książkę :) Jak nie wygram w konkursie to kupię :)
Barcelona, miłość, zabytki... - cudowna wakacyjna lektura :)
Dziękuję, Kasiu:) Nawet nie wiesz, jak mnie cieszą Twoje słowa:)
UsuńDokładnie zgadzam się z Tobą co do definicji flamenco... Niezmiernie interesują mnie te opisy zabytków Barcelony. Zwiedzać tego typu miejsc nie lubię,ale co innego wyobrażać je sobie. Wtedy działa magia umysłu. :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że autorka chciała przedstawić obraz stereotypowego Hiszpana. Podobno ten stereotyp jest prawdziwy,ja też jestem skłonna w to uwierzyć.Co nie zmienia faktu iż trudno do tego mężczyzny pałać sympatią. )
Okładka jest cudowna. I gratuluję Ci swojej opinii na książce. :)